piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 17 cz. 1

      Sophie układała włosy Hope, ta z kolei malowała paznokcie Kim i tak wymieniały się zadaniami. Kiedy skończyły nie miały zbyt wiele czasu. Zwłaszcza, że siostrzenica Paula musiała być na miejscu o wiele wcześniej..
Hope biegała po pokoju w poszukiwaniu butów. Przełożyła kilkakrotnie te same ciuchy i pudełka, ale nadal nie dawała za wygraną. Twierdziła, że muszą gdzieś tam być. Po kilku minutach, postanowiła poszukać w innym pokoju i okazała się to bardzo słuszną decyzją. Wróciła skacząc na jednej nodze, przy okazji ubierając drugi but.
- Conor przyszedł. - oznajmiła mama Sophie, opierając się o futrynę. Dziewczyna spojrzała na Blondynkę, która uśmiechnęła się delikatnie. Miały jechać razem, jednak ona i Kim nie były jeszcze gotowe.
- Zobaczymy się na miejscu. - odetchnęła, poprawiając sukienkę. Wyszła z pokoju, a właściwie wybiegła i przywitała się z stojącym w salonie chłopakiem. Wyszli razem, trzymając się za ręce.
      Droga na miejsce, wbrew pozorom zajęła dłużej niż myśleli. Na wejściu Hope posłała przepraszające spojrzenie swojemu chłopakowi, musiała przywitać się z dziadkami i najbliższą rodziną. Zrobiła to, po czym zgrabnie wymigała się od głupich pytań na swój temat i postanowiła przywitać się z Cindy. Stała rozmawiając z, jak się domyślała, swoim tatą.
- Dzień dobry. - przywitała się. -Ślicznie wyglądasz, zestresowana? - kobieta nie odpowiedziała, spojrzała na nią, uśmiechając się nieśmiało. Podała jej drżącą i zimną rękę. Hope uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Spokojnie, nie wycofa się teraz. - puściła jej oczko. Udało się jej rozbawić Cindy. - To nie film. - dodała.
Hope z ogromną siłą ściskała rękę Conora. Pozwalał jej na to. Widział, że jest zdenerwowana i jednocześnie wzruszona. Obróciła głowę i spojrzała na ludzi w okół. Uśmiechali się. Wszyscy cieszyli się szczęściem nowożeńców.
- Chodź. - szepnęła, ciągnąc chłopaka w tłum gości składających życzenia Młodej Parze.
Bez trudu przecisnęli się, gorzej było z odnalezieniem przyjaciół. Kiedy w końcu ich namierzyli, dziewczynie zrzedła mina. Obok Sophie stała obwieszona na Zaynie, Kate. Wtulała się w niego z taką siłą, że wyobraziła sobie, jak przewracają się na trawnik. Wywróciła teatralnie oczami i uśmiechając się sztucznie podeszła, kurczowo trzymając się ręki chłopaka.
- Hej. - przywitała się krótko, po czym prychnęła, widząc minę jej przyjaciółki.Patrzyła na nią z przerażeniem. Spodziewała się tego, że się pokłócą lub, co gorsza, pobiją na oczach wszystkich. One jednak zachowywały spokój. Cisza przed burzą?
- Cześć, Hope. - odpowiedziała wesoło Kate, wtulając się mocniej w Mulata. Jego mina była bezcenna. Dotąd niewzruszony, teraz odrobinę zmieszany i zawstydzony. Nie wiedział, co się dzieje. Hope również zrobiło się głupio. Nie spodziewała się, że patrząc na nich będzie zazdrosna. Zazdrosna o Zayna. Sięgnęła wzrokiem za nich, byleby tylko nie patrzeć na parę. Nie chciała przypadkowo natrafić na wzrok Malika. Koło niej stał Conor, jej chłopak, a w myślach wciąż miała słowa, które powiedział jej Zayn w pokoju. Starała się odgonić od siebie tę mysl, jednak ona nie dawała jej spokoju. Zaklęła w duchu, przenosząc wzrok na Nialla, który aktualnie zachwycał się wszystkim w okół, a reszta go słuchała.
      Atmosfera rozluźniła się dopiero na przyjęciu, kiedy wszyscy wznieśli toast i do akcji wkroczyły procenty. Każdy dobrze się bawił, może prócz Conora, który w połowie imprezy został sam. Hope biegała z jednego końca sali do drugiego, omijając przy tym pijanych gości i odpowiadając na ich głupie pytania. Musiała z udawanym rozbawieniem słuchać historii nieznajomych jej ludzi. Mało obchodziło ją to, jaka była gdy była mała i jak bardzo się zmieniła. Szczególnie, gdy ktoś wypytywał dlaczego przefarbowała włosy.
