niedziela, 27 stycznia 2013

OGŁOSZENIE!

Witam wszystkich, chciałam Wam coś powiedzieć...
No więc postanowiłam, że zrobię sobie przerwę. Czemu? Cóż, jest mi okropnie ciężko i smutno. Zostałam dziś w domu, chciałam poprawić rozdział i być może opublikować, ale wylądował w koszu, który z resztą opróżniłam. Nie wiem co robię źle, na prawdę. Mam 27 obserwatorów, którzy chyba mnie zlewają. Staram się być na Waszych blogach jak najczęściej. Liczba komentarzy w stosunku do wejść to drastyczna różnica i to mi nie pomaga.

Rozdziały pojawiają się rzadko, ale nie dlatego, że mi się nie chce dodać. Tak nie jest, lubię dodawać rozdziały. Po prostu wcześniej gdy to robiłam udzielaliście się, komentowaliście i tym samym pokazywaliście, że jesteście ze mną i determinowaliście mnie.
Postaram się to wszystko przemyśleć, być może napiszę kilka rozdziałów do przodu i jeżeli wrócę będą się one pojawiać częściej.
To by było dobre, czy wolicie jak są rzadziej? Liczę sie z waszym zdaniem, wiec możecie mi napisać co mam zmienić by było lepiej, będzie mi łatwiej.
To by było spełnienie marzeń gdyby było tu coś takiego jak czytasz=komentujesz ale chcę żeby czytanie tego bloga było dla was przyjemne. :)
Wrócę tu za około miesiąc, po feriach (11.02 - 23.02), może wcześniej. Nie wiem nawet czy chcecie żebym wróciła. Chcecie? Może gdy odpoczniecie trochę ode mnie będzie lepiej? Może gdy wrócę będzie lepiej? Chciałabym. Bardzo, bardzo bym chciała. :)

Polecam Wam bloga niesamowitej Natalii, którą uwielbiam. Na prawdę zajrzyjcie bo warto! Historia Chels i jej przyjaciela dopiero się zaczyna, a ja jestem w niej zakochana. Ma wielki talent!
 >> LINK <<


Wszelkie pytania na ask.fm LINK bądź Twitter: @HotStuffNiall
Do napisania, jeżeli oczywiście chcecie... To jakiś miesiąc, pewnie będę tęsknić. :< Wszystko jest możliwe, nie powiedziałam ostatniego słowa.

