środa, 5 września 2012

Rozdział 9

      Hope nie spodziewała się, że jej współpraca z Conorem może być tak przyjemna. Spędzała z nim całe dnie, śpiewając, wygłupiając się i rozmawiając. Cieszyła się, że dała się namówić. Często się spotykali. Bardzo zbliżyli się do siebie, wychodzili na kawę z Anthem i Sophie. Conor cieszył się, że spotkał kogoś takiego jak Hope. Była inna, czasem dziwna i zaskakująca, ale zawsze szczera i pomocna.
      Anth ze stoickim spokojem obserwował poczynania swojej młodszej siostry. Wyginała się jak tylko mogła, nie odsłaniając zasłony. Nie  mogła się zdradzić.
-To jest szpiegostwo. Ty ich podglądasz...  - uniósł jedną brew Anth.
-Ciiii... Stoją na werandzie...
-Niech sobie stoją... - wzruszył ramionami. W przeciwieństwie do Sophie nie interesowało go to co w danym momencie robi Hope wraz z Conorem. - Są dorośli, daj im spokój. - zaśmiał się.
-Pocałował ją! ON JĄ POCAŁOWAŁ! - wrzasnęła, a już po chwili stał przy niej Anth.
-Co? Conor? Nie. To nie możliwe. Tak po randce? Czy tak można? To legalne? - powiedział sarkastycznie i wrócił na kanapę.
-Beznadziejny jesteś... Idzie! Siedź cicho. - usiadła pośpiesznie obok niego, włączając telewizor. On tylko zmierzył ją głupim spojrzeniem i pokręcił głową z niedowierzaniem.
      Przekroczyła próg domu, czekając na reakcję Sophie. Siedziała wpatrzona w telewizor, w którym leciała jakaś durna kreskówka. Wyglądała na skupioną. Hope spodziewała się jakichkolwiek pytań, ale ona nawet nie ''zwróciła uwagi, że wróciła''
-Nie musisz niczego opowiadać. Wszystko widziała. - poklepał  ją po ramieniu Anth, a ona zaczerwieniła się.
-Ej! Miałeś nic nie mówić! - rzuciła mu zabójcze spojrzenie.
-Tak myślałam, że wszystko widziałaś... - posłała jej uśmiech, przysiadając się.
-To... - zrobiła pauzę, odwracając się do niej twarzą, tak by mogła jej się przyglądać. -Jesteście razem?
-Tak myślę...
-I dobrze. Zapomnisz o Zaynie i tej całej reszcie. -uśmiechnęła się, ale Hope nie było do śmiechu. Wiedziała, że nie zapomni. Nie zapomniała przez ten czas, nie zapomni i teraz...
     Próby obudzenia Sophie kończyły się fiaskiem. Potrząsała nią, a ona ani drgnęła. Mruczała coś pod nosem i spała dalej.
-Jest już południe. Ile ty spisz? Chodź, chcę kawę.
-To ją sobie zrób, jesteś już duża. - wymruczała.
-Ale nie taką z domu, taką z Starbucks. Wstań.
-Nie. - odpowiedziała krótko.
-Sama tego chciałaś... - zaczęła ja łaskotać, dobrze znała jej słaby punkt.
-Dobra, już wstaję. - natychmiastowo się zerwała i wybiegła z pokoju.
     Przytulna mała salka, w której roznosił się zapach kawy, zapraszał zapachem i wyglądem. Usiadły pod oknem, czekając na zamówienie. Ludzie przemieszczali się szybciej niż zwykle. Być może powodem tego była brzydka pogoda, ale w Londynie to naturalne. Podczas gdy inni uciekali, przeskakując kałuże, one piły ciepłą kawę, rozmawiając jak dawniej.
-Co się dzieję? - zachichotała Blondynka, patrząc jak przyjaciółka wierci się i rozgląda.
-Mam przeczucie.
-Ty i te twoje przeczucia. - zaśmiała się.
-Zwykle się sprawdzają.
      Po pokoju rozniósł się dźwięk powiadomienia. Dziewczyny spojrzały na siebie.
-Twój. - powiedziała Sophie i podała telefon Hope.

 Widziałem Cię dziś w Starbucks. Nie wiedziałem, że jesteś w Londynie... Nie podszedłem, bo nie chcę Cię narażać. Moglibyśmy się spotkać i pogadać? Zależy mi. Niall xx
        
Przeczytała uważnie na głos, z otwartymi ustami. Jej przeczucia się sprawdziły.
-Kto to Niall? O co chodzi? - spytała Sophie.
-To przyjaciel Zayna. Blondyn z zespołu... - odpowiedziała zszokowana. -Powinnam pójść?
-Nie wiem.. Masz Conora...
-Lubię Nialla, nic więcej. To z nim najwięcej rozmawiałam.. To może być ważne..
-Tak, ale mi nie chodzi o Niego, chodzi o Zayna. Po co masz go ponownie spotykać, płakać w nocy i przeżywać to wszystko jeszcze raz? Nie po to tu przyjechałaś...
-Tak, ale jeżeli to coś na prawdę poważnego? - wahała się.
-Jeżeli chcesz, to idź. Ja Ci nie zabraniam. Tylko nie chcę żebyś później żałowała.

 Kiedy i gdzie? Hope.

U nas. (91 Peterborough Rd London SW6 3BU) . Jutro z rana, tak by fanki nie przeszkadzały. Dzięki. Niall xx

      Dom, który bardziej przypominał Willę był położony na obrzeżach miasta. Nie łatwo było się tam dostać, jeżeli ktoś nie znał dokładnego adresu. Zadzwoniła dzwonkiem, a już po chwili w drzwiach stał Niall. Przytulił ją na powitanie po czym wpuścił, rozglądając się po podwórku.
-Jesteś  sam?
-Mhm. Usiądź. - wskazał gestem skórzaną kanapę.
-O czym chciałeś porozmawiać? - usiadł na przeciwko, nalewając jej wody.
-Chciałem Cię przeprosić za nasze zachowanie gdy się dowiedzieliśmy o Tobie i Zaynie. Nie powinniśmy byli do tego tak podchodzić. To sprawa Twoja i Jego, a my wymusiliśmy na nim, by na powiedział, co doprowadziło do kłótni między Zaynem i Liamem.
-Niall, posłuchaj. Nie mam do Was żalu, ale nie możesz ręczyć za resztę. Przyjmuję Twoje przeprosiny, chociaż wydaję mi się, że są niepotrzebne. - posłała mu uśmiech. - Nie gniewałam się, nie miałam o co. Przykro mi, że chłopcy się kłócą, nie chcę być powodem ich kłótni, dlatego błagam Cię. Niczego im nie mów.
-Dlaczego? Powinni wiedzieć, że tu jesteś. Po co to ukrywać?
-Nie chcę zaburzać Waszego świata. To nie bajka. Wy jesteście wielkimi gwiazdami a ja ...
-Naszą przyjaciółką. - przerwał jej.
-Nie. Zwykłą dziewczyną, jakich na świecie jest na pęczki. Po co macie mieć kolejne problemy? Żyjcie własnym życiem. Sam powiedziałeś, że się kłócili. To się nie może więcej razy powtórzyć.
-Nie masz racji, ale zrobię jak chcesz. Będę milczał.
-Jeszcze jedno. O co chodziło z tym ''nie chcę Cię narażać'' ? Coś się dzieje? - spojżała na niego badawczo.
-Nie, nic takiego. Chodziło mi o fanki. Nie dałyby Ci później spokoju. Zostałabyś ''moją dziewczyną, lub kochanką'' wolałem tego uniknąć, po co miałem... - przerwały mu donośne śmiechy i dziwne odgłosy z przedpokoju.
-Chłopcy... - szepnął sam do siebie, ale Hope to słyszała.
-Ej! Niall, czyje to szpilki stoją w hallu? Zmieniasz sty.. Hope?! - Harry był równie zdziwiony widokiem dziewczyny, co reszta. Zayn wypuścił z rąk siatki z zakupami.
-Będę się zbierać, trochę się zasiedziałam... - wykorzystała zaskoczenie chłopców i wymknęła się.
-Poczekaj! Odprowadzę Cię. - dołączył do niej Blondyn. -Co ja mam im teraz powiedzieć? - szepnął.
-Nie mam pojęcia. Wymyśl coś. Do zobaczenia. - opuściła dom chłopców, zostawiając ich zdziwionych z Niallem.