- Hope, Hope, Hope... - zatrzymał ją Louis, zabawnie kiwając palcem wskazującym. -Nie widziałem Cię już... Czekaj, dobrych kilka godzin. Chodź do Nas. - zaproponował, zarzucając jej rękę na ramie.
- Nie, Louie. Nie teraz.
- Ze mną się nie napijesz?! - uśmiechnął się, prowadząc ją powoli do stolika, przy którym siedzieli prawie wszyscy. Tak na prawdę połowa gości namawiała Hope słowami Lou, większości z nich nie mogła lub nie wypadało odmówić. Nie często spotykała się z kuzynostwem, czy wujostwem. Mieszkali w drugiej części kraju. I tak dobrze się trzymała, biorąc pod uwagę ilość kieliszków, które przeszły przez jej zgrabne ręce.
Rozglądnęła się dookoła, jeżeli już miała tam siedzieć, mogła to robić również w towarzystwie swojego chłopaka. Jego jednak nie było. Rozpłyną się.
Przy stoliku siedziało prawie całe towarzystwo. Sophie śmiała się jak nienormalna. Niall ruszał się w rytm muzyki, co chwila trącając Harryego rękami, a on na to nie reagował. Kim dyskutowała o czymś z Liamem, na ich widok uśmiechnęli się szeroko.
- Patrzcie kogo przyprowadziłem! - wrzasnął Lou, odsuwając dziewczynie krzesło.
- Panna Higgins we własnej osobie. - powiedziała Blondynka, ponownie wybuchając śmiechem, po chwili dołączył do niej Niall.
- Pijemy! - krzyknął ponownie Louis, odkręcając butelkę. Dziewczyna twierdząco kiwnęła głową, podając mu kieliszek.
-Idzie Twój Romeo! - pisnął Harry, trącając Hope łokciem i pokazując podbródkiem na zbliżającego się ku nim Conora. Szedł wolno, dokładnie przyglądając się wszystkim zebranym przy stoliku.
- Musimy pogadać. - powiedział i  najnormalniej w świecie odszedł. Dziewczyna wstała i podążyła za nim do ogrodu. Dreptała po ścieżce wysypanej kamykami, uważając by się nie przewrócić. Po kilkudziesięciu krokach wpadła na stojącą tyłem parę, grzecznie przeprosiła i ruszyła dalej.
- Jestem. - oznajmiła, siadając obok chłopaka.
- Widzę. - powiedział szorstko, po czym kontynuował. - Jak się bawisz? Bo ja nieźle, nie licząc tego, że mnie nie zauważasz i zamieniłem z Tobą może trzy zdania.
- Wiem, że to nie tak miało wyglądać...
- To nie ma sensu. - przerwał jej. - Właściwie już nic nie ma sensu, to oszukiwanie siebie nawzajem również. - westchnął, spoglądając na zdezorientowaną dziewczynę. Nie do końca wiedziała, co ma na myśli. Patrzyła na niego, mrugając znacznie częściej niż normalnie. - Chciałem przez to powiedzieć, że z nami koniec. Ty nie kochasz mnie, ja jestem Tobą zauroczony. Lepiej będzie jeżeli zakończymy ta szopkę, zanim będzie za późno. - Hope otworzyła buzię, próbując coś powiedzieć, ale z jej ust nie wypłynęło ani jedno słowo.
- Żegnaj, Hope. - wstał i powoli odszedł, zostawiając ją samą. Po jego słowach delikatnie otrzeźwiała. Dotarło do niej, że Conor jest już jej byłym chłopakiem. Obróciła się, ale jego już tam nie było. Nie wiedziała, czy się śmiać, czy płakać. Miała ochotę robić te obie czynności na raz. Wiedziała, że ma rację. Lubiła z nim przebywać, ale nigdy nie zasypiała myśląc o ich przyszłości. Nie kochała go, teraz nie była nawet zauroczona. Po prostu go lubiła. Ta myśl ją dołowała, zawsze sądziła, że miłość musi być oczywista, a Conor po prostu był. Poprawka. Teraz już go nie było...
                                                                ~*~
Jak może zauważyłyście, podzieliłam rozdział na dwie części. Wyszedł by za długi... : )
Druga część może Wam bardziej przypaść do gustu, chodź ta też nie powinna być jakaś zła czy coś. Nie lubicie Conora, ale to nie wpłynęło na to, że go już nie ma. Tak miało być. :))