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 18

Cześć i czołem!
Wiem, że prawie nikt nie czyta tego co pod spodem, więc pisze to tu... Przepraszam za opóźnienie, ale miałam brak weny, problemy i sprawdziany w każdy dzień. Dodatkowo blogger ze mną nie współpracował. -.-
Chciałam podziękować Liv. za wyciągnięcie mnie z doła i bardzo miły internetowy monolog na temat bloga. Wiesz, że Cię kocham i wierzę, że kiedyś się spotkamy.
Dziękuję, za komentarze kociaki i za to, że pisałyście do mnie na ask.fm i twittera tym samym dając znak o tym, że ktoś na prawdę to czyta. Dziękuję. ;*
Miłego czytania! ♥                          
                                                           ~*~
      Zmęczona, przekręciła się na drugi bok, usiłując wrócić do poprzedniej czynności - spania. Nie przychodziło jej to łatwo, więc zrezygnowała. Podniosła się na łokciach i przeleciała wzrokiem po całym pokoju. On nie był jej, to nie był ten, w którym zostawiła swoje rzeczy. Spojrzała na miejsce obok - pusto. Przejechała dłonią po pościeli, była zimna, co oznaczało że spała sama. Zayn wyszedł, ale ona tego nie pamiętała. Sięgnęła pamięcią i była wręcz pewna, że zasypiała przy nim. Nie roztrząsała tego zbyt długo.
Powoli przejechała opuszkami palców po wargach, przypominając sobie smak jego ust na swoich. Zdała sobie sprawę, że z największą przyjemnością pocałowałaby go ponownie i ponownie i jeszcze raz. Skarciła się w duchu i opadła na poduszki, wydając przy tym ciche jęknięcie. Nie wiedziała na czym stoi i nic nie stało się łatwiejsze, a może wręcz przeciwnie...
Uśmiechnęła się pod nosem, wpatrując się w kolorowy t-shirt, który z pewnością nie należał do niej. Pachniał nim. Tak samo jak on w nocy. Walnęła się z otwartej pięści, zdając sobie sprawę z tego, jak musi wyglądać przyciskając do siebie koszulkę, dodatkowo ją wąchając. Miała szczęście, że była sama w pokoju.
- Co się z Tobą dzieje, Hope? - spytała samą siebie, wzdychając. Miała mętlik w głowie odkąd zobaczyła Zayna u siebie w domu, a z każdym ich spotkaniem było coraz gorzej. Nie ukrywała, że ich ostatnia rozmowa, zakończyła się przyjemnie. Bynajmniej dla niej. - Świetnie, jeszcze gadam sama ze sobą. Po prostu genialnie. - fuknęła na siebie. - Stop! - pociągnęła za koniec bluzki i ściągnęła ją z siebie. Nie mogła siedzieć w tym pokoju cały dzień, musiała wrócić do Sophie, która i tak będzie prawić jej kazanie.
      Pchnęła drzwi, stając przed lustrzanym odbiciem pokoju, z którego przyszła. Może jedyną różnicą była Kimberly siedząca przed telewizorem i Sophie nieustannie przeglądająca magazyn ogrodniczy.
-Dzień dobry. - powiedziała nie odrywając wzroku od gazetki, przekręciła kartkę i upiła łyk kawy.
-Cześć... - powiedziała niepewnie, odkładając łańcuszek na szafkę. Wiedziała, że Blondynka jest zła. Nie była dobrą aktorką. - Sophie...
- Wykąp się, przebierz i co tam chcesz, później tu przyjdź po tabletkę i coś na kaca. - rzuciła, choć może bardziej rozkazała. Hope pokiwała głową na znak, że zrozumiała i posłała pytające spojrzenie Kim, która tylko wzruszyła bezradnie ramionami i powróciła do oglądania telenoweli. Zrezygnowana, wyciągnęła potrzebne jej rzeczy i zamknęła się w łazience.
Dziewczyny spojrzały na siebie w tym samym momencie, szeroko się uśmiechając.
- Faza pierwsza zakończona pomyślnie. Czas na fazę drugą. - uniosła brwi Kim, chwytając swój telefon z wielkim uśmiechem.
      Brunetka wybiegła z łazienki krzycząc tylko trzy słowa:
-Cholera, jak zimno! - jej celem było łóżko, ale niestety to miejsce było już zajęte. Momentalnie oblała się rumieńcem.
-Cześć! - krzyknął Niall, rozpychając się łokciami, uderzając przy tym Harryego, który był w pełnej gotowości by mu oddać, nawet jeżeli robi to nieświadomie.
-Cholera. - wypaliła ponownie i momentalnie zakryła usta ręką. Patrzyła na nich przez chwile, zastanawiając się co oni tu robią i czy słyszeli jak śpiewa pod prysznicem.. - Hej frajerzy. - poprawiła się i wzięła rozpęd, padając jak długa na łóżko, a raczej na Harryego, Nialla i Zayna, którzy na nim urzędowali. Niall i Harry rzucili w nią wiązanką wyzwisk, a Malik śmiał się jak opętany, podobnie jak Liam i Louis siedzący na kanapie z Kim i Sophie.
-Ugh! - wydął usta Harry. - Jesteś Taka mądra, bo nie musiałaś spać w jednoosobowym łóżku z Zaynem. - skrzyżował ręce na piersiach. Hope prychnęła, dla niej wizja nocy z Malikiem nie wyglądała tak tragicznie jak przedstawiał to swoją miną Loczek. Nie teraz, może kiedyś, gdy oszukiwała samą siebie... - Nie bój się, wszystko wyśpiewał jak na spowiedzi. - strzepał niewidzialny pył z bluzki, a ona zamarła. Oczy rozszerzyły jej się do granic możliwości, a usta miała lekko otwarte. Dotarło do niej co powiedział Hazz.
-Czyli? - spytała, a w jej gardle pojawiła się ogromna gula.
-Jak tak można? To po prostu niewyobrażalne. Do głowy by mi nie przyszło... - pokręcił głową z niedowierzaniem. Miała ochotę kopnąć go w twarz. Zwlekał, a ona umierała z niepewności. Co jeśli był w takim stanie, że faktycznie wszystko mu wyśpiewał?
- Upić się do nieprzytomności... To przekracza wszelkie granice. - spojrzała na niego, przyswajając informacje. Zaczęła się śmiać, po chwili dołączył do niej Niall, później Harry i tak śmiali się z nie wiadomo czego. Przekręciła się, tak by było jej wygodnie i bez nadwyrężania mięśni mogła oglądać telewizje. Czuła na sobie wzrok Zayna i bała się odwrócić. Gdyby to zrobiła, zalałaby ją jeszcze większa fala gorąca niż dotychczas.
- Co robimy? - spytała Kim. Wszyscy wzruszyli ramionami. Co mogli robić w hotelu? Nie mieli zbyt wielu możliwości.
- Na dole jest basen... - poinformowała ich Sophie. - Idziemy? - uniosła brwi, spotkała się z szerokimi uśmiechami, co uznała za "tak"
- Ja nie idę. - oznajmiła Hope.
- Czemu? - spytała Kim z zaskoczeniem. Spojrzała na Sophie, była równie zdziwiona i odrobinę przestraszona. Spojrzała na nich znacząco, tak by dać im do zrozumienia, że nie ma zamiaru mówić tego na głos przy chłopcach. Po chwili do nich dotarło, co chce im niemo powiedzieć i odpuściły.
      Zamierzała wylegiwać się przez resztę dnia, do momentu kiedy będzie musiała się wymeldować z hotelu, ale jej plan się nie powiódł. Spacer do pobliskiego sklepu po słodycze, skończył się rozmową z kuzynami. Nie miała na to ochoty, postanowiła się wymigać, co nie było trudne. Zadowolona z siebie wróciła do pokoju, przed którym czekała na nią niespodzianka. Obok drzwi siedział chłopak, wpatrujący się w podciągnięte pod brodę kolana. Zrobiło się jej gorąco i czuła Chrząknęła, dając znak o sobie.
- Ty nie na basenie? - spytała, otwierając drzwi.
- Harry zabrał mi klucz, nie mam się gdzie podziać. - powiedział patrząc na nią. Udała, że się zastanawia nad tym co powiedział, a Zayn się zaśmiał, podnosząc się. -Tooo... mogę? - wskazał podbródkiem pokój. Zawahała się, nie wiedząc co zrobić. Chciała go wpuścić, a jednocześnie się tego bała.
- Masz u mnie dług, Malik. - odezwała się po chwili i wpuściła go do środka.
- Gdzie byłaś?
- Czemu pytasz, aż tak się stęskniłeś? - spytała sarkastycznie.
Owinął rękę wokół jej talii i obrócił tak, żeby mógł widzieć jej twarz.
-Może... - szepnął jej prosto w usta, które znajdowały się kilka centymetrów od jego. Błądziła, zdezorientowanym wzrokiem po jego twarzy, kiedy naparł swoimi wargami na jej. Zszokowana, początkowo nie oddała pocałunku, minęła chwila zanim zrozumiała co się dzieje. Zarzucając rękę na jego szyję, przyciągnęła go bliżej, o ile to było możliwe, drugą ręka zmierzwiła jego kruczoczarne włosy.  
Zapomnij, kocie - pomyślała, kiedy Zayn przejechał językiem po jej wardze. Nie zamierzała tak łatwo ułatwiać mu dostępu do środka jej buzi. Odsunął się i oparł swoje czoło o czoło Hope.
- Zdecydowanie tak, tęskniłem.
- Jesteś bezczelny. - stwierdziła całkiem poważnie. Uśmiechnął się i otarł swoim czubkiem nosa o jej, podarowując jej eskimoski pocałunek. Zachichotała, gwałtownie odsuwając się od niego. Zachwiał się delikatnie na nogach, po czym powiódł za nią wzrokiem.
Czuła się co najmniej dziwnie, czuła się tak po raz pierwszy. Był na wyciągnięcie ręki, a mimo tego tak daleko. Bała się myśleć, że on, Zayn Malik, człowiek który do niedawna był na jej czarnej liście, teraz tak po prostu owinął ją sobie wokół palca. Jeszcze nikt nie doprowadził jej do takiego stanu jak Czarnowłosy. Samą obecnością sprawiał, że czuła jak jej serce wykonuje fikołka i wcale nie wraca do normalnego stanu. Kiedy ją całował, wokół nich wybuchały fajerwerki i mogliby tak trwać wietrznie.
- Coś się stało?
- Tak, Zayn. Nie wydaje Ci się, że to co stało się wczoraj i dzisiaj... - zagryzła dolną wargę, próbując dobrać odpowiednie słowa. -... to powtórka z czasów kiedy mieliśmy po naście lat?
- Nie. Do niczego nie doszło. Poza tym nie żałuję. Żadnego słowa, żadnego gestu. Niczego. Mógłbym powtórzyć wszystko, co powiedziałem. - uśmiechnął się delikatnie. Przejechał dłonią po włosach, zatrzymując ją na swoim karku. Odwzajemniła uśmiech, przetwarzając to co powiedział Mulat.
Kolejne dwie godziny Hope spędziła na obserwowaniu Zayna, który postanowił zrobić twitcama. Skoro miał już siedzieć w pokoju, a dziewczyna nie miała nic przeciwko, postanowił to wykorzystać i spędzić trochę czasu z fanami.

                                                                ~*~
To znów ja. xd Wyobraźcie sobie takiego dwugodzinnego twitcama Zayna. Asjhajjdjd. ♥

wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 17 cz. 2

      Chwiejąc się, podeszła do stolika. Towarzystwo się rozeszło, przy stoliku siedziała Kim z opartym na jej ramieniu Harrym. Bez słowa zabrała pełną butelkę wódki ze stołu i ruszyła w kierunku wyjścia. Obróciła się w połowie drogi, pomachała krzyczącej za nią dziewczynie i wyszła. Zatrzymała się na środku ścieżki, zastanawiając się gdzie mogłaby w spokoju posiedzieć i wypić zawartość. Wszędzie ktoś był, spacerował, siedział na ławce bądź bujał się na huśtawce. Przeklęła wszystkich gości i zdecydowała się na drewnianą altankę. Ściągnęła szpilki, które tylko jej przeszkadzały i chwiejąc się ruszyła przed siebie, do celu.
Altana była pełna unoszącego się swobodnie niebiesko-szarego dymu papierosowego. W środku siedziała tylko jedna osoba - chłopak. Gdy znalazła się tuż przy wejściu można było poczuć to, co uprzednio widziała. Odchrząknęła na tyle głośno, żeby usłyszał, ale on nie zareagował. Odstawiła butelkę na ziemię, po czym usiadła obok, podciągając prawą nogę pod brodę. Zayn patrzył na nią uważnie. Nikotyna przyjemnie drażniła jego gardło. Sposób w jaki zaciągał się, sprawiał, że wyglądał co najmniej ponętnie. Hope przygryzła policzek od środka, powstrzymując się od komentarza na ten temat.
- Myślałam, że rzucasz palenie dla fanów...Tak czytałam, ale czytałam też stek innych bzdur. - wzruszyła ramionami, kołysząc się delikatnie w przód i w tył. Wypuścił powietrze.
- Chcesz pogadać o tym, co piszą gazety? - uniósł brwi, a ona pokręciła głową. Uniosła do góry rękę, dając mu znak, by poczekał i schyliła się. Po chwili wróciła do poprzedniej pozycji, wymachując butelką. Zayn zaśmiał się w głos. - Możemy dokończyć rozmowę, którą przerwał nam Conor... - oznajmił, a mina Hope od razu zrzedła. Przymknęła powieki, odkręcając butelkę. Upiła łyk i podała Mulatowi. Złapał butelkę w tym samym miejscu, w którym trzymała ją dziewczyna. Ich dłonie stykały się ze sobą, oboje na nie spojrzeli. Wpatrywanie się w jeden punkt przerwał telefon do Zayna. Nie odebrał, rozłączył się po zobaczeniu kto dzwonił.
- Niech zgadnę, Romeo. Twoja Julia zniknęła szybciej niżeli się pojawiła?
- Oddelegowałem ją. To nie miało sensu. - wzruszył ramionami. Oparł się wygodnie, odchylając głowę do tyłu. Z tego położenia, spod przymrużonych oczu mógł idealnie obserwować każdy jej ruch
- To jej powiedziałeś? ''To nie ma sensu?'' Faceci... Usłyszałam dziś to samo. - obróciła się i patrzyła na skupionego chłopaka, który wszystko powoli analizował. - Wyszło całkiem spektakularnie.
- Chcesz mi powiedzieć, że Ty i Conor... Zerwaliście?
- Bingo! - pstryknęła palcami, zabierając mu butelkę. - Dołączyłam do klubu samotnych jędz. - upiła kolejny łyk. Zayn uśmiechnął się do niej ciepło, odwzajemniła ten gest. Spojrzała w jego czekoladowe oczy, w których teraz tańczyły małe iskierki. W świetle księżyca wyglądały o wiele magiczniej. Trwali tak dłuższą chwilę, zupełnie nie skrępowani. Być może przyczyną tego był alkohol lub fakt, że dobrze czuli się w swoim towarzystwie.
 Hope odwróciła wzrok dopiero, kiedy do altany wtargnęła roześmiana para. Nie znała ich, kręcili się w kółko, głośno się śmiejąc. Z pewnością nie byli trzeźwi, ale nie wyglądali na takich, co by się nie kontrolowali.
- Chyba przeszkadzamy. - uśmiechnął się, pokazując podbródkiem parę. Wstał i podał jej rękę. Spojrzała na niego, nie do końca rozumiejąc, o co mu chodzi. - Chodź. Porozmawiamy w spokoju. - chwyciła jego rozgrzaną dłoń. Pomógł jej wstać.
      Połowa gości pozostałych na sali, była bliżej nieznana zarówno dla niej jak i dla niego. Większość z nich była ze strony Cindy.
Chłopak szturchnął Hope łokciem, pokazując pijanego Paula. Nie często widywała go w takim stanie. Chwilę później straciła ich z oczu, prowadzona przez Malika doszła do szarych drzwi pokoju. Otworzył je, po czym wpóścił ją przed siebie.
- Genteleman. - zachichotała, rozglądając się po pokoju. - Myślę, że mogliby się przyłożyć, a nie każdy pokój jest taki sam. - stwierdziła, ściągając szpilki. Zaśmiał się, przytakując jej.
-Rozgość się. - posłał jej uśmiech. Rozsiadła się wygodnie, po czym poklepała miejsce koło siebie, dając mu do zrozumienia, by usiadł.
-Pomyślałbyś wczoraj, że będziemy tak sobie siedzieć i rozmawiać? Tak po prostu? - spytała, kiedy znalazł się obok niej.
-Lubię Cię. - pociągnął łyk. - Może tego nie okazywałem, ale na prawdę Cię lubię. Z resztą, jak miałem to robić? Zawsze byłaś z Conorem, On mnie nie lubi. - zaśmiał się. - Z resztą też bym się tak zachowywał, gdybym miał przy sobie taki skarb. - uśmiechnął się, widząc jak dziewczyna się rumieni. Nie miała odwagi na niego spojrzeć. Podał jej butelkę.
-Dzięki. Chyba po prostu źle zaczęliśmy. Zabawne, mogłoby być między nami zupełnie inaczej, gdyby nie fakt...
-Może być. Jeszcze nic straconego. - przerwał jej.
-Jeszcze mi powiedz, że jesteśmy młodzi i wszystko przed nami, a będziesz zupełnie jak Sophie. - wzruszył ramionami. Nie wiedział, co ma powiedzieć, ale to nie było problemem. Siedzieli w milczeniu przez dłuższy czas.
-Oddaj butelkę. - zaśmiał się Zayn, kiedy ta upijała kolejny łyk. Pokręciła przecząco głową. -Nie bądź taka. - przysunął się do niej, a ona odsunęła się rozbawiona. Wytknęła mu język, opierając się plecami o drewnianą ramę łóżka. Nachylił się nad nią i wsparł ramionami tak, że znajdowała się pod nim, po między jego rękami. Pokręciła jeszcze raz głową, przechylając po raz kolejny prawie pustą już butelkę.
-Oddaj. - zrobił maślane oczka. Nie zastanawiał się nad tym w jak głupiej sytuacji są i o co tak na prawdę ją prosi. Równie dobrze mógł jej po prostu zabrać wódkę. Nie chciał, wolał się z nią podroczyć. Nie zastanawiał się czemu, bo niby po co miał to robić?
-Na mnie to nie działa. - uśmiechnęła się dumnie.
-Tak? To co na Ciebie działa? - uniósł brwi i zabawnie nimi poruszał.
-T y. - szepnęła. Oczy chłopaka zrobiły się nieco większe ze zdziwienia. Nie spodziewał się tego.
Przysunęła się impulsywnie w jego stronę, po czym go pocałowała. Najpierw powoli, ponieważ on nie do końca wiedział, co się dzieje. Ich bliskość obudziła w obojgu przyjemne mrowienie. Przebiegła językiem po jego dolnej wardze. Usta Zayna były miękkie i ciepłe. Wręcz idealne. I chodź nic się nie zmieniło, oboje czuli jakby znaleźli się na sekundę przed wybuchem, jak gdyby świat się zatrzymał, a oni byli jedynymi ludźmi w promieniu kilku tysięcy kilometrów. Oboje odpuścili, później to jego język wędrował po ustach dziewczyny. Wplótł swoją dłoń w włosy Hope, drugą objął jej szyję, przyciągnął jej twarz do swojej namiętnie i zachłannie ją całując. Musnął jej ramiona, a ona bezwiednie odnalazła jego pierś. Odpięła guzik jego białej koszuli, po czym przesunęła ręce po łopatkach chłopaka, wystających niczym skrzydła. Jego dłonie błądziły po jej tali i rozgrzanych plecach, szukając zamka sukienki dziewczyny. W końcu znalazł to, czego szukał. Jego pełne usta zostawiały ślady na jej ciele. Poczynając od chłodnych dłoni, poprzez szyję i dekolt, a na ustach kończąc. Szarpnęła za biały materiał, by po chwili ujrzeć nagi tors Czarnowłosego. Uśmiechnęła się zadziornie, przejeżdżając po nim swoimi zimnymi dłońmi, które w kontakcie z jego rozgrzaną skórą doprowadziły do gęsiej skórki na jego rękach. Mruknął coś niezrozumiałego, całując jej szyję. Jego broda łaskotała ją, gdy obsypywał jej ciało pocałunkami. Spojrzała mu w oczy. Znów widziała w nich tańczące iskierki radości. Przyciskał ja do łóżka tak, że z trudem oddychała. Nie przeszkadzało jej to. Jego serce biło w tym samym, przyśpieszonym rytmie co jej. Pocałował ją gorączkowo, jak gdyby ten pocałunek miał być jego ostatnim. Ich ostatnim. Spojrzała na niego niepewnie, łapiąc oddech.
Usiadł na piętach. Jego włosy były w totalnym nieładzie, co jeszcze bardziej podobało się dziewczynie. Myślała, że robi to by odpiąć pasek spodni, on jednak przyglądał się jej. Robił to tak długo, że policzki dziewczyny poczerwieniały.
-Jesteś idealna. - wyszeptał, nie spuszczając z niej wzroku.
-Dobrze wiesz, że to nie prawda. - jakaś jej część chciała zakryć jej odkryte ciało, inna chciała go po prostu przytulić i nigdy nie puszczać. Uśmiechnął się czule, przyciągając do siebie. Przytulił ją delikatnie, całując we włosy.
-Dla mnie taka właśnie jesteś, idealna. - odciągną ją na długość swoich ramion, po chwili wahania odgarnął delikatnie, opadające na jej twarz włosy i pocałował w czoło. Zrobił to najczulej, jak tylko potrafił.