                                                                      ~*~
9 rozdział za Nami. :)

Podoba Wam się? Coś zmienić?  Piszcie śmiało. :)

Co będzie dalej? Kolorowo, czy raczej nie? Hmm... Jakieś sugestie? :)

Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Każdy z nich jest czytany i powoduje uśmiech na mojej twarzy. ;** Liczę również na Wasze szczere opinie pod tym rozdziałem. ;))

Jeżeli podoba wam się to opowiadanie, możecie zagłosować na mój blog w konkursie na ''blog miesiąca''. >>TUTAJ<<  ; ) Blog znajduje się pod numerem 3. w sondzie po lewej stronie. ;) Będzie mi bardzo miło. ;*

Pytania możecie kierować na mój Ask.fm można pytać anonimowo, o co tylko chcecie. ; ))

Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych notkach, niech zostawi swój nick Twittera w komentarzu. xx

Do następnego! :*

+ Rozdział miał pojawić się wcześniej, ale razem z rozpoczęciem roku szkolnego pojawili  się ludzie mający problem ze wszystkim czego się dotknę, rozpraszali mnie. -.- Musiałam się z nimi uporać. XD

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 8

      Dziewczyny siedziały przy stole czekając na Antha. Miał coś powiedzieć Hope. Bębniła zniecierpliwiona w blat stołu. Nie przychodził.
-Długo jeszcze...? - jęknęła, spoglądając w kierunku drzwi, czy aby się nie pojawił.
-Cierpliwości. - uśmiechnęła się Sophie ukazując swój stały aparat ortodontyczny, a na nim zielone gumki, była wyraźnie podekscytowana. Hope przewróciła teatralnie oczami i wróciła do poprzedniej czynności - bębnienia w blat.
-Jestem! - oznajmił niemalże wbiegając do pomieszczenia, w którym siedziały dziewczyny.
-Dłużej się nie dało?
-Cicho siedź. Słuchaj uważnie, to w dużej mierze chodzi o Ciebie... - poinformował, zajmując miejsce naprzeciwko nich.
-O mnie?
-Miałaś być cicho! - zauważyła Sophie, nie przestając się uśmiechać.
-Jak wszyscy wiemy masz ładny głos... - zwrócił się do Hope, a ta prychnęła. Rodzeństwo cisnęło w nią błyskawicę.
-Może, no i ... ?
-Mam przyjaciela który chce nagrać cover z dziewczyną, pomyśleliśmy o Tobie. - wyszczerzył się.
-Nie. - słysząc to, ich twarze momentalnie przybrały inny wyraz.
-Ale dlaczego?! - wykrzyczała na cały dom Blondynka.
-Nie, bo nie. - odpowiedziała krótko.
-To nie jest odpowiedź. Zgódź się, to tylko jedna piosenka. Conor* jest fantastyczny. No weź. - nie dawali za wygraną.Zależało im na tym by się zgodziła. W końcu nie codziennie zdarza się okazja do sprawdzenia się. Hope jednak podchodziła do tego inaczej. Nie interesowało ją to.
-Ale po co? Powiedz mi, po co? Nie znam go... - wzruszyła obojętnie ramionami.
-Poznasz! On jest bardzo fajny, miły i zabawny. Bardzo dobrze się z nim rozmawia. Często tu bywa, Anth z nim nagrywa i... no weź, zgódź się.
-To nie jest dobry pomysł, On nawet nie wie jak ja śpiewam...
-Aha. Zamierzasz całe swoje życie nie robić nic w tym kierunku, ''bo ludzie nie wiedzą jak śpiewasz''? - Sophie nakreśliła w powietrzu cudzysłów, wpatrując się w Hope.
-Dokładnie! Skończmy temat.
-Obiecaj, że się zastanowisz... - spojrzał na nią błagalnie Anth.
-Ta, jasne co mi tam... - uśmiechnęła się, chociaż dla niej temat był zakończony.
       Sophie wyciągnęła Hope na zakupy, choć tak na prawdę chodziło o zrealizowanie jej planu. Ciągała ją po najróżniejszych galeriach w celu zaoszczędzenia czasu, którego i tak razem z Anthem mieli mało. Byli przekonani, że zgodzi się współpracować z Conorem. Mylili się, ale to nie znaczyło, że się poddadzą bez walki.
      Całe popołudnie minęło na bieganiu po galeriach. Blondynka postawiła sobie za cel znalezienie idealnej bluzki z Justinem Bieberem. Wydaje się, że to proste do zrobienia, a jednak. Nie było łatwo. Specjalnie marudziła, że brzydki kolor, nie ten fason i zły materiał. Po zwiedzeniu kilkunastu sklepów dostała to czego chciała. Hope nie miała tego problemu, kupowała co jej się podobało nie planując niczego.
      Po skończonych zakupach poszły na kawę do Starbucks Coffe. Dawniej często tu przychodziły, kiedy spędzały wakacje w Londynie, teraz jakoś nie było okazji.
-Wracamy. - Sophie zerwała się na równe nogi, odkładając telefon do torby.
-Co? Ja nawet się nie napiłam...
-Dopijesz po drodze, choć już. - pociągnęła ją za rękę.
-Ty coś kombinujesz, tylko jeszcze nie wiem co. - zaśmiała się Hope, podążając za nią.
     Wróciły do domu nie unikając korków na drogach, w godzinach popołudniowych to całkiem normalne, a i tak każdy kierowca denerwuje się i narzeka. Nic dziwnego.
-Jesteśmy! - oznajmiła Sophie, rozglądając  się po pokoju. -Nie ma ich... - powiedziała pod nosem.
-Kogo? - szepnęła Hope. Po chwili w domu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi, a zza nich wychylił się Anth z uśmiechem gestem ręki zawołał dziewczyny do pokoju.
-Cześć! - przywitał się na wejściu niebieskooki chłopak.  Hope zmierzyła go wzrokiem. Był wysoki i przystojny, w oczy rzucały się jego jaskrawe buty oraz miły, przyjazny uśmiech. Spojrzała  zdezorientowana na Sophie, później na Antha. Oni jedynie uśmiechnęli się szerzej.
-Hope, poznaj Conora. Conor, poznaj Hope. - podali sobie ręce. - To jest właśnie mój przyjaciel, ten o którym Ci opowiadaliśmy z rana. - tłumaczył kiwając przy tym twierdząco głową, jakgdyby chciał jej dać coś do zrozumienia.
-Miło mi. - uśmiechnęła się.
-Mi również. Cieszy mnie to, że się zgodziłaś, Anth opowiadał mi o tym jak śpiewasz. Wierzę mu, ale jednak wolę to sprawdzić. - puścił jej oczko. - Myślę, że będzie Nam się dobrze pracowało razem... - Hope posłała dwójce rodzeństwa spojrzenie, które gdyby mogło, zabiłoby ich obojga od razu. Anth zachował kamienną twarz, a Sophie przybrała minę psiaka.
-Conor, przykro mi... To jedno wielkie nieporozumienie. Przepraszam. - posłała mu blady uśmiech i wyszła.
-Hope! - zawołała za nią Blondynka. Nie przyszła, więc sama się pofatygowała. Znalazła ją skuloną w łazience. -Chodzi o ten występ z podstawówki? - spytała wprost, dobrze ją znała. Pokiwała twierdząco głową. -Daj spokój, to było dawno... Spójrz jak wiele rzeczy się zmieniło od tamtego czasu, nic nie jest takie same. Ty też nie jesteś i następna wpadka Ci nie grozi.
-Nie gadajmy o tym. Przepraszam, ale chciałabym wziąć prysznic... -Sophie kiwnęła głową na znak, że rozumie i wyszła.
      Oparła się o futrynę drzwi, słuchając jak śpiewają chłopcy. Byli fantastyczni.
-Też będą nagrywać. - szepnęła jej Sophie. -Hope...
-Ja tak nie umiem śpiewać. To by nie wypaliło... - przewała jej.
-Sprawdźmy! - krzyknął ni stąd ni zowąd Conor. -Zaśpiewaj coś. - uśmiechnął się, ale Hope zaprzeczyła.
-No dalej! Nie wstydź się, to tylko my. Tylko jedną zwrotkę...- wpatrywał się w nią oczekująco Anth.

