piątek, 1 czerwca 2012

Prolog.

    
        Czasami tak bardzo pragniemy, dążymy do upragnionego celu, rzeczy. Jednak często w ostatniej chwili, w chwili gdy mamy swoje szczęście ono wymyka nam się. Tak było w przypadku młodego małżeństwa. Destiny i Mark Higgins byli małżeństwem od 3 lat, ona normalna kobieta mieszkająca przez całe swoje życie na wsi, on wykształcony policjant. Do szczęścia brakowało im tylko dziecka. Marzyli o nim odkąd się pobrali, chcieli stworzyć rodzinę, starali się o nie, ale przez wszystkie lata ich małżeństwa nie pojawiła się ani jedna oznaka ciąży. Wspólnie postanowili zrobić badania. Wyniki wykazały płodność ich obojga. Nie poddawali się. Po paru miesiącach u 25 letniej kobiety pojawiły się nudności.Udałą się do ginekologa,po powrocie cała w skowronkach oznajmiła mężowi, iż za 9 miesięcy dołączy do nich wymarzone dziecko.
       Codzienne przeglądanie się w lustrze, dbanie o siebie, tak minęło 9 miesięcy. Nadszedł poród. Była sama w domu, termin miała na za 2 tygodnie, nie wiedziała co zrobić. Mark był na posterunku. Zadzwoniła do sąsiada, który w pośpiechu zawiózł ją do szpitala. Kobieta rodziła przez ponad 9 godzin, w połowie pojawiły się komplikacje, poród przeciągał się co nie wpływało korzystnie na dziecko.
-Jeżeli ktoś musi umrzeć, ratuj tego aniołka.-oznajmiła lekarzowi, który mimo wszystko postanowił by poród był naturalny. Wyparła dziecko resztką sił.
-Ma pani córk...
-Doktorze, tracimy ją! -przerwała mu spanikowana młoda pielęgniarka. Nie uratowano jej, lekarze nie zdołali tego zrobić. Zmarła wydając na świat córkę. Natychmiastowo powiadomiono czekających na korytarzu rodziców i męża.Rozpacz.Coś o czym Mark marzył przez ostatnie 3 lata sprawiło, że z jego życie znikła jego ukochana. Nie mógł się z tym pogodzić, podobnie jak wszyscy. Każdy patrzył na niego ze współczuciem. Zyskując córkę stracił żonę.Kilka dni później odbył się pogrzeb,pożegnał ją w rozpaczy i wrócił z córką do dziadków, którzy się nią zajmowali, gdyż on nie miał czasu. Wir pracy, w którą uciekał by nie myśleć sprawił ze stałą się kolejna tragedia.Po kilkunastu miesiącach został śmiertelnie postrzelony. Nie dało się go uratować, stracił bardzo dużo krwi.
       Kilku miesięczna wówczas Hope została bez rodziców, na stałe zamieszkała z dziadkami Kate i Edwardem. Wychowywali ją nie ukrywając historii jej rodziców. Kochali ją, widzieli w niej swoją zmarłą córkę, starali się by wychować ją jak najlepiej. Od najmłodszych lat wpajali jej, że nie ma ludzi gorszych i lepszych. Byli starzy, mieli własne problemy, ale zawsze pomagali wnuczce, gdy tego potrzebowała. Ona robiła to samo, dziadek zaraził ją miłością do koni.Mieli małą stadninę, kilkaset metrów za domem, spędzali tam dużo czasu. Hope miała talent muzyczny, świetnie śpiewała, dlatego też od najmłodszych lat wysyłano ją na dodatkowe lekcje z gitary i śpiewu. Buntowała się,wolała ten czas spędzać jeżdżąc konno, kochała to. Z czasem pokochała śpiew i gitarę, którą często miała przy sobie. Była normalną nastolatką, z problemami, marzeniami i ambicjami. Nie była osobą obtoczoną przyjaciółmi, miała ich dwoje ale byli to jej prawdziwi przyjaciele, na dobre i na złe.
                                                                         
                                                              ~*~
Hej! No więc mamy prolog.
Trochę się denerwuję,ponieważ jest to pierwszy blog z opowiadaniem jaki założyłam EVER. ;)
Mam nadzieję,że będzie się wam podobało i będziecie tu zaglądać,komentować i trwać w tym ze mną. ;D
Bardzo mile widziane będą komentarze i zawarte w nich sugestie dotyczące losów bohaterów i dalszej akcji. ;)
Nie wiem jak często będą pojawiać się notki,to zależy...Jeżeli nie będę miała weny to nic nie napisze,nie chce żeby to było na odwal się,muszę wszytko przemyśleć dwa razy czy się zgadza i w ogl. ;)            
Wszelkie pytania proszę kierować do mnie na Twittera @Natalia1Dream,jeżeli chcesz być powiadamianym o notkach poprzez TT napisz mi,na pewno odpiszę ;)

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie się zaczyna. :) Czekam na Rozdział I. Tymczasem dodaje do obserwowanych i zapraszam do siebie. :))
    http://i-hear-the-beat-of-my-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Prolog rewelacyjny, a zarazem smutny. Zobaczymy co się z tego rozwinie :) Będę tu zaglądać :D
    Dodaję się do obserwujących :p

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na kolejny : )
    bardzo mi się podoba.
    mam nadzieje że będą się tu pojawiali chłopaki z One Direction:):*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś musi być ten pierwszy raz.;)) Fajne, że postanowiłaś coś stworzyć.. Muszę przyznać, że wyszło ci to całkiem, całkiem.. Intrygująco, pokazuje nam prawie całe życie Hope.Mam tylko nadzieje, że żaden z 1D nie bd jeździł na koniu... Tego chyba nie zdzierżę.;D Jakoś mi to do nich nie pasuje..; ).
    A i jeszcze taka mała uwaga, myślę, że nie de motywująca.. Bardzo mi się rzuciło w oczy " obtoczona przyjaciółmi" Jesteś pewna, że to tak ma być?? Nie szukaj w mojej uwadze niczego wrednego, czy podcinającego skrzydła, broń Boże..; ) Prolog jest cudny.. Mam nadzieje, że bd tak dalej. Na razie jesteś na najlepszej drodze do tego bym się zakochała w tym opowiadaniu.. Pokaż klasę! Ja wierzę.; **
    Pozdrawiam gorąco.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje,jeżeli już powinno być 'otoczona',mój błąd.Dziękuję za zwrócenie uwagi,bd pamiętać na przyszłość.;)

      Usuń
  5. Wow, meega! Różni się od innych i to jest plus, w końcu jakiś normalny początek. Idę czytać 1 rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem jedno ZAJEBISTE>:)<33

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej ale mogłaś by dać zdjecia bohaterów !

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny prolog ;) aż sie popłakałam. Uwierz mówei prawde. Pisz dalej masz talent :D

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie po sobie śladu w postaci komentarza. :) Zajmie Ci to tylko chwilkę, a mnie uszczęśliwi i zmotywuje do dalszej pracy. Nie ma weryfikacji obrazkowej, a komentowanie obejmuje również anonimowych czytelników. Enjoy! : )