sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 19

                                                        WRÓCIŁAM
                                                              ~*~
- Dlaczego nie chcesz iść? Nawet ja mam ochotę. - spytała Sophie, podnosząc głos, przy okazji zmieniając pozycję. Hope przygrywała jej na fortepianie. Nie była wirtuozką tego instrumentu, ale potrafiła grać melodie, do których tańczyła. Słyszała je wiele razy. Zawsze ta sama melodia do tego samego ćwiczenia, czy układu.
Opuściła ręce, tym samym przerywając grę i rozgrzewkę Blondynki. Ta spojrzała na nią z ukosa, łapiąc się pod boki - nie lubiła kiedy jej się przerywa.
- Nie mam ochoty, po prostu. - wzruszyła ramionami. - Jeszcze raz? - wskazała podbródkiem na fortepian, ale dziewczyna zaprzeczyła. Poprawiła pudrowe baletki, po czym oparła się łokciami o instrument, głowę układając na dłoniach.
- Czyżbyś się już z kimś umówiła? - wyszczerzyła się, ruszając brwiami.
Przewróciła oczami.
Jednym ruchem przejechała po klawiszach, po czym zamknęła fortepian. Potrząsnęła głową, widząc jak przyjaciółka dalej ją obserwuję. - No co?
- Udało się! - wrzasnęła Kim, która wparowała do pokoju z uniesionymi rękoma, zabawnie nimi ruszając we wszystkie strony świata.
- Masz na myśli włamanie się tutaj, czy o czymś nie wiem? - spytała Hope, mijając ją w drzwiach z delikatnym uśmiechem. 
- Anth mnie wpuścił! - krzyknęła za nią. - Harry się zgodził, to znaczy słuchałam jego kazania przez dobre 15 minut, ale w końcu się zgodził. - uśmiechnęła się delikatnie, opadając na fotel. Sophie uniosła oba kciuki do góry, odwzajemniając uśmiech. - Mam odbierać każdy jego telefon. Fajnie... - zaczęła się śmiać.
- Po prostu się martwi... - wcisnęła się obok niej, za co została skarcona głośnym protestem Kimberly.
- Gdybym chciała brać prochy, to bym to zrobiła. Ale nie chce, On tego nie rozumie. Nie po to spędzam kilka godzin tygodniowo z Narkotykowa Nazistką, żeby teraz się poddać i do tego wrócić. Ugh... - westchnęła - Kazał mi obiecać, że nie dotknie mnie żaden facet. - rozłożyła ręce. Nie do końca rozumiała to, jak bardzo troszczył się o nią Loczek. Trochę ją to irytowało. On ją irytował. I choć była mu wdzięczna za wszystko - za to, że mogła wyjść z tego, co nazywała ''gównem'', to że poznała Hope i Sophie, które o nic nie pytały
- Zależy mu na Tobie, chce żebyś była bezpieczna. -oznajmiła Hope, która pojawiła się z kubkiem gorącej czekolady. Podała go Kim. - Nawet jeżeli jest nadopiekuńczy, musisz na to pozwolić, a będzie już tylko lepiej. - uśmiechnęła się. - Zdajecie sobie sprawę z tego, że nie mam co założyć... - jęknęła otwierając szafę Sophie. Blondynka uśmiechnęła się promiennie, stając obok niej, a po chwili dołączyła do nich Kim. To oznaczało, że tego wieczoru będą w komplecie.
      Zacisnęła powieki, marszcząc nos. Czekała na moment, w którym jej węch przyzwyczai się do charakterystycznego zapachu. Choć tak na prawdę można by to nazwać smrodem. To było o wiele lepsze określenie.
Obłoki dymu unoszące się nad salą, spocone twarze i odurzająca woń alkoholu - normalność w każdym klubie, bez wyjątku. Ocierające się o siebie pary, tworzyły normalny widok w miejscach takie jak te. Można by powiedzieć - codzienny. Właśnie po to ludzie chodzili do klubów, żeby zaszaleć i być może niczego później nie pamiętać. Hope jednak od jakiegoś czasu spędzała takie wypady inaczej niż większość imprezowiczów. Już raz przejechała się na zbyt dużej ilości alkoholu we krwi i nie chciała przeżywać tego wszystkiego od początku.
Oblizała kolorową słomkę, odstawiając szklankę na bar. Obserwowała chichrające się przyjaciółki. Definitywnie przesadziły, ale nie zamierzała odbierać im zabawy, nie robiły nic złego. Skoro ona nie piła, pozwoliła im.
- Powiem Ci coś, Kim.. - oznajmiła Sophie. Wyglądała na skupioną, Tak jakby chciała powierzyć jej sekret. Zbliżyła się do ucha dziewczyny, po czym odsunęła się i chwyciła ponownie szklankę, dopijając trunek. - Hope spała z Zaynem. - powiedziała, po czym obie zaczęły głośno chichotać. Sophie oderwała wzrok od dziewczyny i przeniosła go na Hope. Sądziła, że Kim to wie, choćby nawet od Harryego, który nie umie trzymać języka za zębami i czasem jest zbyt wylewny, mimo to zarumieniła się delikatnie. Nie miała czym się przejmować, nawet jeśli nie wiedziała, to raczej nie będzie wiele pamiętać.
- Jak było? - spytała Kim, nie przestając chichrać się jak idiotka. Brunetka ukryła twarz we włosach, czując jak jej policzki płoną. Zeskoczyła z wysokiego, obitego czarną skórą krzesła i zrobiła kilka kroków, po czym zginęła w tłumie klubowiczów.
Spocone, wijące się ciała młodych ludzi nie przeszkadzały jej. Miała swój kawałek parkietu, po którym pewnie stąpała, a reszta była jej obojętna.