Yesterday...
All my troubles seemed so far away;
Now it looks as though they’re here to stay.

Oh, I believe in yesterday.**

Tak jak powiedział, zaśpiewała jedną zwrotkę. Teraz to ona wpatrywała się wyczekująco w zadowolone twarze rodzeństwa i zaskoczoną twarz chłopaka.
-Było aż tak źle? Mówiłam to się uparliście... - skrzyżowała ręce na piersiach.
-Nie. To było świetne. Czemu kłamałaś? - Conor uniósł jedną brew do góry.
-To i tak niczego nie zmienia.- westchnęła i usiadła na kanapie, bawiąc się mokrymi włosami.
-Posłuchaj. - dosiadł się do niej. -Nagramy cover, ale jeżeli Ci się nie spodoba to go nie wrzucimy, zgoda? - uśmiechnął się przyjaźnie.
-Wy mi nie dacie spokoju, prawda? - obrzuciła spojrzeniem przyjaciółkę, która zamaszyście zaprzeczała ruchem  głowy. -Zgoda. - westchnęła.
-Jest! - rodzeństwo przybiło sobie piątkę, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem.

                                                            ~*~
Rozdziału miało nie być ale.. co tam. Napisałam, to nie będę go trzymać. Świetne podejście, nieprawdaż? xD
 * Conor - zdjęcie dodałam do postu ''Bohaterowie''. (Może kojarzycie Conora, jest to postać prawdziwa. Właśnie niedawno wydał debiutancki album 'CONTRAST' polecam wszystkim! ;* )

** The Beatles - Yesterday

Hmm.. Trochę, a nawet bardzo jest mi przykro kiedy patrzę na dużą liczbę odwiedzin i małą liczbę komentarzy. ;c Nie podoba Wam się już? Możecie pisać w komentarzach swoje sugestię, to co się Wam nie podoba, postaram się poprawić. Ja nie gryzę... xD

Dziękuję dziewczynom, które skomentowały. ;* Nawet sobie nie wyobrażacie jaką radość sprawia mi czytanie komentarzy. To jest po prostu nie do opisania. Poprawiacie mi humor w te nieudane wakacje. ;*

Nie wiem jak to będzie po wakacjach... Ten rok szkolny będzie chyba najgorszym w historii. Muszę się skupić, poważnie zastanowić by później nie żałować... Nie zamierzam zawiesić bloga czy coś. Co to to nie! :) Tak szybko mnie się nie pozbędziecie. Hahaha. Skończę co zaczęłam. ;) Może gdy będzie ustalony plan lekcji, wybiorę dzień, w którym będę mieć najmniej zajęć i rozdziały będą się pojawiać np. co tydzień. ;) Zobaczymy.

Do następnego! xx


piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 7

      Deszczowy Londyn. Powrót do domu.Wakacje chłopców nie minęły wcale tak, jak sobie je zaplanowali. Mieli odpocząć, a pojawiły się nowe problemy. Chłopcy nie odzywali się do Zayna odkąd wrócili z Alfold, między sobą też nie wiele rozmawiali.
      W ciszy jedli kolację przygotowaną przez Danielle. Ze zdziwieniem przyglądała się im, było zupełnie inaczej niż wcześniej. Zwykle gadali jak najęci, nie można było im przerwać, a dzisiaj? Dzisiaj siedzieli wpatrzeni w talerze, nie odzywając się słowem.
-Dobra, co tu się dzieję? Dlaczego milczycie? - przeleciała wzrokiem po wszystkich, zatrzymując się na Liamie, który nawet na nią nie spojrzał. -To do Was nie podobne...
-Wcześniej On nic nie mówił, teraz nasza kolej... - odpowiedział po chwili.
-Nie będziecie się odzywać do końca życia?! - zbulwersował się Zayn. -Ty mi o wszystkim też nie mówiłeś! - zwrócił się do Liama. -Wolałeś JEJ powiedzieć, że masz problemy z Danielle, a my to co?! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi...
-Ja też tak myślałem... - odpowiedział spokojnym i opanowanym głosem Liam.
-O co tu chodzi? - spytała Brunetka, nic nie rozumiejąc.
-Co miałem Wam powiedzieć?! Cześć, to jest Hope. Przespałem się z nią zanim Was poznałem, mam nadzieję, że ją polubicie? To chciałeś usłyszeć?! Byłbyś wtedy szczęśliwy?
-Lepiej tak, niż przez osoby trzecie. - wysyczał przez zęby Niall.
-Powiedz po prostu, że Hope Ci się podoba! - wrzasnął na niego Mulat.
-Nawet jeśli, Tobie nic do tego! Co może jesteś zazdrosny?! - odszedł od stołu rzucając sztućcami.
-Niczego nie rozumiecie... - szepnął pod nosem powtarzając czynność Blondyna. Po chwili przy stole siedziała jedynie zdezorientowana Danielle. Nie rozumiała niczego z rozmowy chłopców, a raczej kłótni.
      Ostrożnie weszła do pokoju swojego chłopaka. Nie było go w nim. Siedział na balkonie.
-Liam... To twój przyjaciel. Nie bronię go, ale z tego co słyszałam... Myślę, że było mu trudno powiedzieć, bał się. Pomyśl. Czy tobie byłoby łatwo powiedzieć, o czymś takim? Nie sądzę.
-Próbujesz dać mi do zrozumienia, że powinienem z nim porozmawiać? - uśmiechnął się delikatnie.
-Tak. Myślę, że rozmowa będzie najlepszym rozwiązaniem. - przytuliła go. -Niech ochłonie i wtedy pogadacie.
      Stanął przed białymi drzwiami, por raz pierwszy bał się tam wchodzić. Nie wiedział co ma powiedzieć. W głowie układał sobie scenariusze ich rozmów. Zapukał kilka razy. Cisza. Westchnął i otworzył drzwi. Nie przyszła góra do Mahometa, przyszedł Mahomet do góry.
-Zayn, chciałem pogadać...  -zaczął niepewnie.
-To zaczęło się przed X Factorem. - przerwał mu, siadając na łóżku. -Mój najlepszy przyjaciel, Mike wkręcił mnie do tego biznesu. Byłem młody, potrzebowałem pieniędzy. Rozprowadzaliśmy towar. Narkotyki. Po jakimś czasie zauważyłem, że Nas wykorzystują. Odwalaliśmy brudną robotę, a oni tylko liczyli kasę. Powiedziałem mu to. Chciałem przestać, chciałem żyć jak wcześniej. On nie chciał. Nie mogłem go zostawić w tym bagnie. Trwaliśmy w nim jeszcze jakiś czas. Pewnego dnia, poszedł sam. Wykonał zlecenie samemu i to był błąd. Zabili go. Zabili go za to, że spóźnił się. Nie słuchali tłumaczeń. Zamordowali go z zimną krwią. On jeden, przeciwko całemu gangowi, nie dał rady. Nie wyobrażasz sobie co ja wtedy czułem. Uciekłem stamtąd. Zapijałem smutki po stracie przyjaciela. Wtedy spotkałem Hope. Oboje za dużo wypiliśmy, o wiele za dużo. Stało się. Widziałem ją tylko ten jedyny raz do czasu wakacji na wsi. Nie rozpoznałem jej. Wiedziałem, że ją skądś kojarzę ale nie wiedziałem skąd. Przefarbowała włosy, wyrosła. Tego dnia, gdy poszliście na zakupy, poszedłem do jej pokoju. Zobaczyłem pełno zdjęć na ścianie. Przypomniało mi się wszystko. Później pojawiła się Kate, a resztę już znasz...
-Czyli to stało się zanim nas poznałeś, przed X Factor?
-Tak. Przepraszam, że Wam nie powiedziałem. - spuścił głowę.
-Ja też przepraszam. Przyjaciele? - uśmiechnął się Liam, podając mu dłoń.
-Nigdy nimi nie przestaliśmy być. - przytulił go, klepiąc po plecach. -Muszę przeprosić resztę, a szczególnie Nialla. Nie wiem co we mnie wstąpiło... - wyszedł z pokoju.
-Ja wiem. Po prostu jesteś o nią zazdrosny. - zaśmiał się Liam.
     
