czwartek, 23 maja 2013

Koniec

      Wrzuciła niedbale do walizki rzeczy leżące na łóżku, uśmiechając się do siebie. Czy była szczęśliwa? Z pewnością. Czy tego chciała? Jak najbardziej.
Nie mogła się już doczekać. Za niespełna dzień miała zobaczyć wszystkich po tylu tygodniach przerwy. Rozmowy przez telefon, czy kamerkę internetową nie były tym samym i z pewnością nie wystarczały żadnej stronie.
Przebiegła przez pokój, nawołując Willa, by pomógł jej zapiąć walizkę. Wolała nie wołać babci, bo jej bagaż był w totalnym nieładzie, a nie miała ochoty tego układać. Miała ważniejsze rzeczy na głowie, takie jak na przykład umieranie z ekscytacji. Sądząc po ciągle przychodzących wiadomościach, Zayn też nie mógł się doczekać. Nawet Paul, który nie był tym wszystkim zachwycony, teraz nie wydawał się być tak bardzo wrogo nastawiony.
Chciała go mocno przytulić, wyszeptać, że tęskniła i zostać z nim tak już na zawsze.
Jeszcze tylko niespełna dzień. Kilkanaście godzin. Tik-tak, tik-tak.

                                               ~*~
Potarłam skronie, po raz kolejny zamykając gruby, ciemny brulion. Nic z tego nie rozumiałam. Czytałam to już tak wiele razy, wiem wszytko, ale to bardzo idiotyczne.
- Kochanie... - usłyszałam cichy szept.
Kochanie, kochanie, kochanie, kochanie... STOP.

- Przepraszam.
- Skarbie...
I znów. Nie, koniec.
Dlaczego? Co takiego zrobiłam, czemu Bóg mnie tak bardzo nie lubi? ZA CO?

- Nie, Niall. - wyszeptałam ledwo słyszalnie, a mój głos przyjął błagalny ton.
 Położył się zrezygnowany na łóżku, a ja podciągnęłam rękawy o kilka rozmiarów za dużej bluzy.
To było chore, może nawet więcej. Moje życie urwało się jak głupi film.
Wyłączono mnie z wszystkiego na tak długi czas. Ludzkie życie na sumieniu i chodź każdy dookoła wmawia mi, że to nie moja wina, że to niczyja wina, ja wiem swoje. 
Każdym swoim słowem krzywdzę Blondyna, przepraszam niezliczoną liczbę razy. Płaczę całymi nocami, czytam całymi dniami. Nie rozumiem nic. Wyprano mi mózg. Psycholodzy to idioci, szpitale to gówno, ja jestem beznadziejna, a dodatkowo zrażam każdego samym sposobem bycia. 
Nie ma Hope Higgins, została w czarnym Range Roverze, przygnieciona przez cały koszmarny świat. Wyrwana z życia na 9 lat. Dziewięć-pieprzonych-lat. Jak? Nie wiem i to jest w tym wszystkim najgorsze.
Nawet nie wiedziałam, że płaczę. Jego silne ramiona owinęły się wokół mojego ciała. Odgarnął krótkie, ledwo sięgające ramion włosy. Przymknęłam powieki, kiedy jego usta dotknęły rozgrzanego skóry mego czoła.
- Kocham Cię.

Wiedziałam to, wierzyłam mu i żałowałam.
Wiedziałam i wierzyłam, bo czekał na mnie dziewięć długich lat.
Żałowałam tego, że nie mogę powiedzieć mu tego samego. Byłam wyprana z uczuć. Nie czułam nic do nikogo. Ironio, ja nawet nie czuję nic, prócz poczucia winy, do Zayna, a z tego co czytałam był moją miłością życia. 

