Wrzuciła niedbale do walizki rzeczy leżące na łóżku,
uśmiechając się do siebie. Czy była szczęśliwa? Z pewnością. Czy tego
chciała? Jak najbardziej.
Nie mogła się już doczekać. Za niespełna
dzień miała zobaczyć wszystkich po tylu tygodniach przerwy. Rozmowy
przez telefon, czy kamerkę internetową nie były tym samym i z pewnością
nie wystarczały żadnej stronie.
Przebiegła przez pokój, nawołując
Willa, by pomógł jej zapiąć walizkę. Wolała nie wołać babci, bo jej
bagaż był w totalnym nieładzie, a nie miała ochoty tego układać. Miała
ważniejsze rzeczy na głowie, takie jak na przykład umieranie z
ekscytacji. Sądząc po ciągle przychodzących wiadomościach, Zayn też nie
mógł się doczekać. Nawet Paul, który nie był tym wszystkim zachwycony,
teraz nie wydawał się być tak bardzo wrogo nastawiony.
Chciała go mocno przytulić, wyszeptać, że tęskniła i zostać z nim tak już na zawsze.
Jeszcze tylko niespełna dzień. Kilkanaście godzin. Tik-tak, tik-tak.
~*~
Potarłam
skronie, po raz kolejny zamykając gruby, ciemny brulion. Nic z tego nie
rozumiałam. Czytałam to już tak wiele razy, wiem wszytko, ale to bardzo
idiotyczne.
- Kochanie... - usłyszałam cichy szept.
Kochanie, kochanie, kochanie, kochanie... STOP.
- Przepraszam.
- Skarbie...
I znów. Nie, koniec.
Dlaczego? Co takiego zrobiłam, czemu Bóg mnie tak bardzo nie lubi? ZA CO?
- Nie, Niall. - wyszeptałam ledwo słyszalnie, a mój głos przyjął błagalny ton.
Położył się zrezygnowany na łóżku, a ja podciągnęłam rękawy o kilka rozmiarów za dużej bluzy.
To było chore, może nawet więcej. Moje życie urwało się jak głupi film. Wyłączono mnie z wszystkiego na tak długi czas. Ludzkie życie na sumieniu i chodź każdy dookoła wmawia mi, że to nie moja wina, że to niczyja wina, ja wiem swoje.
Każdym swoim słowem krzywdzę Blondyna, przepraszam niezliczoną liczbę razy. Płaczę całymi nocami, czytam całymi dniami.
Nie rozumiem nic. Wyprano mi mózg. Psycholodzy to idioci, szpitale to
gówno, ja jestem beznadziejna, a dodatkowo zrażam każdego samym sposobem
bycia.
Nie ma Hope Higgins, została w czarnym Range Roverze,
przygnieciona przez cały koszmarny świat. Wyrwana z życia na 9 lat. Dziewięć-pieprzonych-lat. Jak? Nie wiem i to jest w tym wszystkim najgorsze.
Nawet
nie wiedziałam, że płaczę. Jego silne ramiona owinęły się wokół mojego
ciała. Odgarnął krótkie, ledwo sięgające ramion włosy. Przymknęłam
powieki, kiedy jego usta dotknęły rozgrzanego skóry mego czoła.
- Kocham Cię.
Wiedziałam to, wierzyłam mu i żałowałam.
Wiedziałam i wierzyłam, bo czekał na mnie dziewięć długich lat.
Żałowałam tego, że nie mogę powiedzieć mu tego samego. Byłam wyprana z uczuć. Nie czułam nic do nikogo. Ironio, ja nawet nie czuję nic, prócz poczucia winy, do Zayna, a z tego co czytałam był moją miłością życia.