      Hope uśmiechem na ustach, patrzyła na uliczki, które znała, pamiętała. Nie przeszkadzał jej deszcz, ani spojrzenia przechodnich. Ciągnąc za sobą walizkę, szła rozchlapując kałuże na chodnikach. Przeskakiwała je, śmiejąc się. Zaczynała się część wakacji, o których Hope marzyła od dłuższego czasu.
      Biały, uroczy domek jednorodzinny, pomimo kropel deszczu, w których był skąpany i ciemnych chmur nad nim, wydawał się być przytulnym. Nie pierwszy raz tu była, ale z każdym razem cieszyła się coraz bardziej.
      Zatrzasnęła za sobą bramkę i po chwili stała tuż przy drzwiach. Zadzwoniła dzwonkiem, by po chwili ujrzeć w nich panią Wood, którą nazywała po prostu ciocią. Starsza, aczkolwiek dobrze wyglądająca kobieta przywitała ją uśmiechem.
-Hope, nareszcie. Nie mogliśmy się ciebie doczekać. Sophie się za Tobą bardzo stęskniła, odliczała dni do twojego przyjazdu. - powiedziała entuzjastycznie kobieta, przytulając ją.
-Ja również się stęskniłam, za ciocią również. - uśmiechnęła się, a ona przytuliła ją ponownie.
-Chodź do domu, nie będziemy marzły na zewnątrz.- otworzyła szerzej drzwi, pozwalając jej wejść.
      Od progu przywitał ją zapach sernika. Uśmiechnęła się do siebie. Po chwili ktoś zbiegł po schodach, miała nadzieję, że to Sophie, jednak się zawiodła. W korytarzu ukazała się postać chłopaka. Dobrze go znała, był bratem jej przyjaciółki. Nie byli do siebie podobni wyglądem, mieli podobne charaktery, dobrze się dogadywali. Był od nich starszy o rok.
-Anth*! - uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
-Hope, ale wyrosłaś. Gdybym nie wiedział, że przyjedziesz, nie poznał bym Cię. Gdzie twoje rude włosy i wiecznie czerwone policzki? - śmiał się.
-Otóż, mój drogi istnieje coś takiego jak farba do włosów.
-Bardzo śmieszne. Cieszę się, że przyjechałaś, mam do Ciebie sprawę.  -wyszczerzył się.
-Mam się bać? A tak na marginesie, gdzie Sophie? - rozejrzała się po domu.
-Ma ostatni występ, jest na próbach. Możemy na niego pójść. Chcesz?
-Oczywiście, że chcę. Głupie pytanie.
     Z radością przyglądała się Sophie, która z lekkością i niezwykłą gracją poruszała się po scenie. Podziwiała ją za to, że daje sobie radę ze wszystkim. Musiała pamiętać wszystkie terminy francuskie, którymi określano pozycje. Idealnie obciągnięte paluszki, wygimnastykowane ciało, o które musiała dbać. Każdy ruch musiał być przemyślany i doskonały. Tańczyła z pasją, robiła to co kochała. Była bardzo dziewczęca. Zupełnie inna niż Hope. Różniły się, miały inne zdanie, styl i charaktery. Mimo tego dogadywały się świetnie. Podobno przeciwieństwa się przyciągają...
      Nie mogła się doczekać, kiedy ją zobaczy. Cieszyła się jak małe dziecko. Nerwowo tupała nogą, rozglądając się. Nie mogła jej znaleźć.
-Hope? Hope! - obróciła się.
-Sophie! - podbiegła do dziewczyny, mocno ją przytulając.
-Tęskniłam za Tobą! - uśmiechnęła się -Zmieniłaś się. - odciągnęła Hope na długość swoich ramion.
-Dobra... Sophie, idź się przebierz. - przerwa im Anth.
-Zepsułeś taką chwile. - Hope uderzyła go w ramie, po chwili Sophie znikła.
      Dziewczyny miały sporo do nadrobienia. Zamknęły się w teraz ich wspólnym pokoju, opowiadając sobie o wszystkim. Sophie z zapartym tchem słuchała historii z Zaynem. Nie mogła w nią uwierzyć. Czuła się okropnie, wiedząc, że to ona ją wyciągnęła tamtej nocy do klubu. Obwiniała się za to. Postanowiła, że w te wakacje, Hope zapomni o problemach.
                     
                                                          ~*~
Mamy 7 rozdział. ; ) Podoba Wam się?

* Anth - postać dodana do wcześniejszego postu ''Bohaterowie'' ; )

Hope jest w Londynie. Myślicie, że coś się tu wydarzy? Jeśli tak to co? Czy Sophie uda się sprawić, że te wakacje będą dla Hope wspaniałe? A może znów coś się wydarzy... Pojawiła się nowa postać. Ona coś namiesza? A może wręcz przeciwnie? Sprawi, że Hope nareszcie będzie szczęśliwa? Jak myślicie, co będzie dalej? : )

Dziękuję za komentarze po poprzednim rozdziałem. Jesteście wspaniałe i motywujecie mnie do dalszej pracy. Dziękuję. ;* Bez Was to opowiadanie nie miałoby najmniejszego sensu. ; )

Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem też będzie tak wspaniała liczba komentarzy. : ) Zasada się nie zmienia. ^^

Zbliżona liczba komentarzy do tych pod rozdziałem 6 = nowy rozdział. ; )

Przepraszam, że tak późno. ;c

Do następnego! ;*

piątek, 10 sierpnia 2012

Bohaterowie

PRZECZYTAJ TEKST POD SPODEM!
 
                                                   Hope Higgins

                                                     Sophie Wood

                                                          Will Foster

                                                       One Direction

                                                          Kate Lear

                                                 Anth Wood

                                                       Conor Maynard                                                    
                                                    
                                                              ~*~

Znalazłam bohaterów. ;) To tylko moje wyobrażenie...

Podobają Wam się? Myślę, że nie są najgorsi.

Nowi bohaterowie, będą dodawani właśnie tu. Będę informowała o tym pod rozdziałem, w którym tak owi wystąpią. ;)

Sprawa organizacyjna.

Przepraszam. Bardzo, bardzo Was przepraszam.

Jadę na niespodziewane wakacje. ;o Dowiedziałam się o tym niedawno i raczej nie uda mi się dokończyć następnego rozdziału. ;c Raczej nie będę miała tam internetu, więc nowy rozdział pojawi się mniej więcej pod koniec następnego tygodnia. ;c Jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie i dalej będziecie czytać, komentować. A właśnie....
MASSIVE THANK YOU! ♥
Nie spodziewałam się, że będzie tak wielka liczba komentarzy. Jesteście kochane! Sprawiacie, że się uśmiecham do monitora. ;)) Dziękuję. ♥

+ NA PRZEPROSINY MÓJ IMAGIN Z HARRYM. ;))
http://www.twitlonger.com/show/iop8es
Mam nadzieję, że mi wybaczycie...
Kocham Was!