                                                            ~*~
Jestem z drugą, mam nadzieje ciekawą częścią 17 rozdziału. :) Cały o Zope. (Podłapałam to określenie od Was. Podoba mi się. :D )
Na ask.fm ktoś z anonima zapytał mnie kiedy nowy, powiedziałam, że w środę, ale postanowiłam wcześniej. :)) Szkoda, że było tak mało komentarzy. Smutno mi było, ale rozumiem, były święta. Wybaczam. xd
Mam nadzieję, że teraz będziecie komentować. :)
Dziękuję za te kilka opinii, które bardzo podniosły mnie na duchu. ;*
Zapraszam na mojego Twittera: @HotStuffNiall
GG: 45739695
Ask.fm: http://ask.fm/HotStuffNiall
Możecie śmiało pisać i pytać o nowe notki, rozdziały czy co tam chcecie. Jeżeli się w czymś pogubiłyście, coś przeoczyłyście to śmiało! Nie gryzę i jak niektóre z Was się przekonały, zawsze odpowiadam. :)

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 17 cz. 1

      Sophie układała włosy Hope, ta z kolei malowała paznokcie Kim i tak wymieniały się zadaniami. Kiedy skończyły nie miały zbyt wiele czasu. Zwłaszcza, że siostrzenica Paula musiała być na miejscu o wiele wcześniej..
Hope biegała po pokoju w poszukiwaniu butów. Przełożyła kilkakrotnie te same ciuchy i pudełka, ale nadal nie dawała za wygraną. Twierdziła, że muszą gdzieś tam być. Po kilku minutach, postanowiła poszukać w innym pokoju i okazała się to bardzo słuszną decyzją. Wróciła skacząc na jednej nodze, przy okazji ubierając drugi but.
- Conor przyszedł. - oznajmiła mama Sophie, opierając się o futrynę. Dziewczyna spojrzała na Blondynkę, która uśmiechnęła się delikatnie. Miały jechać razem, jednak ona i Kim nie były jeszcze gotowe.
- Zobaczymy się na miejscu. - odetchnęła, poprawiając sukienkę. Wyszła z pokoju, a właściwie wybiegła i przywitała się z stojącym w salonie chłopakiem. Wyszli razem, trzymając się za ręce.
      Droga na miejsce, wbrew pozorom zajęła dłużej niż myśleli. Na wejściu Hope posłała przepraszające spojrzenie swojemu chłopakowi, musiała przywitać się z dziadkami i najbliższą rodziną. Zrobiła to, po czym zgrabnie wymigała się od głupich pytań na swój temat i postanowiła przywitać się z Cindy. Stała rozmawiając z, jak się domyślała, swoim tatą.
- Dzień dobry. - przywitała się. -Ślicznie wyglądasz, zestresowana? - kobieta nie odpowiedziała, spojrzała na nią, uśmiechając się nieśmiało. Podała jej drżącą i zimną rękę. Hope uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Spokojnie, nie wycofa się teraz. - puściła jej oczko. Udało się jej rozbawić Cindy. - To nie film. - dodała.
Hope z ogromną siłą ściskała rękę Conora. Pozwalał jej na to. Widział, że jest zdenerwowana i jednocześnie wzruszona. Obróciła głowę i spojrzała na ludzi w okół. Uśmiechali się. Wszyscy cieszyli się szczęściem nowożeńców.
- Chodź. - szepnęła, ciągnąc chłopaka w tłum gości składających życzenia Młodej Parze.
Bez trudu przecisnęli się, gorzej było z odnalezieniem przyjaciół. Kiedy w końcu ich namierzyli, dziewczynie zrzedła mina. Obok Sophie stała obwieszona na Zaynie, Kate. Wtulała się w niego z taką siłą, że wyobraziła sobie, jak przewracają się na trawnik. Wywróciła teatralnie oczami i uśmiechając się sztucznie podeszła, kurczowo trzymając się ręki chłopaka.
- Hej. - przywitała się krótko, po czym prychnęła, widząc minę jej przyjaciółki.Patrzyła na nią z przerażeniem. Spodziewała się tego, że się pokłócą lub, co gorsza, pobiją na oczach wszystkich. One jednak zachowywały spokój. Cisza przed burzą?
- Cześć, Hope. - odpowiedziała wesoło Kate, wtulając się mocniej w Mulata. Jego mina była bezcenna. Dotąd niewzruszony, teraz odrobinę zmieszany i zawstydzony. Nie wiedział, co się dzieje. Hope również zrobiło się głupio. Nie spodziewała się, że patrząc na nich będzie zazdrosna. Zazdrosna o Zayna. Sięgnęła wzrokiem za nich, byleby tylko nie patrzeć na parę. Nie chciała przypadkowo natrafić na wzrok Malika. Koło niej stał Conor, jej chłopak, a w myślach wciąż miała słowa, które powiedział jej Zayn w pokoju. Starała się odgonić od siebie tę mysl, jednak ona nie dawała jej spokoju. Zaklęła w duchu, przenosząc wzrok na Nialla, który aktualnie zachwycał się wszystkim w okół, a reszta go słuchała.
      Atmosfera rozluźniła się dopiero na przyjęciu, kiedy wszyscy wznieśli toast i do akcji wkroczyły procenty. Każdy dobrze się bawił, może prócz Conora, który w połowie imprezy został sam. Hope biegała z jednego końca sali do drugiego, omijając przy tym pijanych gości i odpowiadając na ich głupie pytania. Musiała z udawanym rozbawieniem słuchać historii nieznajomych jej ludzi. Mało obchodziło ją to, jaka była gdy była mała i jak bardzo się zmieniła. Szczególnie, gdy ktoś wypytywał dlaczego przefarbowała włosy.
- Hope, Hope, Hope... - zatrzymał ją Louis, zabawnie kiwając palcem wskazującym. -Nie widziałem Cię już... Czekaj, dobrych kilka godzin. Chodź do Nas. - zaproponował, zarzucając jej rękę na ramie.
- Nie, Louie. Nie teraz.
- Ze mną się nie napijesz?! - uśmiechnął się, prowadząc ją powoli do stolika, przy którym siedzieli prawie wszyscy. Tak na prawdę połowa gości namawiała Hope słowami Lou, większości z nich nie mogła lub nie wypadało odmówić. Nie często spotykała się z kuzynostwem, czy wujostwem. Mieszkali w drugiej części kraju. I tak dobrze się trzymała, biorąc pod uwagę ilość kieliszków, które przeszły przez jej zgrabne ręce.
Rozglądnęła się dookoła, jeżeli już miała tam siedzieć, mogła to robić również w towarzystwie swojego chłopaka. Jego jednak nie było. Rozpłyną się.
Przy stoliku siedziało prawie całe towarzystwo. Sophie śmiała się jak nienormalna. Niall ruszał się w rytm muzyki, co chwila trącając Harryego rękami, a on na to nie reagował. Kim dyskutowała o czymś z Liamem, na ich widok uśmiechnęli się szeroko.
- Patrzcie kogo przyprowadziłem! - wrzasnął Lou, odsuwając dziewczynie krzesło.
- Panna Higgins we własnej osobie. - powiedziała Blondynka, ponownie wybuchając śmiechem, po chwili dołączył do niej Niall.
- Pijemy! - krzyknął ponownie Louis, odkręcając butelkę. Dziewczyna twierdząco kiwnęła głową, podając mu kieliszek.
-Idzie Twój Romeo! - pisnął Harry, trącając Hope łokciem i pokazując podbródkiem na zbliżającego się ku nim Conora. Szedł wolno, dokładnie przyglądając się wszystkim zebranym przy stoliku.
- Musimy pogadać. - powiedział i  najnormalniej w świecie odszedł. Dziewczyna wstała i podążyła za nim do ogrodu. Dreptała po ścieżce wysypanej kamykami, uważając by się nie przewrócić. Po kilkudziesięciu krokach wpadła na stojącą tyłem parę, grzecznie przeprosiła i ruszyła dalej.
- Jestem. - oznajmiła, siadając obok chłopaka.
- Widzę. - powiedział szorstko, po czym kontynuował. - Jak się bawisz? Bo ja nieźle, nie licząc tego, że mnie nie zauważasz i zamieniłem z Tobą może trzy zdania.
- Wiem, że to nie tak miało wyglądać...
- To nie ma sensu. - przerwał jej. - Właściwie już nic nie ma sensu, to oszukiwanie siebie nawzajem również. - westchnął, spoglądając na zdezorientowaną dziewczynę. Nie do końca wiedziała, co ma na myśli. Patrzyła na niego, mrugając znacznie częściej niż normalnie. - Chciałem przez to powiedzieć, że z nami koniec. Ty nie kochasz mnie, ja jestem Tobą zauroczony. Lepiej będzie jeżeli zakończymy ta szopkę, zanim będzie za późno. - Hope otworzyła buzię, próbując coś powiedzieć, ale z jej ust nie wypłynęło ani jedno słowo.
- Żegnaj, Hope. - wstał i powoli odszedł, zostawiając ją samą. Po jego słowach delikatnie otrzeźwiała. Dotarło do niej, że Conor jest już jej byłym chłopakiem. Obróciła się, ale jego już tam nie było. Nie wiedziała, czy się śmiać, czy płakać. Miała ochotę robić te obie czynności na raz. Wiedziała, że ma rację. Lubiła z nim przebywać, ale nigdy nie zasypiała myśląc o ich przyszłości. Nie kochała go, teraz nie była nawet zauroczona. Po prostu go lubiła. Ta myśl ją dołowała, zawsze sądziła, że miłość musi być oczywista, a Conor po prostu był. Poprawka. Teraz już go nie było...
                                                                ~*~
Jak może zauważyłyście, podzieliłam rozdział na dwie części. Wyszedł by za długi... : )
Druga część może Wam bardziej przypaść do gustu, chodź ta też nie powinna być jakaś zła czy coś. Nie lubicie Conora, ale to nie wpłynęło na to, że go już nie ma. Tak miało być. :))

