czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 16

      Mimo, że od wiadomości o ślubie Paula minęło trochę czasu, emocje w cale nie opadły. Wręcz przeciwnie, z każdym dniem wielkimi krokami zbliżało się święto nie tylko Cindy i Paula, ale też i Hope. To ona była najbardziej tym wszystkim poddenerwowana. Wykonywała ciągłe telefony, spędzała mnóstwo czasu u wujka, starając się by o niczym nie zapomnieć. Od zawsze chciała usłyszeć jak Paul mówi sakramentalne ''tak'', czasem wątpiła w to, że takowa sytuacja będzie miała miejsce. Doczekała i zaangażowała się we wszystko całą sobą.
Wybór sukienki dla Cindy był ekscytujący i chodź występowały między nią, Sophie i Kimberly spory o to jak ma wyglądać suknia panny młodej, poradziły sobie. Każda ma inny styl, ale mimo wszystko wygrała prostota. Wygrała Hope i Kim, które na nią stawiały. Każdy był zadowolony, może nie licząc chłopców, którzy nie rozumieli całego tego szumu i przesiadywali u Paula obserwując całą tą bieganinę.
   
-Szybciej... - jęknęła Hope, poganiając Sophie, która obładowana mnóstwem toreb próbowała otworzyć jedną nogą drzwi. Jej wygimnastykowane ciało płatało figla, a dodatkowe obciążenie obu rąk nie pomagało. Cóż, chłopcy okazują się mało przydatni kiedy dostaną się do Play Station.
Drzwi frontowe ponownie się otworzyły, a po chwili stanęła w nich rozbawiona Kim z resztą toreb.
-Cholera, Kim! Zimno mi! Zamykaj te głupie drzwi. - zbulwersowała się Hope, szeleszcząc reklamówkami. Coraz mocniej napierała na kruchą Blondynkę.
-T o  b o l i ! - pisnęła Sophie. - Nie pchajcie się, mam najgorzej, jestem przy drzwiach...
-To je otwórz! - wrzasnęła Hope. Jej krzyk poskutkował. W mlecznej szybie drzwi ciasnego halu można było dostrzec cień chłopaka.
-O nie... - szepnęła do siebie. Jako jedyna wzięła pod uwagę fakt, iż stoi na jednej nodze, z drugą kilka centymetrów od klamki, która ugięła się pod naciskiem ręki Nialla, nie ma się czym podeprzeć, ani podtrzymać i dodatkowo napiera na nią Hope i Kim. Chwilę później wszystkie trzy leżały na podłodze w niezbyt wygodnych pozycjach, śmiejąc się jak opętane.
-Grubo... - stwierdził zdezorientowany Niall, przyglądając się im.
- P-pomógłbyś, co? - poprosiła Sophie. Chłopak podał jej rękę i stanęła na nogi. Podobnie postąpił z pozostałą dwójką poszkodowanych.
Głośno westchnęły, stając na nogi Przeleciały wzrokiem po chłopcach. Stali z ustami zastygniętymi w delikatnym rozchyleniu i nie spuszczali z nich wzroku.
-Sądząc po ilości toreb, zakupy się udały, prawda? - spytał Harry, kiwając z dezaprobatą.
-Nigdy bym nie pomyślała, że można walczyć o bluzkę... - stwierdziła Kim, ignorując pytanie Loczka.
-Okeeeej... Żądam wyjaśnień, natychmiastowo... - oznajmił, krzyżując ręce na piersiach. -Kto i z kim się bił...
-Po pierwsze, nikt się nie bił.. - zaczęła. - Po prostu sprzątnęłam bluzkę tej dziewczynie sprzed nosa i na klatę przyjęłam stek wyzwisk od niej...
-Odwdzięczając się tym samym... - zachichotała Sophie.
-Po drugie, ona nie miałaby co do niej włożyć, bez urazy. - kontynuowała, nie przywiązując wagi do do tego co powiedziała jej przyjaciółka. -Na Kim będzie lepiej wyglądać. - zobrazowała im to, uwypuklając kobiece kształty Kim rękami. Po domu poniosła się fala śmiechów, a dziewczyna wytknęła Hope język.