"To nie Twoja wina" - mówi każdy, ale tak na prawdę patrzą na mnie jak na zbrodniarkę. Możecie mi wierzyć, też chciałabym umrzeć, jak Zayn lub nie wybudzić się w ogóle. Wolałabym tego nie słyszeć, nie widzieć. Nie pamiętam nic. Oh, czekajcie... Pamiętam! Kate jako moja najlepsza przyjaciółka, nazywająca mnie suką, wylewająca na mnie wodę, całująca Seana w piątej klasie...
Nie pamiętam Willa, Sophie, Harryego, Nialla, Zayna, Louisa, Liama, Cindy, Kimberly. Są dla mnie jak nieznajomi mijani na ulicy. Znam ich imiona, a i tak się mylę. Ale, hej, kogo to obchodzi?  

Nialla...
Przychodzi do mnie, właściwie to prawie ze mną mieszka, bo często zostaje i śpi na kanapie, a wcześniej zostawał całe noce w szpitalu. Nie wiem jak to wyglądało, kiedy żyłam w swoim małym świecie, nie wiem czy ktoś prócz niego się mną interesował.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - szeptałam, łkając. - Ja nie chciałam, nie wiedziałam, ja...
Przytulił mnie tak mocno, jak jeszcze nikt. Miałam wrażenie, że chce mnie udusić.
- To nie twoja wina. Przestań tak myśleć, to niczyja wina.
Chwyciłam brulion, ale on go zabrał. Kręcił przecząco głową. Wiedziałam co myśli.
- Mam lepszy pomysł. - uśmiechnął się, kiwając głową w stronę sterty zdjęć. 

Razem zdołaliśmy ustalić ostatni moment, który pamiętam - moją babcię, wołającą mnie do ogrodu. Nie pamiętam co mi powiedziała, ani czy w ogóle do niej zeszłam.
Wymyślaliśmy luźne teorie do każdego zdjęcia, ale moje myśli krążyły wokół brulionu. To nie był pamiętnik. Sophie mi powiedziała, że uznałam je za kiczowate i dlatego pisałam to w taki sposób, a nie inny. Możliwe, jestem dziwaczką. Wypraną ze wspomnień, uczuć do osób, które kiedyś były dla mnie ważne. Nowa, starsza, może gorsza, może lepsza. Nowy start, czysta karta. Czy to dobre? Nie.

 A co jeśli pewnego dnia obudzę się przepełniona wszystkimi wspomnieniami, one powrócą, a ja zwariuję? Wyląduję w zakładzie psychiatrycznym. Znowu.Ale wiecie co w tym wszystkim jest najzabawniejsze? NIC nie potoczyło się tak, jak brulion pisze. Wszytko jest inne. Życie to niespodzianka. Tyle, że ja nienawidzę niespodzianek...

                                                   ~*~
"To już jest koniec nie ma już nic, jesteśmy wolni możemy iść..."
Tym oto kiczowatym akcentem kończymy naszą przygodę z bohaterami tego opowiadania. Przyszedł czas na pożegnanie... Żartowałam, to czas na podziękowania!
Z caaaaaaaaaałego serca dziękuję Wam wszystkim. Każdemu z osobna. Jesteście wielkie, zostawiłyście tu 308 komentarzy, nabiłyście ponad 20 tysięcy wyświetleń, byłyście ze mną... PRAWIE ROK! :) Dziękuję, to na prawdę dla mnie bardzo wiele znaczy i ten kto ma bloga mnie rozumie.
Chciałam podziękować Andżelice, bez której tego opowiadania by nie było. To właśnie mniej więcej o tej porze, zeszłego roku, siedząc przed drzwiami naszej szkoły wpadłyśmy na szalony pomysł - pisanie opowiadania. I BUM! Jesteśmy. :D
Dziękuję Natalce i Oliwii, które nawet nie wiedzą jak wiele dla mnie zrobiły. Przede wszystkim dziękuję, że byłyście, że jesteście i choć się (jeszcze!) nie spotkałyśmy to okazują mi wiele wsparcia. Znosicie moje gadanie i to jak wkurzająca jestem ( nawet przez internet!) to wiele dla mnie znaczy, że mimo wszytko, chce Wam się ze mną popisać, nazwać mnie ciotą, wyśmiać mnie kiedy to potrzebne, rozmawiać ze mną o zupie ogórkowej i najmniejszych bzdurach jakie tylko można wymyślić. Kocham Was dziewczyny, bez was to nie byłoby to samo. Wiecie to.
Dziękuję każdemu anonimkowi, który tu był.
Dziękuję każdemu kto to czytał, ale nie chciało mu się komentować, hahaha. ;)
Dziękuję za to, że czekaliście i byliście ze mną.
Dziękuję za to, że mnie znosiliście.
Dziękuję za wszystko i będę tęsknić, ale hej! Nie rozstajemy się i tych, którzy chcieliby jeszcze poczytać moje brednie proszę o odrobinkę cierpliwości i znów będę Wam przeszkadzać! :)
Przepraszam za długą nieobecność u siebie, jak i u Was. Postaram się wszystko nadrobić.
Kocham Was wszystkich tak bardzo mocno! xxxxxx
A! Bym zapomniała! DZIĘKUJĘ! :)