Obróciła się gwałtownie, gdy poczuła jak ktoś chwyta ją za ramiona. Chwilę później stała twarzą w twarz z lekko wstawionym blondynem, który lustrował ją wzrokiem z szerokim uśmiechem. Uniosła brwi, spoglądając na jego ręce, znajdujące się na jej ramionach, po czym spojrzała na niego wymownie. Ani drgnął, szarpnęła, ale on tylko ścisnął mocniej. Po chwili przeniósł prawą rękę na jej talie.
- Zapomnij. Znajdź sobie kogoś innego. - warknęła, doskonale wiedząc o co mu chodzi.
- Już znalazłem odpowiednią osobę. - powiedział zalotnie, próbując chwycić ją za policzek. Zrobiła krok w tył, co nie było dobrym pomysłem. Niska, niebieskooka Blondynka skrzywiła się, gdy Hope pchnęła ją delikatnie, ale po chwili wzruszyła ramionami i wróciła do tańca.
Uznała, że nie musi nic więcej mówić, więc ruszyszyła przed siebie. Zamierzała znaleźć Sophie i Kim zanim zrobią coś głupiego.
- Tooo? Jak będzie? - usłyszała za sobą, a po chwili poczuła dłoń na nadgarstku. Zacisnęła pięści, odwracając się. Pokręciła głową z niedowierzaniem. Coraz bardziej żałowała, że tu przyszła.
- Niedostępna, lubię takie. Nie musisz grać, znam takie jak Ty. Podroczysz się i pójdziesz gdzie będę chciał. Oszczędźmy sobie tego. - położył swoją spoconą dłoń na jej karku. Wyrwała się gwałtownie, co mu się ani trochę nie podobało. - Jesteś szmatą, jak inne. Nie rób z siebie księżniczki. - zaśmiał się.
- Zostaw mnie. - zacisnęła powieki. - Marnujesz czas, nic z tego nie będzie.
- Ty tak twierdzisz, ja ...
- Powiedziała, żebyś ją zostawił. - przerwał mu spokojny i opanowany głos. Oboje odwrócili się, oczy dziewczyny momentalnie nabrały blasku.
- Nie Twoja sprawa, Romeo. - warknął, wracając do tego co bardziej go interesowało, a mianowicie Hope.
-Właśnie, że moja. - odparł, nonszalancko odbijając się od ściany. Zrobił jeden, długi krok  i znalazł się przy nich. Złapał delikatnie Hope za ramiona i odsunął, po czym zasłonił ją długością swojego ciała.
- Jeszcze tu jesteś? Znajdź sobie inną dziwkę, ta jest moja...
Te kilka słów wystarczyło, by w Zaynie się zagotowała złość. Nazwał Hope ''dziwką'', a on nie zamierzał tego tak zostawić. Nikt nie miał prawa wyzywać osób na których mu zależało. Przyciągnął go za koszulkę, po czym pchnął z całej siły na ścianę. Chłopak podniósł głowę, zrobił kilka chwiejnych kroków, a jego pięść spotkała się z twarzą Mulata. Malik w odwecie zrobił to samo, a zszokowany jego szybkością chłopak upadł na ziemię.
- Zayn! - wrzasnęła z przerażeniem, kiedy ten podnosił go za koszulkę. - Zayn! Zostaw! - podbiegła, łapiąc go za pięść wycelowaną w Blondyna, który unosił obie ręce w geście kapitulacji. - Proszę. - spojrzała na niego błagalnie. Puścił chłopaka, a Hope wykorzystała jego wolną rękę i chwyciła za nią.
Bez słowa ciągnęła go za sobą, od czasu do czasu zerkając na niego ukradkiem. Miał zakrwawioną wargę, na której powoli robił się mały strupek, a z nosa sączyła się delikatnie krew. Zagryzła wargę, uświadamiając sobie, że to przez nią stało się to, co miało miejsce chwilę temu.Zrobiło się jej gorąco na samą myśl o tym, co go czeka kiedy ktokolwiek się o tym dowie. Był
- Usiądź. - poprosiła, wskazując wolne miejsce obok umywalki. -Zgrabnie podskoczył i po chwili siedział już na miejscu.
- Co tu robisz? - urwała kilka papierowych ręczników, zwinęła je w coś na kształt kulki i delikatnie zmoczyła.
- Przywiozłem Harryego, Kim nie odbierała telefonu i omal nie wpadł w szał. - przewrócił teatralnie oczami. - Chciałem też zobaczyć się z Tobą... - dodał ciszej, uśmiechając się łobuzersko. Udała, że tego nie słyszała, choć jej serce zrobiło koziołka gdy tylko wypowiedział te słowa. Pochyliła się, by lepiej wszystko widzieć, po czym delikatnie przejechała ręcznikiem, starając się nie pogorszyć sprawy. Syknął, zaciskając powieki. Potrząsnęła głową, kontynuując.
- Dziękuję. - wyszeptał, a jego gorący oddech uderzył o jej usta.
- To raczej ja powinnam dziękować. Mój Ty bohaterze. - zaśmiała się uroczo, składając na jego policzku mokrego całusa.
- Za co to? - uniósł brwi. Wzruszyła ramionami, rumieniąc się. - Uwielbiam jak się rumienisz. - przyciągną ją do siebie, owijając rękę wokół jej talii. Złożył na jej ustach subtelny pocałunek, przez co jego naruszona warga dała się we znaki. Nie przerywając, chwycił ją delikatnie za biodra, unosząc i sadzając na miejscu, które wcześniej zajmował on. - Co powiesz na kolację? - spytał, odrywając się od jej miękkich ust, a ona uśmiechnęła się szeroko.
- Idziemy? - podał jej rękę. Chwyciła ją, uśmiechając się delikatnie. Zdecydowanie chciała opuścić klub, musiała jeszcze tylko znaleźć Sophie.
                                                           