-Zwłaszcza jak założę do nich za ciasne spodnie...
-Kochanie... - zaczęła, obejmując Kimberly ramieniem. -Zaufaj. Faceci to wzrokowce, a w spodniach o rozmiar mniejszych twoja pupcia będzie wyglądać jak milion dolców. - puściła jej perskie oczko, odkasłując. Opadła na fotel.
-Mam dość, a jeszcze tyle trzeba zrobić... - głośno westchnęła, rozmasowując skronie.
-Nie wyglądasz za dobrze... - stwierdziła Cindy, która pojawiła się w przedpokoju zupełnie znikąd, trzymając w rękach kartonowe pudło. -Jesteś blada.... Może lepiej będzie jeżeli odpoczniesz i tak nam bardzo pomogłaś...
-Nic mi nie jest... -urwała szybko temat. -Co tam masz? - spytała wskazując podbródkiem kartonowe pudło.
Cindy uśmiechnęła się delikatnie i postawiła przedmiot na ziemi, chwytając się pod boki. Stała tak dopóki Louis nie pokusił się, by zajrzeć. Uśmiechnął się szeroko nurkując we wnętrzu, po chwili wyciągnął z niego gruby album. Jak się wszyscy domyślali, był to album fotograficzny. Zdmuchnął z niego cienką warstwę kurzu, po czym przetarł ręką skórzaną oprawę tak, by odsłonić napis wygrawerowany na niej. Było to tylko i wyłącznie jedno słowo.
-Destiny... - przeczytał na głos, delikatnie się uśmiechając. Hope automatycznie wstała z fotela, ale nie na długo. Ponownie opadła na niego, tym razem nie tak swobodnie, jak uprzednio. W lekkim szoku otworzyła oczy i spojrzała na przedmiot trzymany przez Lou.
-Hope? Wszystko w porządku? - momentalnie u jej boku pojawiła się Sophie.  Dziewczyna odpowiedziała na pytanie gwałtownym ruchem głowy.
-Tylko kręci mi się w głowie...
-Kłamiesz. - wyszeptała Blondynka mrużąc oczy.
-Idź się połóż, odpocznij. Na prawdę nie wyglądasz za dobrze, posłuchaj. - poprosiła Cindy, sprawdzając wierzchem dłoni, czy nie ma temperatury.
-Nie. Jest tyle do zrobienia. Miał dzwonić kierownik hotelu... - powiedziała przeciągając słowa. Sophie przewróciła teatralnie oczami.
-Chcesz być ze mną w najważniejszym dniu mojego życia, czy nie? - spytał wprost Paul, doskonale znając odpowiedź. Hope nie odpowiedziała, machnęła ręką, posyłając wszystkich do diabła i zrezygnowana ruszyła w kierunku schodów.
      Nie mogła sobie znaleźć miejsca. Przekręcała się z boku na bok, wierciła i skopywała kołdrę gdy było jej za gorąco. Ostatecznie usiadła i bez celu gapiła się w okno.
-Kimkolwiek jesteś, odejdź. - oznajmiła, słysząc czyjeś kroki w pokoju. Nie spojrzała na drzwi, była zbyt zaabsorbowana wpatrywaniem się w jeden punkt.
-Nie mogę. Dostałem misję. Mam tutaj siedzieć dopóty, dopóki nie zjesz lekarstw. - powiedział Zayn, zamykając ostrożnie drzwi. Ona nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem. Mulat uśmiechnął się w duchu, widząc jak dziewczyna sztywnieje na sam dźwięk jego głosu. Nie wiedział dlaczego tak się dzieje. Być może się przestraszyła bądź nie spodziewała właśnie jego, ale wiedział, że to on był tego powodem. Choć nie rozumiał czemu, to mu dawało satysfakcję.
-No to sobie posiedzisz. Nie zamierzam faszerować się tym świństwem. Nic mi nie jest. Możesz im to przekazać... - wychrypiała, nadal gapiąc się w okno. Nie chciała się obejrzeć za siebie. Nie chciała widzieć go samego na tle drewnianych paneli ściennych jej pokoju. Byli sami w pomieszczeniu. Krępowało ją to i przerażało jednocześnie.