"To
nie Twoja wina" - mówi każdy, ale tak na prawdę patrzą na mnie jak na
zbrodniarkę. Możecie mi wierzyć, też chciałabym umrzeć, jak Zayn lub nie
wybudzić się w ogóle. Wolałabym tego nie słyszeć, nie widzieć. Nie
pamiętam nic. Oh, czekajcie... Pamiętam! Kate jako moja najlepsza
przyjaciółka, nazywająca mnie suką, wylewająca na mnie wodę, całująca
Seana w piątej klasie...
Nie pamiętam Willa, Sophie, Harryego,
Nialla, Zayna, Louisa, Liama, Cindy, Kimberly. Są dla mnie jak
nieznajomi mijani na ulicy. Znam ich imiona, a i tak się mylę. Ale, hej,
kogo to obchodzi?
Nialla...
Przychodzi do mnie, właściwie to
prawie ze mną mieszka, bo często zostaje i śpi na kanapie, a wcześniej
zostawał całe noce w szpitalu. Nie wiem jak to wyglądało, kiedy żyłam w
swoim małym świecie, nie wiem czy ktoś prócz niego się mną interesował.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - szeptałam, łkając. - Ja nie chciałam, nie wiedziałam, ja...
Przytulił mnie tak mocno, jak jeszcze nikt. Miałam wrażenie, że chce mnie udusić.
- To nie twoja wina. Przestań tak myśleć, to niczyja wina.
Chwyciłam brulion, ale on go zabrał. Kręcił przecząco głową. Wiedziałam co myśli.
-
Mam lepszy pomysł. - uśmiechnął się, kiwając głową w stronę sterty
zdjęć.
Razem zdołaliśmy ustalić ostatni moment, który pamiętam - moją
babcię, wołającą mnie do ogrodu. Nie pamiętam co mi powiedziała, ani czy
w ogóle do niej zeszłam.
Wymyślaliśmy luźne teorie do każdego
zdjęcia, ale moje myśli krążyły wokół brulionu. To nie był pamiętnik.
Sophie mi powiedziała, że uznałam je za kiczowate i dlatego pisałam to w
taki sposób, a nie inny. Możliwe, jestem dziwaczką. Wypraną ze
wspomnień, uczuć do osób, które kiedyś były dla mnie ważne. Nowa,
starsza, może gorsza, może lepsza. Nowy start, czysta karta. Czy to
dobre? Nie.
A co jeśli pewnego dnia obudzę się
przepełniona wszystkimi wspomnieniami, one powrócą, a ja zwariuję?
Wyląduję w zakładzie psychiatrycznym. Znowu.Ale wiecie co w
tym wszystkim jest najzabawniejsze? NIC nie potoczyło się tak, jak brulion pisze. Wszytko jest inne. Życie to niespodzianka. Tyle, że ja nienawidzę niespodzianek...
~*~
"To już jest koniec nie ma już nic, jesteśmy wolni możemy iść..."
Tym
oto kiczowatym akcentem kończymy naszą przygodę z bohaterami tego
opowiadania. Przyszedł czas na pożegnanie... Żartowałam, to czas na podziękowania!
Z
caaaaaaaaaałego serca dziękuję Wam wszystkim. Każdemu z osobna.
Jesteście wielkie, zostawiłyście tu 308 komentarzy, nabiłyście ponad 20
tysięcy wyświetleń, byłyście ze mną... PRAWIE ROK! :) Dziękuję, to na
prawdę dla mnie bardzo wiele znaczy i ten kto ma bloga mnie rozumie.
Chciałam
podziękować Andżelice, bez której tego opowiadania by nie było. To
właśnie mniej więcej o tej porze, zeszłego roku, siedząc przed drzwiami
naszej szkoły wpadłyśmy na szalony pomysł - pisanie opowiadania. I BUM!