                                                               ~*~
Tęskniliście? Bo ja tak. :D
Wracam. Na stałe. Ktoś się cieszy? Ja się cieszę. Brakowało mi Was. ;*
Rozdział jest jaki jest, ale taki ma być i nie pojawił się bez powodu.
Przerwa mi się przydała, napisałam rozdziały do przodu, więc mogą one pojawiać się częściej, jeżeli będziecie chciały. Myślałam, żeby to było co tydzień, czy coś takiego... :) Oczywiście mam nadzieję, że tak wiele osób o mnie nie zapomniało i będziecie ze mną. Chciałabym żebyście uszanowały moja pracę i skomentowały. Nie musi być to pochlebstwo, bo mogło Wam się coś nie spodobać. :))
Dziękuję dziewczynom, które pisały do mnie na ask.fm bądź twitterze. :)
Dziękuję Natalii, która mi cholernie pomogła i jest kochana. ;*  http://lying-naked-on-the-floor.blogspot.com/ Odwiedźcie to cudo, a się przekonacie, że nie kłamię. :) x
Jeżeli macie pytania o rozdziały, opowiadanie, coś was trapi, bądź potrzebujecie pogadać to śmiało. Zapraszam:
Twitter: > klik <
Ask.fm: > klik <
Zostaw po sobie ślad, zmotywuj mnie. xx
Zmieniałam nazwę, wiec teraz będę shawty natalie nie zdziwcie się, gdy odwiedzę Wasze blogi. To wciąż ja. :D