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 6

      Choć na dworze słońce przebijało się przez chmury w domu atmosfera była ponura. Chłopcy siedzieli ledwo żywi na kanapie. Patrzyli na wyłączony telewizor. Każdy myślał o czymś innym. Wyglądali jakby ktoś ich zahipnotyzował.
      Hope nie wychodziła z pokoju. Myśleli, że odsypia po 'nocy filmowej', a tak naprawdę płakała w poduszkę. Dotarło do niej to, że wielu ludzi może postrzegać jej przyjaźń z Willem jako związek bez zobowiązań. W dzisiejszych czasach mała liczba ludzi wierzy w przyjaźń damsko-męską. Jednak bolało ją to, że Kate wykorzystuje to przeciwko niej. Dlaczego to robiła? Dlaczego mściła się za coś, co miało miejsce kilka lat temu?
      Płakała dając upust emocjom, które gromadziły się w niej przez ostatni czas. Poczynając od przyjazdu One Direction, kończąc na plotkach Kate. Miała mieć idealne wakacje, najlepsze w jej życiu, a dostała Zayna, Kate i same problemy. Nie traciła nadziei. Wakacje jeszcze się nie skończyły. Wszystko się może zdarzyć...
      Mijały godziny, a Hope dalej siedziała w pokoju. Chłpcy zaczęli zastanawiać się, czy w ogóle jest w domu. Nie otwierała drzwi do pokoju, nie odpowiadała.
-Może sobie gdzieś poszła. - rzucił Niall, brzdąkając na gitarze.
-Zostawiłaby kartk...
-Cześć! Gdzie Hope? - przerwał Liamowi Will.
-No właśnie. Nie wiemy. Nie wychodzi z pokoju... - poinformował go Harry, chłopak nie zwracając uwagi na ich spojrzenia pobiegł do niej.
      Nie otwierała. Domyślał się, że tak będzie. Czekał cierpliwie aż mu otworzy. O ile walenie pięścią w drzwi, krzycząc można nazwać cierpliwym czekaniem. Po chwili drzwi się otworzyły, stanęła w nich zapłakana Hope.
-Will... - przytuliła go.
-Co się stało? - uwolnił się z uścisku i wszedł do pokoju. Na podłodze leżało pełno zużytych chusteczek higienicznych, które Will próbował omijać.
-Chodzi  o Zayna? - spytał, unosząc jedną brew.
-Tak, częściowo. Kate powiedziała mu, że się nie przyjaźnimy, tylko ze sobą sypiamy. - wyznała zanosząc się płaczem.
-Ty i Zayn?
-Nie. Ty i ja.
-Co?! Czekaj. Co?! - krzyknął, ale to nie pomogło dziewczynie, wręcz przeciwnie. Wybuchła ponownie płaczem. Przytulił ją. - Ciii... Już nie płacz. - starał się ją uspokoić, ale nie udawało mu się to. Sam był zdenerwowany całą tą sytuacją, która nie powinna mieć miejsca.
-Wiesz, że to nie prawda. To najważniejsze.
-Tak, ale to nie ty słuchasz głupich docinków przez cały czas! Nienawidzę ich obojga!
-Już dobrze. Nie płacz, nie daj im satysfakcji... - gładził jej plecy ręką. Powoli uspokajała się, w końcu zasnęła.
      Krew coraz szybciej płynęła w jego żyłach. Szedł szukając wzrokiem tylko jednej osoby - Zayna. Znalazł, ale nie samego. Siedział z resztą chłopców.
-Zayn! - krzyknął, a chłopak aż podskoczył. Gwałtownie wstał, ale już po chwili, nie wiedząc kiedy  'przytulił' ścianę. Niall, podobnie jak reszta, gwałtownie podniósł się z fotela, odkładając gitarę
-Will! Co ty wyprawiasz?! - wrzasnął Liam, podnosząc przyjaciela z podłogi. Zayn był w szoku. Nie wiedział do końca co się stało. Kiedy dotarło do niego, że został uderzony, otarł usta ręką, na której została krew. Chciał oddać Brunetowi, ale ten skutecznie się bronił. Przyparł ponownie Mulata do ściany, tym razem łagodniej.
-O co ci do chole...
-Zamknij się! Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że jak jesteś sławny to wszystko ci wolno?! Myślisz, że mnie lub Hope rusza to wszystko?! - wszyscy patrzyli na niego ze zdziwieniem. Zawsze był miły i przyjazny. Nie widzieli go takiego. -Fajnie to tak wyżywać się na niej?! Masz jakieś niespełnione ambicje, czy to tylko twój pieprzony kaprys?!
-Will, spokojnie. Porozmawiajmy. - zainterweniował Liam.
-Nie wtrącaj się! - rzucił przez ramie. - Myślisz, że Hope jest szczęśliwa, bo spała z Zaynem Malikiem?!
-Skąd ty to wiesz?! - odezwał się w końcu. Harry, Louis, Liam i Niall patrzyli zszokowani, słuchając ich kłótni.
-Jeszcze jedno. Nie sypiam z Hope, więc przestań pieprzyć. Zastanów się czasem co mówisz, bo przez ciebie cierpią inni ludzie... - ciągną dalej nie słuchając go. -Do tanga trzeba dwojga. - wyszedł  trzaskając drzwiami. Zayn jeszcze chwile stal wpatrzony w przestrzeń.
-Może byś nam łaskawie powiedział o co mu chodziło. - odezwał się Harry. - Co to wszystko miało znaczyć? - wiedział, że się nie wywinie, że musi im powiedzieć. Usiadł na kanapie, układając w myślach co im powie.
     Will miał rację. Nie mogła siedzieć zamknięta w pokoju przez resztę dnia. Musiała chociaż stwarzać pozory, co nie było łatwe. Miała podpuchnięte, czerwone od płaczu oczy.
      Ze spokojem i sztucznym uśmiechem na ustach zeszła na dół. Chłopcy siedzieli w salonie. Każdy obrzucił ją spojrzeniem. Uderzyła ją fala gorąca. Ich wzrok przenosił się z Hope na Zayna. Coś jej nie pasowało. Nigdy wcześniej tak nie robili. W dodatku patrzyli na nich rozczarowani, smutnymi oczami. Po chwili bez słowa wyszli. Zayn odwrócił głowę.
-Powiedziałeś im? - powiedziała cicho. Nie spojrzał na nią, nie chciał jej patrzeć w oczy. -Dlaczego?! To nie jest powód do chwalenia się!
-Co miałem zrobić?! Ty Willowi też powiedziałaś! - zbulwersował się. Dziewczyna nic się nie odezwała. Usiadła w fotelu i schowała twarz w rękach.
-Przepraszam. - powiedział cicho. -Will ma rację, to nie tylko twoja wina. To wina nas obojga.
-Mam gdzieś twoje przeprosiny! Jednego dnia mnie obrażasz a drugiego przepraszasz. Zdecyduj się. - wyszła z pokoju, a Zayn głośno westchnął.
      Hope nie miała ochoty na spotkanie z Kate, więc odwołała lekcje. Nie poskutkowało. Przyszła do Zayna, który totalnie ja olewał i nie zwracał na nią uwagi. Nie wiedząc dlaczego myślał o rozmowie z Willem. Dał mu do myślenia. Dodatkowo chłopcy nie odzywali się, byli obrażeni. Nie dziwił im się, sam był zły na Liama za to, że nie powiedział o swoich problemach z Danielle.
-''A co jeśli naprawdę skrzywdziłem Hope? O to mi chodziło.. Na początku. A teraz?'' - bił się z myślami.Nie zauważył nawet kłócących się Kate i Hope.
-Zayn, zrób coś! - krzyknęła Kate, trzymając się za policzek.
-Teraz wiesz, że mojej rodziny się nie obraża. - wycedziła przez zęby Hope i wyszła.
-Lepiej będzie jak już pójdziesz. - powiedział Mulat, a Kate prychnęła i wyszła trzaskając drzwiami. Podziękował w duchu, że nie zaczęła kłótni, kolejnej w dzisiejszym dniu.
-Idziesz gdzieś? - spytał przyglądając się Hope, która ubierała buty.
-Nie twój interes. Co Cie to obchodzi? Nie bój się, nie rozjadę twojej dziewczyny. - wyszła. Zayn przewrócił oczami i wyjrzał przez okno.
      Paul i dziadkowie wrócili. Chłopcy musieli spakować swoje rzeczy i się pożegnać. Pożegnanie okazało się najtrudniejsze.
-Do zobaczenia za pół roku? - zaśmiała się Hope, przytulając wujka.
-Będę za Tobą tęsknić. Odwiedź mnie kiedyś. - uśmiechnął się.
-Odwiedzę. Obiecuję. A teraz już jedź, nienawidzę pożegnań.
-Wiem. - wsiadł do samochodu.
-To... Do zobaczenia? - uśmiechnął się delikatnie Louis.
-Do zobaczenia. - pomachała im.