Chłopak odstawił na stolik nocny tacę z tabletkami, którymi okazały się głównie witaminy w postaci okrągłych pastylek i szklanka z wodą. Powoli, bez słowa zbliżył się do łóżka, pochylił się, podpierając się silnymi rękami o materac łóżka, na którym po turecku siedziała dziewczyna. Uśmiechną się pod nosem czując jej waniliowe perfumy. Oddech Hope drastycznie się zmienił. Momentalnie przyśpieszył. Zacisnęła mocno powieki, zdając sobie sprawę z tego, jak blisko jej twarzy znajduje się twarz Zayna. Czuła jego ciepły oddech na swojej szyi, lewym uchu i policzku. Myślała o tym, że gdyby się odwróciła, ich nosy stykałyby się ze sobą, a jej oczy niewątpliwie wpatrywałyby się w jego czekoladowe tęczówki i małe źrenice, pozwalające na delektowanie się samym jego spojrzeniem. Skarciła się w myślach, za tak głupią i wybujałą wyobraźnie, przypominając sobie po co tu przylazł i że to ktoś z dołu go tu przysłał.
-Jeżeli chcesz ze mną spędzać więcej czasu, po prostu to powiedz. - wyszeptał jej wprost do ucha, po czym zaśmiał się melodyjnie. Odsunęła się powoli, spojrzała mu prosto w oczy, onieśmielając go tym samym. Nie spodziewał się tego. Jego ciemne policzki zaróżowiły się delikatnie. Odchrząknął, ale nie przestał patrzeć w zielono-szare tęczówki Hope. Starał się wyczytać z nich jakiekolwiek emocje, lecz początkowo nie mógł niczego dostrzec. Miała zamglone oczy, co czyniło je jeszcze piękniejszymi. Sięgnęła po tabletki i jednym płynnym ruchem włożyła je do ust. Przerwała kontakt wzrokowy z Zaynem, popijając pastylki wodą. Przekręciła głowę na bok i odgarnęła opadające na jej czoło włosy.
-Zjadłam, szczęśliwy? Możesz już iść.
-Kto powiedział, że chcę iść? - uniósł brwi, przez co na jego czole pojawiła się malutka zmarszczka.
-W co Ty grasz, Malik? - wyprostowała się i odsunęła na jeszcze większą odległość. Uśmiechnął się delikatnie i wzruszył ramionami.
-W nic. Nie sądzisz, że powinniśmy pogadać? - spytał, wygodnie kładąc się na łóżku.
-Mamy o czym? Jeżeli tak, mów. Słucham. - chwyciła ogromną, różnokolorową poduszkę i położyła ją sobie na kolanach. Zaczęła bawić się jej rogiem, czekając aż chłopak się odezwie.
-Wiem, że jestem świnią. Nie powinienem był Cię wtedy obrażać... Myślałem, że po tamtej nocy... że nigdy więcej Cię nie zobaczę.
-Ja też... - wyszeptała.
-A Ty wróciłaś i to było jak bym dostał kopniaka w brzuch. Nie wiedziałem co zrobić. - podniósł się na łokciach i spojrzał na nią.
-Więc postanowiłeś mnie zwyzywać od rudych, fałszywych suk? -  spytała. - Z resztą, ja też nie byłam lepsza... Niall ma racje. Czemu po prostu nie pogadaliśmy?
-Chyba przez te wszystkie przeszkody... - wypuścił głośno powietrze, chcąc kontynuować swoja wypowiedź, ale nie zostało mu to dane. Drzwi pokoju się otworzyły i w progu stanął niezadowolony Conor. Zayn jak na komendę podniósł się gwałtownie z łóżka.
-To jest jedna z nich. - wyszeptał. -To ja nie będę przeszkadzać. - powiedział tym razem głośniej, ażeby usłyszał to zażenowany chłopak. Minął go bokiem, unosząc ręce w geście kapitulacji, co rozbawiło Hope. Conor cisnął w nią piorunem, a ona przyznała w myślach, nieobecnemu już Mulatowi rację.
                                                           ~*~
TA DA! ;)
Mamy już 16! ;o Man nadzieję, że rozdział Wam się podoba, bo ja nie mam do niego zastrzeżeń. :))