Jesteśmy. :D
Dziękuję Natalce i Oliwii, które nawet nie wiedzą jak
wiele dla mnie zrobiły. Przede wszystkim dziękuję, że byłyście, że
jesteście i choć się (jeszcze!) nie spotkałyśmy to okazują mi wiele
wsparcia. Znosicie moje gadanie i to jak wkurzająca jestem ( nawet przez
internet!) to wiele dla mnie znaczy, że mimo wszytko, chce Wam się ze
mną popisać, nazwać mnie ciotą, wyśmiać mnie kiedy to potrzebne,
rozmawiać ze mną o zupie ogórkowej i najmniejszych bzdurach jakie tylko można
wymyślić. Kocham Was dziewczyny, bez was to nie byłoby to samo. Wiecie
to. ♥
Dziękuję każdemu anonimkowi, który tu był.
Dziękuję każdemu kto to czytał, ale nie chciało mu się komentować, hahaha. ;)
Dziękuję za to, że czekaliście i byliście ze mną.
Dziękuję za to, że mnie znosiliście.
Dziękuję za wszystko i będę tęsknić, ale hej! Nie rozstajemy się i tych, którzy chcieliby jeszcze poczytać moje brednie proszę o odrobinkę cierpliwości i znów będę Wam przeszkadzać! :)
Przepraszam za długą nieobecność u siebie, jak i u Was. Postaram się wszystko nadrobić.
Kocham Was wszystkich tak bardzo mocno! xxxxxx
A! Bym zapomniała! DZIĘKUJĘ! :)
Nawet w sekundzie bym nie pomyślała, że tak to się wszystko skończy. NIGDY. Sądziłam, że Hope będzie z Zaynem długo i szczęśliwie bla, bla, bla... A TAK NIE JEST. Nie mówię, że to źle, bo po prostu jestem w szoku i BARDZO mi się to podobało. Zupełnie inaczej, niespodziewany zwrot akcji, przez co wszyscy to zapamiętają! Właśnie to jest w tym wszystkim najlepsze. Ja bym czegoś tak rewelacyjnego nigdy nie napisała. ;O Oczywiście strasznie żal mi Hope, że wszystko zapomniała i w ogóle. Ale ma teraz Nialla, który jej nigdy nie opuści. To opowiadanie zapamiętam do końca życia. Właśnie przez nie się poznałyśmy. Za kilka dni będzie rok, jak do mnie pierwszy raz napisałaś i podałaś link do bloga. To takie piękne : '' ) Tak bardzo Cię kocham, mimo że się nie spotkałyśmy. x
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za te piękne podziękowania. Ten moment z zupą ogórkową... prawie zaczęłam płakać! :D Miło jest słyszeć coś tak wspaniałego. <333
Teraz to ja będę czatować dzień i noc, na Twoje nowe opowiadanie! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak ja już nie mogę wytrzymać. Prawie cały czas o nim myślę, jakie pewnie jest rewelacyjne i niesamowite. :D BŁAGAM, DODAJ SZYBCIUTKO! x
Pozdrawiam cieplutko! xx
KONIEC? To nie może być koniec. Tak bardzo przecież kocham Zope...
OdpowiedzUsuńJa... Ja po prostu nie wiem, co mam powiedzieć, bo to wszystko tak pięknie opisalaś, że brakuje mi słów.
Ja.... Kocham Cię, całe to opowiadanie, Zope i to, że się poznałyśmy i zyskałam taką cudowną przyjaciółkę, którą mogę nazywać ciotą *:
Jesteś moją kochaną ciotą, ktora powinna w siebie uwierzyć, bo masz tak niewiarygodny talent, że nic, tylko czekać na twoją książkę. Mam nadzieję, że kiedyś odważysz się na ten duży krok i już niedlugo będę mogła wejśc do księgarni pelna dumy i pochwalić się kasjerce, że właśnie kupuje książkę mojej przyjaciólki :)
Kocham cię i będę tęsknić za Zope <3
Nominuję twój blog do The Versatile Blogger, ponieważ uważam, że zasługujesz ;) Więcej informacji tutaj > xstatuesxx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńbardzo fajny jest twój blog, bardzo chętnie będę go czytał :) czekam na kolejne wątki :)
OdpowiedzUsuń