                                                          ~*~
Mamy 6 rozdział. :)) Jak wam się podoba?

Wyjechali. Koniec problemów Hope? Co myślicie o Zaynie? Chłopcy przestaną się gniewać? Co będzie dalej?


Jak chcecie to potraficie! ;) Dziękuję za liczne komentarze! ;* Jesteście wspaniałe. Jeszcze raz DZIĘKUJĘ. ;))

Zasada się nie zmienia. Nowy rozdział będzie gdy liczba komentarzy będzie zadowalająca. Czyli zbliżona do tej pod poprzednim rozdziałem. Wierzę w Was! ;* Mam nadzieje, że mnie nie zawiedziecie. Wszystko zależy od was. ;)

A teraz sprawy organizacyjne. ;)

1. Czytając komentarze natknęłam się na wątek bohaterów. Mam do was pytanie. Chcecie żebym dodała zdjęcia? Mogę poszukać i wstawić, jeżeli chcecie. ;)) Napiszcie w komentarzu co o tym sądzicie. ;)


2. Jeżeli lubicie opowiadania bromance typu : Larry, Niam. Zapraszam na bloga pisanego przez chłopaka ( :D ) http://ordinary-not-ordinary.blogspot.com/

 Mogę prosić anonimowych o podpisywanie się? ;)