Mam napisane obie części, więc może w przerwie, między  sylwestrem dodam drugą część. Jeżeli nie, to dopiero po nowym roku. Zobaczymy.

Dziękuje za komentarze, liczę na więcej. Jesteście wspaniałe! ;*

Z okazji zbliżających się świąt, chciałam Wam wszystkim życzyć wszystkiego najlepszego! Zdrowych, wesołych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia. Samych trafionych prezentów pod choinką, szampańskiego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku! Oby 2013 był lepszy od obecnego. :)
Wszystkim, którzy będą pisać maturę, bądź testy gimnazjalne życzę jak najlepszych wyników i samych sukcesów. Tym, którzy opuszczają gimnazjum wyboru wymarzonej szkoły i tego, byście nie musieli jej zmieniać.
Obyście wypoczęli, byli zdrowi i wiecznie młodzi! Nie traćcie pogody ducha i bądźcie szczęśliwi! Spełnienia marzeń i tego co najlepsze. x

Do następnego! ;*

A właśnie!
WESOŁEGO KOŃCA ŚWIATA, MIŚKI! :D

czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 16

      Mimo, że od wiadomości o ślubie Paula minęło trochę czasu, emocje w cale nie opadły. Wręcz przeciwnie, z każdym dniem wielkimi krokami zbliżało się święto nie tylko Cindy i Paula, ale też i Hope. To ona była najbardziej tym wszystkim poddenerwowana. Wykonywała ciągłe telefony, spędzała mnóstwo czasu u wujka, starając się by o niczym nie zapomnieć. Od zawsze chciała usłyszeć jak Paul mówi sakramentalne ''tak'', czasem wątpiła w to, że takowa sytuacja będzie miała miejsce. Doczekała i zaangażowała się we wszystko całą sobą.
Wybór sukienki dla Cindy był ekscytujący i chodź występowały między nią, Sophie i Kimberly spory o to jak ma wyglądać suknia panny młodej, poradziły sobie. Każda ma inny styl, ale mimo wszystko wygrała prostota. Wygrała Hope i Kim, które na nią stawiały. Każdy był zadowolony, może nie licząc chłopców, którzy nie rozumieli całego tego szumu i przesiadywali u Paula obserwując całą tą bieganinę.
   