6 komentarzy:

  1. Ja cholernie tęskniłam ! Ale przerwy są potrzebne, chyba, bo ja na razie nie miałam ani jednej :) Rozdział cudowny, normalnie wspaniały ! Na początku nie mogłam się połapać, ale później wszystko poszło jak z płatka ;) Uwielbiam cię, wiesz ? Jak nie to już tak ;) Czekam na ciąg dalszy byle szybko <33

    http://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
    http://pain-and-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. W KOŃCU *_*
    Tęskniłam... Rozdział jak zwykle cudowny, z resztą jak zawsze. Moją opinię znasz... Zawsze mi się podoba, niezależnie czy dzieje się dużo, czy mało *_*
    ZOPE dzifki!
    [the-last-sign]

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże tak tęskniłam <3
    Zajebisty rozdział :**
    Czekam na next :****

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa, że znowu tutaj jesteś. Bardzo, ale to bardzo brakowało mi tego opowiadania. Wszyscy na pewno o nim pamiętają! Mam nadzieję, że wróciłaś zmotywowana i już nas nie opuścisz. :) I pamiętaj, że piszesz dla nas, ale przede wszystkim dla siebie. To Ty masz czerpać z tego przyjemność. :)
    To chyba ja Tobie powinnam podziękować, a nie Ty mi. Gdyby nie ten blog, to w życiu bym na Ciebie nie trafiła! Kocham Cię tak mocno i nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym się z Tobą spotkać, chociaż i tak mam wrażenie, jakbyśmy znały się od zawsze.<3 To jest niesamowite. Hahah, pamiętam jak ze sobą zaczynałyśmy pisać :D
    To teraz by wypadało napisać kilka słów o tej perełce. :D Po pierwsze to wielbię Zope, ale już dobrze o tym wiesz. Zawsze, kiedy czytam jakiś moment z nimi, to mam ogromnego banana na twarzy. ;D To było takie słodkie! Stanął w jej obronie i potem zaprosił ją na kolację... rewelacja. < 3 Hahah Harry jaki opiekuńczy. Za nic w świecie nie dopuści żadnego faceta do Kim. I dobrze... może coś z tego wyjdzie? Nie wiem, nie wiem. Nie chcę wybiegać w przyszłość. :) Po prostu jak czytam te wszystkie przepięknie napisane rozdziały, to cała chodzę! Jesteś kochana! <3333
    Czekam w ogromną niecierpliwością na kolejny x

    + Dziękuję za umieszczenie linku do mojego bloga i na pewno u mnie też pojawi się link do Twojego :) <3

    OdpowiedzUsuń
  5. czy tęskniliśmy? oczywiście! czy się cieszymy? no pewnie, że tak! i to niezmiernie!
    dość często wchodziłam na tego bloga i sprawdzałam, czy czasem nie dodałaś czegoś nowego. choćby informacji o tym, że zamierzasz wrócić. i jaka była moja radość, gdy zauważyłam, że pojawił się nowy post. taki mały fangirling :)
    rozdział jest mega słodki. Zayn, który broni osoby, na której mu zależy i Hope, która troszczy się o osobę, na która jest dla niej dość ważna. wszystko w jak najlepszym porządku. czyli tak, jak powinno być :D
    uwielbiam to, że w Twoim opowiadaniu, mimo akcji pojawiają się też hmm, romantyczne? nie, to złe słowo, ale nie wiem jak to określić. może "miłosne" momenty. mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi :)
    a skoro już masz napisane rozdziały do przodu, to może dodawałabyś je częściej niż co tydzień, coo? ładnie proszę :)

    pozdrawiam i czekam na następny
    @anitka_1D

    http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne , nie moge sie doczekać nastepnego ;)

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie po sobie śladu w postaci komentarza. :) Zajmie Ci to tylko chwilkę, a mnie uszczęśliwi i zmotywuje do dalszej pracy. Nie ma weryfikacji obrazkowej, a komentowanie obejmuje również anonimowych czytelników. Enjoy! : )