Do następnego! :*

wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 5

      Nienawiść i zazdrość - jedne z najgorszych cech którą człowiek sam sobie przyswaja. Między nimi widnieje cienka, niewidzialna jak babie lato podczas powiewu wiatru nić, która w każdej chwili może się przerwać. Niby nic, a tak wiele.
      Po domu rozlegały się błagania Hope. Męczyła Willa odkąd przekroczył próg domu i spotkał się z jej zdesperowanym obliczem. Wszyscy śledzili ich spór jak gdyby byli na seansie w kinie. Nawet Zayn oderwał głowę od komórki. Może dlatego, że chodziło o coś, a raczej kogoś kto go interesował? Przynajmniej tak mu się wydawało.
-Dlaczego nie? Przyjaźnimy się. Zrób to dla mnie i... całej ludzkości. Proszę Cię, Will... - spojrzała na niego jak kotek ze Shreka.
-Nie i nie patrz tak na mnie! - zasłonił ręką oczy.
-Błagam. Wiesz, że jej nienawidzę i z wzajemnością. Unikniemy w ten sposób nieprzyjemności. - próbowała go przekonać. Niall pożerał swoje żelki w kształcie misiów, przenosząc wzrok z Hope na Willa.
-Nie rozumiem Cię. Co ta biedna Kate ci zrobiła, że jej tak nienawidzisz? - uderzył w jej czuły punkt. Nienawidziła o tym mówić, więc o powodzie nienawiści do niej wiedziała tylko Sophie.
-Przede wszystkim nie biedna! - krzyknęła.
-Wytłumacz mi, co ci zrobiła, a może ci pomogę.
-Nie. - odpowiedziała szybko i spuściła głowę.
-No to od jutra uczysz jeździć konno Kate Lear. - poklepał ją po ramieniu z głupawym uśmieszkiem. -Kto wie, może się pogodzicie i będziecie przyjaciółkami na zawsze?
-Prędzej przez przypadek zaginę. - rozsiadła się na kanapie.
-Eeee... myślałem, że poleje się krew czy coś... - zaśmiał się Niall.
      Po nieudanej próbie przekonania Willa, Hope postanowiła się odprężyć. Wzięła książkę, kocyk i okulary, które nosiła do czytania i wyszła do ogrodu. Jej spokój trwał zaledwie chwilę. Harry i Niall dołączyli do niej. Nie przeszkadzali jej, lubiła ich.
-A reszta gdzie? - spytała, śmiejąc się z Nialla, który spadł z hamaku.
-Lou jest w pokoju, a Zayn szykuje się na randkę.
-Randkę? - zdziwiła się. Nie wiedziała, że ma kogoś. Niby skąd miała wiedzieć? Nawet ze sobą nie rozmawiali.
-Tak, z Kate. Właściwie... - Harry spojrzał na zegarek. - Powinien już wychodzić.
-'Trafił swój na swego' - pomyślała.
-Ale... - zaczął Niall, ale śmiech uniemożliwiał mu cokolwiek. Był cały czerwony i nie mógł złapać oddechu. Już od samego patrzenia Hope i Harry śmiali się z nim. - Pew... Pewnie jeszcze układa włosy... - dokończył gdy wszyscy się uspokoili. Hope przewróciła teatralnie oczami i popatrzyła na nich z politowaniem.
-Chodźmy mu pomóc... - rzucił Harry a Niall natychmiastowo wstał, gotowy do drogi.
-Jesteście nienormalni...
-No weź, nie chcesz zobaczyć jak on to robi? Jak nakłada żel z dokładnością co do milimetra... - wypowiedź Harrego spowodowała wybuch śmiechu u wszystkich.
-Chodźmy! - Niall pociągnął Hope za rękę, nie przestając się śmiać.
      Przyszli za późno. Jedyne co zobaczyli to Zayna schodzącego ze schodów. Usiedli na kanapie i z zaciekawieniem patrzyli na Mulata, który szperał w szafie mrucząc coś pod nosem.
-Fajnie wyglądasz. - zwrócił si do Hope Louis wskazując na swojej twarzy oczy.
-Dzięki. - uśmiechnęła się  przyjaźnie.
-Jest! - krzyknął Zayn wyciągając kurtkę z szafy.
-Dobra. Niema na co patrzeć, idę stąd. - oznajmiła Hope, próbując wstać.
-No poczekaj jeszcze chwilkę... - zatrzymał ją Niall.
-Jesteś pewien, że masz wszystko? - zapytał zatroskany Harry.
-Pieniądze. - wymruczał pod nosem.
-Uuuuuuuuuu...- Louis wskazał na podłogę, a raczej na to co znajdowało się na niej. Mimo ciemniej karnacji Mulata można było zobaczyć, że się rumieni. Szybko podniósł prezerwatywę z podłogi i schował ją do kieszeni. Hope wykorzystała moment nieuwagi chłopców.
-Szybki jesteś. - powiedziała zadziornie, kiedy chłopcy żartowali sobie z Zayna.
-W takim razie jesteśmy do siebie podobni. - odpowiedział, a ona pożałowała swoich słów.
      Kolejnego dnia Zayn był męczony pytaniami na które nie odpowiadał. Po jakimś czasie dali sobie spokój i się ulotnili, zostawiając Zayna i Hope samych w kuchni.
-Nie radziłabym spotykać się z Kate... - zerknęła na niego z nad czasopisma.
-Dlaczego? Można się wiele ciekawych rzeczy dowiedzieć...
-Na przykład? - odłożyła gazetę.
-Na przykład tego, że twoja przyjaźń z Willem to kłamstwo, a spotykacie się tylko dla jednej rzeczy. - powiedział ze spokojem.
-Niby jakiej?! - zbulwersowała się.
-Ty już dobrze wiesz jakiej i wcale mnie to nie dziwi. - Hope nie mogła uwierzyć w to, że Kate była w stanie nawymyślać Zaynowi tych wszystkich głupot. Historia lubi się powtarzać. Kiedyś przyjaźniły się, ale podobał im się ten sam chłopak. Wybrał Hope i od tego się zaczęło. Kate rozpowiadała o niej plotki, które doprowadziły do zerwania. Później Hope poznała Willa i Sophie.
       Nie minęło zbyt wiele czasu, a w całym domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Zayn pobiegł otworzyć.
-Jest Hope? - spytała Kate wchodząc.
-Jestem. - powiedziała nie odrywając wzroku od telewizora.
-Gotowa na pierwszą lekcję? - wyszczerzył się do Kate Harry.
-Myślę, że tak, ale to już oceni Hope. - odpowiedziała z głupim uśmieszkiem.
      Hope przygotowała konie, siodła i wszystkie potrzebne rzeczy. Może i jej nie lubiła ale nie chciała by spadła i sobie coś zrobiła, gdy miała ją pod swoją opieką. Mimo wszystko dziadek jej zaufał i nie chciała tego zepsuć. Wszystko musiało być idealnie, zwłaszcza, że Kate nie szczędziłaby jej cennych uwag gdyby coś było nie tak.
      Szła zastanawiając się dlaczego właśnie teraz zdecydowała się na lekcje w stadninie jej dziadków, wcześniej nawet nie wspominała, że lubi jeździć konno. Obowiązkiem prawdziwego jeźdźca jest uczyć się cały czas, po to by wyrobić sobie jak najlepszy dosiad i jak najmiększą rękę. Kate trochę późno zaczynała.
     Widząc ją obściskującą się z Zaynem, skojarzyła fakty. Chciała w ten sposób zbliżyć się do niego. Tylko po co? Byli już na randce.
      Miała ochotę powiedzieć aby nie robili tego publicznie, ale ugryzła się w język. Zayn mógłby wspomnieć o ich nocy, a tego nie chciała. Szybko odgoniła tę myśl i przerwała im wymianę płynów zamykając z hukiem bramkę. Kate była zła a Zayn zszokowany. Hope widząc ich miny, miała ochotę wybuchnąć śmiechem, ale się powstrzymała.
       Kate radziła sobie całkiem nieźle, nie licząc ciągłego uśmiechania się do stojącego za barierką Zayna. Zaczynało to już denerwować Hope, w dodatku stresowała ją jego obecność. Dziwnie się z tym czuła.
       Chłopcy postanowili urządzić noc filmową. Pomysł idealny, gdyby nie to, że została zaproszona również Kate. Gołąbeczki zajęły kanapę, ale Louis się nie dał i wysępił miejsce. Reszta wolała siedzieć na podłodze. Niall i Hope przeszkadzali wszystkim. Podczas gdy Kate ze strachu tuliła się do Zayna. Oni śmiali się w najlepsze z efektów specjalnych. Nie bali się horrorów, jednak gdy zadzwonił dzwonek do drzwi przestali się śmiać.
-Ja nie idę! - krzykneli chórem, a ktoś pod drzwiami nie poddawał się.
-Jak nie wrócę za kilka minut, zróbcie coś... - powiedziała Hope wychodząc. Po chwili wróciła już nie sama, a z Liamem. Chłopak widząc obejmującą się parę spojrzał pytająco na Hope, która wzruszyła ramionami i poszła zrobić popcorn. Liam przywitał się z chłopakami i przyglądał się chwile dziewczynie Zayna.
-Kate?
-Liam! Jak ja cię dawno nie widziałam. - uśmiechnęła się, a Hope zamurowało. Stała na środku pokoju z otwartą buzią. Nie kryła zaskoczenia.
-Co ty tu robisz? - przytulił ją na powitanie.
-Mieszkam.
-Liam... Chodź na chwilę. - zawołała Hope.
-Jasne. - uśmiechnął się. - Zaraz wracam. - zwrócił się do reszty.
-Skąd znasz Kate? - spytała gdy tylko się oddalili.
-Jakiś czas temu poznaliśmy się na imprezie. To były czyjeś urodziny.
-Wszyscy ją poznaliście? - dopytywała się.
-Tak. Wtedy między nią a Zaynem nie zaiskrzyło, ale widzę, że odnowili znajomość. Fajnie.
-To oni się już wcześniej znali... - powiedziała sama do siebie.
-Tak, myślałaś ze poznali się 2 dni temu na imprezie i ze już z tego co zauważyłem są razem? Pomimo iż Zayn gra badboya w naszym zespole to nie jest na tyle płytki żeby całować dziewczynę którą ledwo co poznał. Może na takiego nie wygląda ale nigdy by nie wykorzystał dziewczyny. - Hope tylko uśmiechnęła się sztucznie.
-Z pewnością by tego nie zrobił. - powiedziała pod nosem.      
                                                         ~*~
No to mamy 5 rozdział. I jak? Podoba wam się, czy zepsułam?

 Co będzie dalej? Co z relacją Kate i Hope, polepszy się? W końcu kiedyś się przyjaźniły... A co z związkiem Zayna? Przetrwa? Może coś lub ktoś go zrujnuje? Ja to wiem, a jeżeli wy też chcecie wiedzieć, komentujcie. ;))

Muszę Wam powiedzieć, że się zawiodłam, nawet bardzo. *chlip* Nie komentujecie. Nie podoba Wam się? ;'( Dziękuję dziewczynom, które poświęciły swój czas i skomentowały, wywołując mój uśmiech. <3

Kiedy następny? Nie wiem, gdy liczba komentarzy będzie zadowalająca...

+ Scenę z prezerwatywą wymyśliła @_KissMeNow lub jak kto woli Dzela121. ;D Ja ją tylko ubraam w słowa...

++ Jeżeli macie do mnie jakiekolwiek pytania możecie je zadać na http://ask.fm/Natalia1Dream Można to robić anonimowo. Możecie pytać o wszystko. ;)

Pozdrawiam!