-Szybciej... - jęknęła Hope, poganiając Sophie, która obładowana mnóstwem toreb próbowała otworzyć jedną nogą drzwi. Jej wygimnastykowane ciało płatało figla, a dodatkowe obciążenie obu rąk nie pomagało. Cóż, chłopcy okazują się mało przydatni kiedy dostaną się do Play Station.
Drzwi frontowe ponownie się otworzyły, a po chwili stanęła w nich rozbawiona Kim z resztą toreb.
-Cholera, Kim! Zimno mi! Zamykaj te głupie drzwi. - zbulwersowała się Hope, szeleszcząc reklamówkami. Coraz mocniej napierała na kruchą Blondynkę.
-T o  b o l i ! - pisnęła Sophie. - Nie pchajcie się, mam najgorzej, jestem przy drzwiach...
-To je otwórz! - wrzasnęła Hope. Jej krzyk poskutkował. W mlecznej szybie drzwi ciasnego halu można było dostrzec cień chłopaka.
-O nie... - szepnęła do siebie. Jako jedyna wzięła pod uwagę fakt, iż stoi na jednej nodze, z drugą kilka centymetrów od klamki, która ugięła się pod naciskiem ręki Nialla, nie ma się czym podeprzeć, ani podtrzymać i dodatkowo napiera na nią Hope i Kim. Chwilę później wszystkie trzy leżały na podłodze w niezbyt wygodnych pozycjach, śmiejąc się jak opętane.
-Grubo... - stwierdził zdezorientowany Niall, przyglądając się im.
- P-pomógłbyś, co? - poprosiła Sophie. Chłopak podał jej rękę i stanęła na nogi. Podobnie postąpił z pozostałą dwójką poszkodowanych.
Głośno westchnęły, stając na nogi Przeleciały wzrokiem po chłopcach. Stali z ustami zastygniętymi w delikatnym rozchyleniu i nie spuszczali z nich wzroku.
-Sądząc po ilości toreb, zakupy się udały, prawda? - spytał Harry, kiwając z dezaprobatą.
-Nigdy bym nie pomyślała, że można walczyć o bluzkę... - stwierdziła Kim, ignorując pytanie Loczka.
-Okeeeej... Żądam wyjaśnień, natychmiastowo... - oznajmił, krzyżując ręce na piersiach. -Kto i z kim się bił...
-Po pierwsze, nikt się nie bił.. - zaczęła. - Po prostu sprzątnęłam bluzkę tej dziewczynie sprzed nosa i na klatę przyjęłam stek wyzwisk od niej...
-Odwdzięczając się tym samym... - zachichotała Sophie.
-Po drugie, ona nie miałaby co do niej włożyć, bez urazy. - kontynuowała, nie przywiązując wagi do do tego co powiedziała jej przyjaciółka. -Na Kim będzie lepiej wyglądać. - zobrazowała im to, uwypuklając kobiece kształty Kim rękami. Po domu poniosła się fala śmiechów, a dziewczyna wytknęła Hope język.
-Zwłaszcza jak założę do nich za ciasne spodnie...
-Kochanie... - zaczęła, obejmując Kimberly ramieniem. -Zaufaj. Faceci to wzrokowce, a w spodniach o rozmiar mniejszych twoja pupcia będzie wyglądać jak milion dolców. - puściła jej perskie oczko, odkasłując. Opadła na fotel.
-Mam dość, a jeszcze tyle trzeba zrobić... - głośno westchnęła, rozmasowując skronie.
-Nie wyglądasz za dobrze... - stwierdziła Cindy, która pojawiła się w przedpokoju zupełnie znikąd, trzymając w rękach kartonowe pudło. -Jesteś blada.... Może lepiej będzie jeżeli odpoczniesz i tak nam bardzo pomogłaś...
-Nic mi nie jest... -urwała szybko temat. -Co tam masz? - spytała wskazując podbródkiem kartonowe pudło.
Cindy uśmiechnęła się delikatnie i postawiła przedmiot na ziemi, chwytając się pod boki. Stała tak dopóki Louis nie pokusił się, by zajrzeć. Uśmiechnął się szeroko nurkując we wnętrzu, po chwili wyciągnął z niego gruby album. Jak się wszyscy domyślali, był to album fotograficzny. Zdmuchnął z niego cienką warstwę kurzu, po czym przetarł ręką skórzaną oprawę tak, by odsłonić napis wygrawerowany na niej. Było to tylko i wyłącznie jedno słowo.
-Destiny... - przeczytał na głos, delikatnie się uśmiechając. Hope automatycznie wstała z fotela, ale nie na długo. Ponownie opadła na niego, tym razem nie tak swobodnie, jak uprzednio. W lekkim szoku otworzyła oczy i spojrzała na przedmiot trzymany przez Lou.
-Hope? Wszystko w porządku? - momentalnie u jej boku pojawiła się Sophie.  Dziewczyna odpowiedziała na pytanie gwałtownym ruchem głowy.
-Tylko kręci mi się w głowie...
-Kłamiesz. - wyszeptała Blondynka mrużąc oczy.
-Idź się połóż, odpocznij. Na prawdę nie wyglądasz za dobrze, posłuchaj. - poprosiła Cindy, sprawdzając wierzchem dłoni, czy nie ma temperatury.
-Nie. Jest tyle do zrobienia. Miał dzwonić kierownik hotelu... - powiedziała przeciągając słowa. Sophie przewróciła teatralnie oczami.
-Chcesz być ze mną w najważniejszym dniu mojego życia, czy nie? - spytał wprost Paul, doskonale znając odpowiedź. Hope nie odpowiedziała, machnęła ręką, posyłając wszystkich do diabła i zrezygnowana ruszyła w kierunku schodów.
      Nie mogła sobie znaleźć miejsca. Przekręcała się z boku na bok, wierciła i skopywała kołdrę gdy było jej za gorąco. Ostatecznie usiadła i bez celu gapiła się w okno.
-Kimkolwiek jesteś, odejdź. - oznajmiła, słysząc czyjeś kroki w pokoju. Nie spojrzała na drzwi, była zbyt zaabsorbowana wpatrywaniem się w jeden punkt.
-Nie mogę. Dostałem misję. Mam tutaj siedzieć dopóty, dopóki nie zjesz lekarstw. - powiedział Zayn, zamykając ostrożnie drzwi. Ona nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem. Mulat uśmiechnął się w duchu, widząc jak dziewczyna sztywnieje na sam dźwięk jego głosu. Nie wiedział dlaczego tak się dzieje. Być może się przestraszyła bądź nie spodziewała właśnie jego, ale wiedział, że to on był tego powodem. Choć nie rozumiał czemu, to mu dawało satysfakcję.
-No to sobie posiedzisz. Nie zamierzam faszerować się tym świństwem. Nic mi nie jest. Możesz im to przekazać... - wychrypiała, nadal gapiąc się w okno. Nie chciała się obejrzeć za siebie. Nie chciała widzieć go samego na tle drewnianych paneli ściennych jej pokoju. Byli sami w pomieszczeniu. Krępowało ją to i przerażało jednocześnie.
Chłopak odstawił na stolik nocny tacę z tabletkami, którymi okazały się głównie witaminy w postaci okrągłych pastylek i szklanka z wodą. Powoli, bez słowa zbliżył się do łóżka, pochylił się, podpierając się silnymi rękami o materac łóżka, na którym po turecku siedziała dziewczyna. Uśmiechną się pod nosem czując jej waniliowe perfumy. Oddech Hope drastycznie się zmienił. Momentalnie przyśpieszył. Zacisnęła mocno powieki, zdając sobie sprawę z tego, jak blisko jej twarzy znajduje się twarz Zayna. Czuła jego ciepły oddech na swojej szyi, lewym uchu i policzku. Myślała o tym, że gdyby się odwróciła, ich nosy stykałyby się ze sobą, a jej oczy niewątpliwie wpatrywałyby się w jego czekoladowe tęczówki i małe źrenice, pozwalające na delektowanie się samym jego spojrzeniem. Skarciła się w myślach, za tak głupią i wybujałą wyobraźnie, przypominając sobie po co tu przylazł i że to ktoś z dołu go tu przysłał.
-Jeżeli chcesz ze mną spędzać więcej czasu, po prostu to powiedz. - wyszeptał jej wprost do ucha, po czym zaśmiał się melodyjnie. Odsunęła się powoli, spojrzała mu prosto w oczy, onieśmielając go tym samym. Nie spodziewał się tego. Jego ciemne policzki zaróżowiły się delikatnie. Odchrząknął, ale nie przestał patrzeć w zielono-szare tęczówki Hope. Starał się wyczytać z nich jakiekolwiek emocje, lecz początkowo nie mógł niczego dostrzec. Miała zamglone oczy, co czyniło je jeszcze piękniejszymi. Sięgnęła po tabletki i jednym płynnym ruchem włożyła je do ust. Przerwała kontakt wzrokowy z Zaynem, popijając pastylki wodą. Przekręciła głowę na bok i odgarnęła opadające na jej czoło włosy.
-Zjadłam, szczęśliwy? Możesz już iść.
-Kto powiedział, że chcę iść? - uniósł brwi, przez co na jego czole pojawiła się malutka zmarszczka.
-W co Ty grasz, Malik? - wyprostowała się i odsunęła na jeszcze większą odległość. Uśmiechnął się delikatnie i wzruszył ramionami.
-W nic. Nie sądzisz, że powinniśmy pogadać? - spytał, wygodnie kładąc się na łóżku.
-Mamy o czym? Jeżeli tak, mów. Słucham. - chwyciła ogromną, różnokolorową poduszkę i położyła ją sobie na kolanach. Zaczęła bawić się jej rogiem, czekając aż chłopak się odezwie.
-Wiem, że jestem świnią. Nie powinienem był Cię wtedy obrażać... Myślałem, że po tamtej nocy... że nigdy więcej Cię nie zobaczę.
-Ja też... - wyszeptała.
-A Ty wróciłaś i to było jak bym dostał kopniaka w brzuch. Nie wiedziałem co zrobić. - podniósł się na łokciach i spojrzał na nią.
-Więc postanowiłeś mnie zwyzywać od rudych, fałszywych suk? -  spytała. - Z resztą, ja też nie byłam lepsza... Niall ma racje. Czemu po prostu nie pogadaliśmy?
-Chyba przez te wszystkie przeszkody... - wypuścił głośno powietrze, chcąc kontynuować swoja wypowiedź, ale nie zostało mu to dane. Drzwi pokoju się otworzyły i w progu stanął niezadowolony Conor. Zayn jak na komendę podniósł się gwałtownie z łóżka.
-To jest jedna z nich. - wyszeptał. -To ja nie będę przeszkadzać. - powiedział tym razem głośniej, ażeby usłyszał to zażenowany chłopak. Minął go bokiem, unosząc ręce w geście kapitulacji, co rozbawiło Hope. Conor cisnął w nią piorunem, a ona przyznała w myślach, nieobecnemu już Mulatowi rację.
                                                           ~*~
TA DA! ;)
Mamy już 16! ;o Man nadzieję, że rozdział Wam się podoba, bo ja nie mam do niego zastrzeżeń. :))

