piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 15

-I jak? Jak było? - uśmiechnął się Harry wpuszczając Kimberly do samochodu. Delikatnie uśmiechnęła się, wzruszając ramionami.
-Normalnie. Tak jak przed wczoraj, tydzień temu... A jak miałoby być?
-No nie wiem... Może jakiś przełom? Pasy...
-Odwykowa Nazistka Cię wzywała. Chce pogadać. - powiedziała ciszej, przewracając oczami. Harry zmarszczył brwi, obrzucając ja pytającym spojrzeniem.
-Przeskrobałaś coś?
-Ja? Nie! Nie wiem czego chce. Może się jej podobasz. - zaczęła się śmiać. -Wiesz, Ona ma tylko z 50 lat i zmarszczki nawet na nosie. Jest całkiem apetyczna... - wyznała nie przestając się śmiać. 
-Poczekaj, zaraz wrócę. - pokiwał z politowaniem, przyglądając się Kim. Zrobiła się całą czerwona i nie mogła złapać tchu, mimo to nie przestała się śmiać.
-No nie wiem czy tak zaraz.
Oparła się o siedzenie, licząc przechodnich, którzy mijali auto nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem. Nie przeszkadzało jej to. Każdy z nich wyglądał tak samo. Myślała o tym, że być może wśród nich jest ktoś, kto wpadł w jeszcze większe bagno niż ona i nie ma nikogo, kto mógłby mu pomóc. Nie ma kogoś takiego jak Harry, jak całe 1D. Zrobiło się jej głupio. Mogła sobie jedynie wyobrazić kogoś na jej miejscu. Prawdopodobnie skakałby ze szczęścia. Zastanawiało ją to, że tak na prawdę  przez ponad dwa tygodnie z resztą zespołu zamieniła łącznie tylko kilka prostych zdań. Nigdy z nimi nie rozmawiała dłużej niż kilka sekund. Mówiła ''dzień dobry'' bądź ''cześć'' i ''będę w pokoju'' z czego ostatnie i tak zwykle kierowała do Loczka. Nie wydawało jej się by kogokolwiek prócz niego obchodziła jej obecność. Może czas to zmienić?
Harry zapukał w szybę pasażera, pokazując by otworzyła samochód od środka i mógł wejść. Rozmawiał z kimś gorączkowo przez telefon, tłumacząc osobie po drugiej stronie gdzie się właściwi znajduje.
-Paul. Za godzinę mamy wywiad, zapomniałem. - podrapał się w głowę, intensywnie myśląc.
-W takim razie, co my tu jeszcze robimy?
-Musimy jeszcze skoczyć w takie jedno miejsce. - posłał jej uśmiech, a ona spojrzała na niego jak na kretyna.
-Jeżeli się spóźnisz, Paul Cię zabije, a reszta będzie miała przechlapane. - pokręciła głową z niedowierzaniem. -Nawet ja to rozumiem...
-Shhh, znam jego czuły punkt. Trzeba to wykorzystać.
      Okrągły, drewniany stół, przy którym z zdeterminowana miną siedział Paul wraz z Cindy, zastanawiając się co powiedzieć i jak dobrać słowa, sprawiał, że Hope czuła się jak gdyby cofnęła się w czasie o kilka lat i słuchała pierwszego, nieudolnego wykładu wujka na temat wagarów. Miała ochotę zacząć się śmiać.
-Jesteś pierwszą osobą, której to powiemy i chcielibyśmy znać Twoje zdanie na ten temat... - oznajmiła Cindy, zwracając się do Hope.
-Słucham. - uśmiechnęła się, próbując rozładować napięcie.
-Okej... Postanowiłem, to znaczy... uh.. Ja.. My postanowiliśmy. To znaczy ja i Cindy...
-Powiedz to, po prostu to powiedz. - przerwała wujkowi.
-Pobieramy się. - powiedział szybko, zamykając oczy.
-Wy co... ? - spytała nie dowierzając w to, co usłyszała. Paul delikatnie otworzył jedno oko, a po chwili drugie. 
-Długo nad tym myśleliśmy... Jeżeli masz coś przeciwko to.. - Hope zaczęła się gorączkowo śmiać, wprawiając tym samym Cindy w osłupienie.
-Serio? - nie przestawała. - Wy.. Wy serio myśleliście, że będę się wściekać? -spytała pomiędzy salwami śmiechu. -Myśleliście, że będę Wam zabraniać? Powinnam się teraz obrazić. Czy ja jestem a ż tak straszna? - skrzyżowała ręce na piersiach, opierając się o blat. Paul przytulił ją najmocniej jak potrafił, aż wydała z siebie pisk. Liczył się z jej zdaniem i był pewien, że nie będzie miała nic przeciwko, ale wolał się upewnić. Nigdy nic nie wiadomo.
-I będę mogła pomóc Ci wybrać sukienkę? - spytała, a jej głos drżał z podniecenia.
-Oczywiście, ale ty jako drużka też będziesz musiała...
-Zaraz, zaraz... będę drużką?! - pisnęła.
-Tak. Jeżeli chcesz. - Cindy nie kryła rozbawienia. Hope wyglądała jak małe dziecko. Podskakiwała i uśmiechała się nienaturalnie szeroko.