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 4

       Hope przekręcała się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Kolejna bezsenna noc, ostatnimi czasy miała ich dosyć dużo. Pluła sobie w brodę za to, że tak szybko uległa namowie przyjaciółki tamtego dnia. Gdyby nie jej chwila słabości ta cała przygoda z Zaynem nie miała by miejsca, a ona żyła by po staremu. Niestety, czasu nie można cofnąć, a szkoda...
       Wyszła przewietrzyć się na balkon. Nie była sama. Na ławeczce siedział jeden z chłopców. Miał  twarz ukrytą w rękach, nawet nie zwrócił uwagi stojącą obok niego dziewczynę.
-Liam? - szepnęła. Spojrzał na nią smutnymi oczami. - Coś się stało?
-W porządku.
-Nie kłam. Widzę, że coś cię gryzie. Chcesz pogadać? - usiadła obok niego.
-Chodzi o moją dziewczynę, Danielle. Prawie się nie widujemy, przez co nasze relacje się pogarszają. - było mu ciężko, Hope doskonale go rozumiała, miała kiedyś podobną sytuację. Chciała mu pomóc.
-Boisz się, że ją stracisz? - potwierdził skinieniem głowy.
-Gdy ona jest w Londynie to mnie nie ma, gdy ja jestem, nie ma jej. Mijamy się. - wyznał.
-A teraz, jest w Londynie? - spojrzał na nią pytająco.
-Tak.
-To na co czekasz? Jedź do niej! - uśmiechnęła się.
-Nie mogę. Chłopcy nie byliby zadowoleni, nie mówiąc już o Paulu, mielibyśmy zakaz na wszystko. - Hope zaczęła kręcić głową zaprzeczając. 
-Przesadzasz. Po pierwsze, chłopcy są wyrozumiali i zrozumieją, przyjaźnicie się,prawda? - chciał coś powiedzieć ale mu nie dała dojść do słowa. - Po drugie, wujkiem się nie przejmuj, ja to załatwię.
-Niby jak? - uniósł brew i uśmiechnął się delikatnie. Nie przypuszczał, ze Hope może chcieć mu pomóc, wcześniej nawet ze sobą nie rozmawiali.
-Mam swoje sposoby. - puściła mu oczko. - Nie wierzę, że to robię... - pobiegła do pokoju i wróciła z kluczykami do samochodu. - Masz. - podała mu je. Spojrzał na nią zdziwiony. -Uważaj na siebie. - nie odpowiedział, pokiwał głową, zaskoczyła go, nie wiedział co powiedzieć.
-Dobranoc Liam. - pomachała mu wchodząc do pokoju.
-Dobranoc Hope.
      Na palcach zbierał najpotrzebniejsze rzeczy do torby podróżnej. Cieszył się i był wdzięczny Hope za rozmowę. Bez niej nie zrobiłby nic, zadręczał by się myślami.
-Liam? - spytał zaspanym głosem Zayn, nie odrywając głowy od poduszki.    
- Ciii... To tylko sen, śpij. - ostrożnie zamknął za sobą drzwi i wyszedł. Gdyby Zayn się obudził, musiał by mu się tłumaczyć, a on nie miał miał na to czasu.
      Od samego rana atmosfera była napięta, zauważono, że nie ma Liama. Nikt prócz Hope nie wiedział o jego nocnej podróży do Londynu. Chłopcy podobnie jak reszta domowników denerwowali się. Nie odbierał telefonu, nie dawał żadnego znaku życia.
-Cześć. Co wy tacy poddenerwowani? - do kuchni weszła zaspana Hope w piżamie.
-To ty nie wiesz? Liam zniknął. Nie ma go, wyparował. - poinformował ją Nial.
-Jeszcze w nocy był. - westchnął Zayn.
-Nie. Nie zniknął. Pojechał do Londynu. - zignorowała ich spojrzenia i usiadła przy stole.
-Co?! Nie raczył nic powiedzieć?! Co on sobie myśli?! Porozmawiam z nim sobie! Cicha woda... - zbulwersował się Paul. Wyszedł na dwór trzaskając drzwiami. Hope trochę się zdziwiła, Liam wspominał jej, że nie będzie łatwo i będzie się złościł, jednak nie myślała, że zareaguje na to w taki sposób.
-Niall, idź z mim pogadaj! - Harry pchnął Blondyna w stronę wyjścia.
-Dlaczego ja? - spytał z wyrzutem.
-Ja pójdę. - oznajmiła wszystkim Hope i wyszła.
-Sama pcha się w paszczę lwa. - zaśmiał się Louis, a reszta wzruszyła ramionami. Po chwili jak gdyby nic wrócił Paul.
-Załatwione. - poinformował i wyszedł. Spojrzeli na siebie nawzajem zdziwieni. Zwykle takie sceny kończyły się zakazami i godzinnym kazaniem na temat odpowiedzialności za swoje czyny...
      Hope musiała się tłumaczyć chłopcom z powodu nieobecności Liama. Nigdy nie wspominał im, że ma problemy z Danielle.Oni uznawali ich za parę idealną, nigdy się nie kłócili, zawsze byli mili, uśmiechnięci i szczęśliwi. Rozumieli jednak, że przez ich ostatnią trasę koncertową widywali się rzadko. Zaynowi zrobiło się przykro. Byli z Liamem bliskimi przyjaciółmi, mówili sobie wszystko, a on nie powiedział mu o swoich problemach. Wybrał Hope, to go jeszcze bardziej zdenerwowało. Nie mógł zrozumieć, że to właśnie jej to powiedział, a przy nim milczał jak grób.
      Will doskonale dogadywał się z chłopcami. Śmieli się, rozmawiali i żartowali. Hope podchodziła do nich z dystansem, bardzo szybko przywiązywała się do ludzi. nie chciała się przywiązać do One Direction. No bo po co?
-Właśnie! Hope, idziemy nad jezioro. - wyszczerzył się Will.
-Po co? Nie mam ocho...
-No weź, nie będziesz siedzieć cały czas w domu. Zabierzemy chłopców, będzie fajnie. - próbował ją przekonać.
-Chcecie iść? - nie musiała czekać długo na odpowiedź. -Miałam wam powiedzieć, że jutro wujek i dziadkowie wyjeżdżają, zostajemy sami. - uśmiechnęła się sama do siebie.
-Na długo? - dopytywali.
-Nie wiem, chyba na 2 dni.
-Dobra, nie ważne, idźcie się przygotować. Zaraz idziemy. Tylko szybko. - spojrzał na Hope.
-Bardzo śmieszne. Zobaczymy kto tu będzie ostatni....
      Jezioro, o którym wspominał Will było czystym i zadbanym miejscem. Kilka osób było w wodzie, kilka opalało się lub po prostu wylegiwało się na słońcu. Większość z nich Hope znała z widzenia lub szkoły. Chłopcy poszli do wody, po chwili do nich dołączyła.
      Zmęczeni i mokrzy wydostali się na brzeg. Leżeli na kocach głośno oddychając.
-Ładnie tu. -stwierdził Harry. - Dobre miejsce na randki. - poruszał brwiami, a reszta wybuchła śmiechem.
-Wcale nie takie dobre, bo chłopcy nie umieją wykazać się i każdy zabiera tu dziewczynę. - śmiała się.
-Ej no! Obraziłaś mnie! - oburzył się Will. -Ale trochę racji masz.
-Cześć! - krzyknął ktoś, wszyscy podnieśli się do pozycji siedzącej. Hope skrzywiła się widząc swojego odwiecznego wroga i znów się położyła. Kate, bo tak miała na imię była szczupłą blondynką o długich nogach. Obie nienawidziły się od 4 klasy podstawówki, właściwie to nikt nie wiedział o co im poszło.
      Chłopcy przywitali się z nią, przedstawili, co oczywiście nie było konieczne gdyż od razu pochwaliła się, że ich zna.
-''Trafił swój na swego.'' - pomyślała patrząc jak Zayn zagaduje Kate. Na szczęście nie musiała tego zbyt długo słuchać, zaczął padać deszcz. Nic niezwykłego. Wszyscy w pośpiechu zbierali swoje rzeczy.
      Na wejściu przywitał ich Paul, przeleciał wzrokiem po wszystkich, po czym zaczął się śmiać.
-Zayn, fryzura ci się zepsuła. - wszyscy wybuchli śmiechem.
-Chodźcie do domu bo się przeziębicie! - krzyknęła przez okno babcia.
-Idziemy. - powiedzieli chórem i znów się zaśmiali.
        
                                                   ~*~
Beznadzieja. Totalna beznadzieja. Przepraszam, że taki nudny. Dużo dialogów mi wyszło. Jestem do niczego... ;/

Przepraszam jeżeli są błędy. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. ;)

Dziękuje! Dziękuję za taką liczbę komentarzy! <3 Jesteście niesamowite, naprawdę. Wywołujecie na mojej twarzy uśmiech. Love ya! ;*

Następny postaram się napisać szybciej, ale nic nie obiecuję. W ogl. jakieś zabiegane te wakacje mam. ;o  Miałam trudny dostęp do komputera, ale mam nadzieję że to się zmieni. :D

+ Oglądałyście iCarly z 1D? Hahahaha jaki beznadziejny dubbing był. Takie niskie głosy. Ale co tam, przynajmniej śmiesznie. ;))

Pozdrawiam!