Zdaję sobię sprawę, że większość czytelników się wykruszyła i wiem... to moja wina. Cóż, przepraszam. Zawaliłam. Dziękuję tym, którzy wciąż o mnie pamiętają, zaglądają tu, czytają i komentują. Bez Was to nie miałoby sensu!

Jak myślicie, co będzie dalej? Piszcie Wsze przemyślenia, propozycje i zachcianki w komentarzach. Uwielbiam je czytać. ;*


Do następnego! ;)

15 komentarzy:

  1. Co będzie dalej ? Nie wiem, ale mam dziwne przeczucie, że ona będzie z Zaynem. Pasują mi do siebie ;) Nie jestem dziś jakoś wylewna, niestety ;/ Czekam na nexta <3

    http://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie :D

    @neskowelove - http://frendshipismagic1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w niebie, po prostu jestem w niebie *_* W końcu była scena TYLKO z Zayn'em i Hope ! Po prostu jak czytałam ten moment to nie mogłam :D REWELACJA <3 Świetnie potrafiłaś opisać tę sytuację. Jaram się *-* No ale potem Conor wszedł... Będzie na nią zły? ;o
    Cud miód ! xxx
    Czekam na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie się coś dzieje między Zaynem ,a Hope i |Conor musi wszystko zniszcyć !
    Super rozdział zniecierpliwością czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Omgggg ! Jaki cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty mnie mordujesz Tym opowiadaniem <33

    OdpowiedzUsuń
  7. ZOPE FOREVAHH ! <3
    WYELIMINOWAĆ CONORA *.* to by było takie piękne, ale pewnie zdąży coś jeszcze namieszać, bo to przecież Conor, nieprawdaż? :3 haha
    CZEKAM na nowy rozdział <3 WENY CI ŻYCZĘ! huhu <3
    [the-last-sign]

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciała bym żeby zayn i hope byli razem !!! i wecej takich akcji ;) a co do rozdziału to zajebisty : D

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że złamałam swoją obietnice, chyba jak zwykle, ale matura w tym roku nie pozwala mi na nic innego jak się uczyć. Wynika z twego, że czasu starcza mi tylko na to by się dorwać od nowego odcinka i zamknąć kartę.;c
    Ten rozdział ( jak i całe opowiadanie) jest cudny! Ty wiesz, że mimo, że rzadko komentuję to to po prostu uwielbiam;)) Dzisiaj szczególnie zachwyca.;)
    Czekam na następny i pozdrawiam gorąco.;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurdee ale cudowny i wkoncu cos z Zope <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Super *-*
    Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak ja wielbie twe opowiadaniee <33

    OdpowiedzUsuń
  13. Ku*wa ! czemu ty tak cudownie piszesz?
    Skąd bierzesz inspiracje ??

    OdpowiedzUsuń
  14. wooww cudd <3
    czekam na next ;p

    OdpowiedzUsuń
  15. No hej !! Tak się wciągnęłam, że dzisiaj przeczytałam :D Jest 3:05, a ja nie śpię super ! Ale było warto naprawdę świetne opowiadnanko.Na pewno będę czytać dalej i czekam na nowy rozdział !! xx

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie po sobie śladu w postaci komentarza. :) Zajmie Ci to tylko chwilkę, a mnie uszczęśliwi i zmotywuje do dalszej pracy. Nie ma weryfikacji obrazkowej, a komentowanie obejmuje również anonimowych czytelników. Enjoy! : )