-Muszę powiedzieć Sophie, ale będzie miała minę... - szczerzyła się, zakładając kurtkę. Nie słuchała tego, co miał do powiedzenia jej wujek. Myślami była już przy przyjaciółce, chwaląc się z tego, co usłyszała.
-Ej, ale wpadniesz jutro? Musisz Nam pomóc w kilku rzeczach... - spytał, ale ona nie odpowiedziała, zasalutowała mu z uśmiechem, biegnąć w kierunku auta.
-Nie spodziewałam się, że ucieszy się aż tak bardo. - wyszeptała Cindy, wtulając się swojego przyszłego męża.
-Jest wyjątkowa. Dziwna, ale wyjątkowa. - uśmiechną się sam do siebie, machając Hope na pożegnanie.
      Kim krzątała się po kuchni w poszukiwaniu jakichkolwiek produktów, z których mogłaby przygotować kolację. Nie miała jednak szczęścia i wystarczających umiejętności by wyczarować coś z niczego w dodatku dla sześciu osób. Postanowiła, że dziś zje razem z resztą, a co więcej to ona coś ugotuje. Lodówka świeciła pustkami, więc czekało ją tylko jedno - zakupy. Miała szczęście najbliższy supermarket znajdował się w pobliżu domu, więc spokojnie mogła się przejść.
Spacer dobrze jej zrobił, ostatnio rzadko wychodziła, a w szczególności sama. Harry pilnował ją, ale ona nie miała mu tego za złe. Wiedziała, że sobie na to zasłużyła i jeśli nie będzie robić problemów z czasem ustąpi. Miała szczęście, że w porę zaczęła terapię, a dodatkowym plusem było to, że przyznawała się do nałogu, nie musiano jej tego uświadamiać. To był wielki plus.Zyskiwała na czasie.
Zatrzasnęła bramkę i serce podeszło jej do gardła. Na werandzie stała dziewczyna i uśmiechała się do niej szeroko. Miała w głowie najgorsze scenariusze i w ogóle nie rozumiała ich powodów.
-Cześć! - krzyknęła i momentalnie znalazła się przy Kim. - Pomogę Ci. - zaoferowała się, zabierając jej jedna torbę. -Jestem Hope. - podała jej wolną rękę.
-K-Kim. - uścisnęła zszokowana kruchą dłoń dziewczyny.
-Idealnej Piątki nie ma? Sophie mi mówiła, że Harry był i mnie szukał...
-Aaaaaaaaaa... To Ty jesteś tym czułym punktem Paula. - powiedziała bardziej do siebie niż do Hope, a ona nie przejęła się tym co powiedziała Kim i nie drążyła tematu. Teraz wiedziała skąd Brunetka się tu wzięła. -Chłopaków nie ma, ale możesz poczekać na nich. Nie wiem kiedy wrócą, więc to może trochę potrwać, ale będzie mi miło. - powiedziała, wyciągając klucze do domu.
-Nie, chyba spasuję. Dziękuję za zaproszenie, ale znając fanów szybko ich nie wypuszczą. - zaśmiała się. -Do zobaczenia. - pomachała jej, uśmiechając się szeroko.
-Do zobaczenia. - odpowiedziała tym samym, a po chwili zniknęła za drzwiami.
      Głośne śmiechy i dziwne dźwięki obwieściły powrót chłopców. Kim stresowała się z każdą chwilą coraz bardziej. Nie miała odwagi wyjść z kuchni i nie musiała tego robić, ponieważ Niall uprzedził ją i sam wpadł do kuchni, wyręczając ją.
-Cześć! - powiedziała wesoło. Sama się zdziwiła, że jej głos brzmiał naturalnie i wesoło.
-Hej. - chłopak uśmiechnął się szerzej, zaglądając do garnków. -Sama to zrobiłaś?
-Ja... to znaczy, tak, sama. A co? Nie smakuje Ci? - spytała.
-Chłopaki! Kim zrobiła kolację! Do kuchni! T e r a z ! - wrzasnął na całe gardło. Po chwili do kuchni wpadło całe One Direction, a Kim oblała się rumieńcem.
-Pomyślałam, że moglibyśmy zacząć od początku. Chyba za pierwszym razem nie wyszło nam to za dobrze... To trochę z mojej winy. Wiem, że spadłam z księżyca i nie wiecie o mnie totalnie nic, prócz tego, że Harry mnie przygarnął i tak dalej... Jestem Wam cholernie wdzięczna za wszystko, bo wiem, że równocześnie moglibyście kazać mi się wynosić, ale nie zrobiliście tego i ... Dziękuję. Na prawdę dziękuję. - powiedziała na wdechu, a Harry uśmiechnął się do niej szeroko, co ją podbudowało. -To jak będzie?
-Oo! Chodź tu! - krzyknął ponownie Niall, ale tym razem ciszej, przytulając mocno Kim. -Wybaczam Ci wszystko, co tam chcesz, tylko zacznijmy już jeść, bo to pachnie fantastycznie... - wyznał, a wszyscy wybuchli śmiechem.
                                                            