4 komentarze:

  1. Nawet w sekundzie bym nie pomyślała, że tak to się wszystko skończy. NIGDY. Sądziłam, że Hope będzie z Zaynem długo i szczęśliwie bla, bla, bla... A TAK NIE JEST. Nie mówię, że to źle, bo po prostu jestem w szoku i BARDZO mi się to podobało. Zupełnie inaczej, niespodziewany zwrot akcji, przez co wszyscy to zapamiętają! Właśnie to jest w tym wszystkim najlepsze. Ja bym czegoś tak rewelacyjnego nigdy nie napisała. ;O Oczywiście strasznie żal mi Hope, że wszystko zapomniała i w ogóle. Ale ma teraz Nialla, który jej nigdy nie opuści. To opowiadanie zapamiętam do końca życia. Właśnie przez nie się poznałyśmy. Za kilka dni będzie rok, jak do mnie pierwszy raz napisałaś i podałaś link do bloga. To takie piękne : '' ) Tak bardzo Cię kocham, mimo że się nie spotkałyśmy. x
    Dziękuję Ci bardzo za te piękne podziękowania. Ten moment z zupą ogórkową... prawie zaczęłam płakać! :D Miło jest słyszeć coś tak wspaniałego. <333
    Teraz to ja będę czatować dzień i noc, na Twoje nowe opowiadanie! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak ja już nie mogę wytrzymać. Prawie cały czas o nim myślę, jakie pewnie jest rewelacyjne i niesamowite. :D BŁAGAM, DODAJ SZYBCIUTKO! x

    Pozdrawiam cieplutko! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. KONIEC? To nie może być koniec. Tak bardzo przecież kocham Zope...
    Ja... Ja po prostu nie wiem, co mam powiedzieć, bo to wszystko tak pięknie opisalaś, że brakuje mi słów.
    Ja.... Kocham Cię, całe to opowiadanie, Zope i to, że się poznałyśmy i zyskałam taką cudowną przyjaciółkę, którą mogę nazywać ciotą *:
    Jesteś moją kochaną ciotą, ktora powinna w siebie uwierzyć, bo masz tak niewiarygodny talent, że nic, tylko czekać na twoją książkę. Mam nadzieję, że kiedyś odważysz się na ten duży krok i już niedlugo będę mogła wejśc do księgarni pelna dumy i pochwalić się kasjerce, że właśnie kupuje książkę mojej przyjaciólki :)
    Kocham cię i będę tęsknić za Zope <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję twój blog do The Versatile Blogger, ponieważ uważam, że zasługujesz ;) Więcej informacji tutaj > xstatuesxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajny jest twój blog, bardzo chętnie będę go czytał :) czekam na kolejne wątki :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę o zostawienie po sobie śladu w postaci komentarza. :) Zajmie Ci to tylko chwilkę, a mnie uszczęśliwi i zmotywuje do dalszej pracy. Nie ma weryfikacji obrazkowej, a komentowanie obejmuje również anonimowych czytelników. Enjoy! : )