Mam napisane obie części, więc może w przerwie, między  sylwestrem dodam drugą część. Jeżeli nie, to dopiero po nowym roku. Zobaczymy.

Dziękuje za komentarze, liczę na więcej. Jesteście wspaniałe! ;*

Z okazji zbliżających się świąt, chciałam Wam wszystkim życzyć wszystkiego najlepszego! Zdrowych, wesołych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia. Samych trafionych prezentów pod choinką, szampańskiego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku! Oby 2013 był lepszy od obecnego. :)
Wszystkim, którzy będą pisać maturę, bądź testy gimnazjalne życzę jak najlepszych wyników i samych sukcesów. Tym, którzy opuszczają gimnazjum wyboru wymarzonej szkoły i tego, byście nie musieli jej zmieniać.
Obyście wypoczęli, byli zdrowi i wiecznie młodzi! Nie traćcie pogody ducha i bądźcie szczęśliwi! Spełnienia marzeń i tego co najlepsze. x

Do następnego! ;*

A właśnie!
WESOŁEGO KOŃCA ŚWIATA, MIŚKI! :D

8 komentarzy:

  1. Jak tylko usłyszałam o Kate, to mina mi zrzedła :) Conor zerwał z Hope, to chyba dobrze dla wszystkich, ona go nie kochała. Jeszcze potem by go zraniła, czy coś :c Mam nadzieję, że w drugiej części jest scena z Zayn'em i Hope! Uwielbiam je! :D Oni do siebie pasują, mam nadzieje, że będą razem! Rozdział jak zwykle świetny <3
    Też życzę Ci wesołych Świąt, aby Twoje wszystkie marzenia się spełniły <3

    OdpowiedzUsuń
  2. nieeee Conooorr...czemu?? xd ahh trudno, miałaś to już ustalone, rozumiem :) jednak żal mi go :/// ale ok przezyje, rozdział fajny, czekam na następny <33

    i zapraszam do mnie wniedlugov powinien sie pojawić rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodaj szybko proosze !! !<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak nareszcie Hope jest wolna ! Teraz tylko Zayn musi się pozbyć tej zołzy i wszystko będzie miodzio <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Superr z niecierpliwością czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohh superr jest ,ale mało się w nim dzieje !

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudnoo.!!
    Czekam na nn ;)
    Mam nadzieję, że niedługo dodasz ;D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie :3
    Przy okazji zapraszam na naszego bloga, właśnie pojawił się 3 rozdział :) http://iisophiie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie po sobie śladu w postaci komentarza. :) Zajmie Ci to tylko chwilkę, a mnie uszczęśliwi i zmotywuje do dalszej pracy. Nie ma weryfikacji obrazkowej, a komentowanie obejmuje również anonimowych czytelników. Enjoy! : )