                                                                    ~*~
Wróciłam. : ) Pamięta ktoś z Was historię Hope, czy już zapomnieliście? Mam nadzieję, że nie.
Nie było mnie tu.. troszkę długo. Za długo. ;< Mam usprawiedliwienie. Miałam brak weny i chodź wiedziałam co chcę napisać, nie umiałam sklecić żadnego zdania... Pisałam też testy i to na nich musiałam się skupić bardziej niż na czymkolwiek.

Bardzo jest mi miło czytać wszystkie te miłe komentarze. To mnie na prawdę motywowało i jak widać zmotywowało. :) Mam nadzieję, że i teraz się nie poddacie i dalej będziecie tak pięknie komentować. Dziękuję!
Bardzo przepraszam jeżeli nie było mnie u kogoś. Mogłam nie zauważyć, starałam się odwiedzać każdy blog i robić co do mnie należy. ;)


Mam do Was wielką prośbę:
Każdy kto chciałby być informowanym o nowych notkach na Twitterze, niech zostawi swój nick w komentarzu, niezależnie od tego czy go j u ż informuję czy n i e. Nie chcę spamować komuś kto np. przestał czytać, czy coś takiego. ;) Możecie to dla mnie zrobić?
Kontakt ze mną:
Twitter: @HotStuffNiall
Ask.fm : http://ask.fm/HotStuffNiall
Piszcie i pytajcie śmiało, nie gryzę. :)

Do następnego! ;*

14 komentarzy:

  1. super.:d
    trochę trzeba było czekać na te rozdział ale było warto.:D o no i się pobierają fajnie. :D

    zapraszam do mnie: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
    założyłam też nowego bloga z opowiadaniem o 1D wejdź a może cię zaciekawi. <3
    http://rememberhowmuchitmeanttoyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie! ^ ^ Świetny rozdział. Dodaj jak najszybciej nexta ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu nooo boski ! Ale mało tu Hope i Zayna ;(
    Chcę Zope ;(
    Widzę ,że hostoria kreci się wokół Harrego i Kim narazie ,ale podoba mi się <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie wstawiłaś :D
    Świetny rozdział :)
    Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie! Już nie mogłam się doczekać nowego rozdziału ;D Oczywiście, że nie zapomniałam historii Hope, jak mogłaś tak sądzić? Rozdział jest świetny, fajnie, że Kim zaprzyjaźniła się z chłopakami. A co z Zayn'em i Hope? :D
    Pozdrawiam <3
    @Nataaliaj_1D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział i w ogóle opowiadanie :)

    Zapraszam do siebie:http://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. jak zwykle świetny rozdział, nie mogę sie doczekać następnego !! :DD

    mam nadzieję że o mnie nie zapomnisz, a w dodatku nominowałam cie do Liebster Award :D ---> http://vas-hapenin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. No nareszcie jest ! Stęskniłam się za tym opowiadaniem :)
    Brakuje mi tu Zope ,ale rozdział jest boski ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. "-Oo! Chodź tu! - krzyknął ponownie Niall, ale tym razem ciszej, przytulając mocno Kim. -Wybaczam Ci wszystko, co tam chcesz, tylko zacznijmy już jeść, bo to pachnie fantastycznie." SIKAM hahaha <3 KOCHAM NIALLERA *.*
    jak już wspominałam nie lubię Kim i pragnę ZOPE, którego nie było w tym rozdziale :C *le płacze*
    Czekam na nowy rozdział huehue
    [the-last-sign]

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg Cudowny rozdział ,ale brakuje mi tu Zayna i Hope ;pp

    OdpowiedzUsuń
  11. Oż Ty tak długo Cię nie było ,ale masz swoje wierne fanki które czekały :*
    Superr ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Ej ej a gdzie jest Zope ? Mam nadzieję ,że w następny rozdzielę będzie :)
    Fajny rozdzialik ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. ja poprostiu kocham to opowiadanie :(

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie po sobie śladu w postaci komentarza. :) Zajmie Ci to tylko chwilkę, a mnie uszczęśliwi i zmotywuje do dalszej pracy. Nie ma weryfikacji obrazkowej, a komentowanie obejmuje również anonimowych czytelników. Enjoy! : )