Zdaję sobię sprawę, że większość czytelników się wykruszyła i wiem... to moja wina. Cóż, przepraszam. Zawaliłam. Dziękuję tym, którzy wciąż o mnie pamiętają, zaglądają tu, czytają i komentują. Bez Was to nie miałoby sensu!

Jak myślicie, co będzie dalej? Piszcie Wsze przemyślenia, propozycje i zachcianki w komentarzach. Uwielbiam je czytać. ;*


Do następnego! ;)

czwartek, 29 listopada 2012

Liebster Award

Bardzo, ale to bardzo mi miło, ponieważ zostałam nominowana do Liebster Award przez .
Dziękuję! :)
Krótkie wyjaśnienie:
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

No to zaczynamy. :)
Enjoy!
Pytania od
1. Jak masz na imię?
Natalia. xd
2. za co lubisz 1D?
Hmmm... Uwielbiam ich za to jacy są i kim są, bo uważam, że są dobrymi ludźmi i zasługują na wszystko co najlepsze. Kocham ich za to, jaką tworzą muzykę. Za to, że są takimi debilami i mimo, że od X Factor minęło trochę czasu nie uderzyła im woda sodowa do głowy i nie zmienili się aż tak bardzo. Spoważnieli, ale to nadal moi chłopcy ze schodów. Kocham ich za to, jak traktują fanów, bo w gruncie rzeczy nie są dla nas, aż tacy źli i złego słowa nie mogę powiedzieć na ich temat. Która gwiazda robi twitcam po powrocie z trasy mimo tego, że zasypia na stojąco i potrzebuje odpoczynku? :)
3. jakich artystów jeszcze lubisz?
Słucham tego co mi przypadnie do gustu, nie jestem wybredna i nie ograniczam się. Prócz Directioner jestem też Belieber i Mayniac.
4. od kiedy jesteś directionerką?
Grudzień 2011. :))
5. który z chłopców jest twoim ulubionym?
Nie nazwałabym go ulubionym, ale tym, do którego mam największą słabość. :) Jest nim mój Irish Boy, Niall. ;3
6. ulubiona piosenka?
Mam dwie. ;D One Direction - Forever Young i Justin Bieber - One Time
7. gdzie chciałabyś mieszkać?
Sama nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Chciałabym spróbować mieszkać za granicą. ;)
8. czemu piszesz bloga?
Mam bardzo wybujałą wyobraźnię i mnóstwo pomysłów. Pomyślałam, że może być to coś fajnego i może komuś się spodobać. ;)
9. twoje największe marzenie?
Chciałabym być szczęśliwa co wiąże się z tym, że chcę również poszaleć na koncercie chłopców w Polsce i spotkać wszystkie poznane osoby przez Twittera. :)
10. masz jakieś przezwisko?
Nie. Hahaha. Ostatnio niektórzy mówią na mnie zdrobniale. xd Chyba nie można tego podciągnąć pod ksywkę.
11. oglądasz brytyjski XFactor?? masz faworyta??
Oczywiście, że oglądam. Mam faworyta, są nimi Union J. Głosowałam również na District3, ale odpadli. - . - W ogóle myślę, że ten XF jest ustawiony, ale to inny temat...

Blogi, które nominuję to : 
1.http://braterstwo1d.blogspot.com
2.http://lying-naked-on-the-floor.blogspot.combiony
3.http://the-last-sign.blogspot.com
4.http://imagin1d.blogspot.com/
5.http://shestolehisheart.blogspot.com
6.http://ordinary-not-ordinary.blogspot.com
7.http://no-more-fears-no-more-crying.blogspot.com
8.http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com
9.http://dotknij-mej-duszy.blogspot.com/
10.http://fallinloveinimagine.blogspot.com
11.http://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com

Kolejność jest zupełnie przypadkowa i nie ma znaczenia.  ;)
Pytania ode mnie to :
1. Skąd pomysł by pisać blog?
2.Masz jakieś miejsce, do którego udajesz się, gdy brak Ci weny, bądź jesteś w dołku?
3.Jak i w jaki sposób ''poznałaś'' One Direction?
4.Ulubiona książka? (Jeżeli takową masz. :) )
5.Masz jakieś fobie?
6.Wiążesz z pisaniem jakieś szersze plany ( np.: chciałabyś wydać książkę), czy jest to raczej Twoja odskocznia i coś dla umilenia czasu?
7.Przykro Ci z powodu rozstania Danielle i Liama?
8.Do którego z chłopców masz największą słabość i dlaczego?
9.Dążysz do spełnienia marzeń, wydaje Ci się to realne?
10.Która pora roku oddawałaby Twój charakter najlepiej, dlaczego?
11.Twoi ulubieni artyści? Należysz do innych fandomów, prócz Directioners?

No, to tyle. Jeszcze raz bardzo dziękuję!

Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał to post niżej czeka na Was nowy rozdział. :) Zapraszam.

piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 15

-I jak? Jak było? - uśmiechnął się Harry wpuszczając Kimberly do samochodu. Delikatnie uśmiechnęła się, wzruszając ramionami.
-Normalnie. Tak jak przed wczoraj, tydzień temu... A jak miałoby być?
-No nie wiem... Może jakiś przełom? Pasy...
-Odwykowa Nazistka Cię wzywała. Chce pogadać. - powiedziała ciszej, przewracając oczami. Harry zmarszczył brwi, obrzucając ja pytającym spojrzeniem.
-Przeskrobałaś coś?
-Ja? Nie! Nie wiem czego chce. Może się jej podobasz. - zaczęła się śmiać. -Wiesz, Ona ma tylko z 50 lat i zmarszczki nawet na nosie. Jest całkiem apetyczna... - wyznała nie przestając się śmiać. 
-Poczekaj, zaraz wrócę. - pokiwał z politowaniem, przyglądając się Kim. Zrobiła się całą czerwona i nie mogła złapać tchu, mimo to nie przestała się śmiać.
-No nie wiem czy tak zaraz.
Oparła się o siedzenie, licząc przechodnich, którzy mijali auto nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem. Nie przeszkadzało jej to. Każdy z nich wyglądał tak samo. Myślała o tym, że być może wśród nich jest ktoś, kto wpadł w jeszcze większe bagno niż ona i nie ma nikogo, kto mógłby mu pomóc. Nie ma kogoś takiego jak Harry, jak całe 1D. Zrobiło się jej głupio. Mogła sobie jedynie wyobrazić kogoś na jej miejscu. Prawdopodobnie skakałby ze szczęścia. Zastanawiało ją to, że tak na prawdę  przez ponad dwa tygodnie z resztą zespołu zamieniła łącznie tylko kilka prostych zdań. Nigdy z nimi nie rozmawiała dłużej niż kilka sekund. Mówiła ''dzień dobry'' bądź ''cześć'' i ''będę w pokoju'' z czego ostatnie i tak zwykle kierowała do Loczka. Nie wydawało jej się by kogokolwiek prócz niego obchodziła jej obecność. Może czas to zmienić?
Harry zapukał w szybę pasażera, pokazując by otworzyła samochód od środka i mógł wejść. Rozmawiał z kimś gorączkowo przez telefon, tłumacząc osobie po drugiej stronie gdzie się właściwi znajduje.
-Paul. Za godzinę mamy wywiad, zapomniałem. - podrapał się w głowę, intensywnie myśląc.
-W takim razie, co my tu jeszcze robimy?
-Musimy jeszcze skoczyć w takie jedno miejsce. - posłał jej uśmiech, a ona spojrzała na niego jak na kretyna.
-Jeżeli się spóźnisz, Paul Cię zabije, a reszta będzie miała przechlapane. - pokręciła głową z niedowierzaniem. -Nawet ja to rozumiem...
-Shhh, znam jego czuły punkt. Trzeba to wykorzystać.
      Okrągły, drewniany stół, przy którym z zdeterminowana miną siedział Paul wraz z Cindy, zastanawiając się co powiedzieć i jak dobrać słowa, sprawiał, że Hope czuła się jak gdyby cofnęła się w czasie o kilka lat i słuchała pierwszego, nieudolnego wykładu wujka na temat wagarów. Miała ochotę zacząć się śmiać.
-Jesteś pierwszą osobą, której to powiemy i chcielibyśmy znać Twoje zdanie na ten temat... - oznajmiła Cindy, zwracając się do Hope.
-Słucham. - uśmiechnęła się, próbując rozładować napięcie.
-Okej... Postanowiłem, to znaczy... uh.. Ja.. My postanowiliśmy. To znaczy ja i Cindy...
-Powiedz to, po prostu to powiedz. - przerwała wujkowi.
-Pobieramy się. - powiedział szybko, zamykając oczy.
-Wy co... ? - spytała nie dowierzając w to, co usłyszała. Paul delikatnie otworzył jedno oko, a po chwili drugie. 
-Długo nad tym myśleliśmy... Jeżeli masz coś przeciwko to.. - Hope zaczęła się gorączkowo śmiać, wprawiając tym samym Cindy w osłupienie.
-Serio? - nie przestawała. - Wy.. Wy serio myśleliście, że będę się wściekać? -spytała pomiędzy salwami śmiechu. -Myśleliście, że będę Wam zabraniać? Powinnam się teraz obrazić. Czy ja jestem a ż tak straszna? - skrzyżowała ręce na piersiach, opierając się o blat. Paul przytulił ją najmocniej jak potrafił, aż wydała z siebie pisk. Liczył się z jej zdaniem i był pewien, że nie będzie miała nic przeciwko, ale wolał się upewnić. Nigdy nic nie wiadomo.
-I będę mogła pomóc Ci wybrać sukienkę? - spytała, a jej głos drżał z podniecenia.
-Oczywiście, ale ty jako drużka też będziesz musiała...
-Zaraz, zaraz... będę drużką?! - pisnęła.
-Tak. Jeżeli chcesz. - Cindy nie kryła rozbawienia. Hope wyglądała jak małe dziecko. Podskakiwała i uśmiechała się nienaturalnie szeroko.
-Muszę powiedzieć Sophie, ale będzie miała minę... - szczerzyła się, zakładając kurtkę. Nie słuchała tego, co miał do powiedzenia jej wujek. Myślami była już przy przyjaciółce, chwaląc się z tego, co usłyszała.
-Ej, ale wpadniesz jutro? Musisz Nam pomóc w kilku rzeczach... - spytał, ale ona nie odpowiedziała, zasalutowała mu z uśmiechem, biegnąć w kierunku auta.
-Nie spodziewałam się, że ucieszy się aż tak bardo. - wyszeptała Cindy, wtulając się swojego przyszłego męża.
-Jest wyjątkowa. Dziwna, ale wyjątkowa. - uśmiechną się sam do siebie, machając Hope na pożegnanie.
      Kim krzątała się po kuchni w poszukiwaniu jakichkolwiek produktów, z których mogłaby przygotować kolację. Nie miała jednak szczęścia i wystarczających umiejętności by wyczarować coś z niczego w dodatku dla sześciu osób. Postanowiła, że dziś zje razem z resztą, a co więcej to ona coś ugotuje. Lodówka świeciła pustkami, więc czekało ją tylko jedno - zakupy. Miała szczęście najbliższy supermarket znajdował się w pobliżu domu, więc spokojnie mogła się przejść.
Spacer dobrze jej zrobił, ostatnio rzadko wychodziła, a w szczególności sama. Harry pilnował ją, ale ona nie miała mu tego za złe. Wiedziała, że sobie na to zasłużyła i jeśli nie będzie robić problemów z czasem ustąpi. Miała szczęście, że w porę zaczęła terapię, a dodatkowym plusem było to, że przyznawała się do nałogu, nie musiano jej tego uświadamiać. To był wielki plus.Zyskiwała na czasie.
Zatrzasnęła bramkę i serce podeszło jej do gardła. Na werandzie stała dziewczyna i uśmiechała się do niej szeroko. Miała w głowie najgorsze scenariusze i w ogóle nie rozumiała ich powodów.
-Cześć! - krzyknęła i momentalnie znalazła się przy Kim. - Pomogę Ci. - zaoferowała się, zabierając jej jedna torbę. -Jestem Hope. - podała jej wolną rękę.
-K-Kim. - uścisnęła zszokowana kruchą dłoń dziewczyny.
-Idealnej Piątki nie ma? Sophie mi mówiła, że Harry był i mnie szukał...
-Aaaaaaaaaa... To Ty jesteś tym czułym punktem Paula. - powiedziała bardziej do siebie niż do Hope, a ona nie przejęła się tym co powiedziała Kim i nie drążyła tematu. Teraz wiedziała skąd Brunetka się tu wzięła. -Chłopaków nie ma, ale możesz poczekać na nich. Nie wiem kiedy wrócą, więc to może trochę potrwać, ale będzie mi miło. - powiedziała, wyciągając klucze do domu.
-Nie, chyba spasuję. Dziękuję za zaproszenie, ale znając fanów szybko ich nie wypuszczą. - zaśmiała się. -Do zobaczenia. - pomachała jej, uśmiechając się szeroko.
-Do zobaczenia. - odpowiedziała tym samym, a po chwili zniknęła za drzwiami.
      Głośne śmiechy i dziwne dźwięki obwieściły powrót chłopców. Kim stresowała się z każdą chwilą coraz bardziej. Nie miała odwagi wyjść z kuchni i nie musiała tego robić, ponieważ Niall uprzedził ją i sam wpadł do kuchni, wyręczając ją.
-Cześć! - powiedziała wesoło. Sama się zdziwiła, że jej głos brzmiał naturalnie i wesoło.
-Hej. - chłopak uśmiechnął się szerzej, zaglądając do garnków. -Sama to zrobiłaś?
-Ja... to znaczy, tak, sama. A co? Nie smakuje Ci? - spytała.
-Chłopaki! Kim zrobiła kolację! Do kuchni! T e r a z ! - wrzasnął na całe gardło. Po chwili do kuchni wpadło całe One Direction, a Kim oblała się rumieńcem.
-Pomyślałam, że moglibyśmy zacząć od początku. Chyba za pierwszym razem nie wyszło nam to za dobrze... To trochę z mojej winy. Wiem, że spadłam z księżyca i nie wiecie o mnie totalnie nic, prócz tego, że Harry mnie przygarnął i tak dalej... Jestem Wam cholernie wdzięczna za wszystko, bo wiem, że równocześnie moglibyście kazać mi się wynosić, ale nie zrobiliście tego i ... Dziękuję. Na prawdę dziękuję. - powiedziała na wdechu, a Harry uśmiechnął się do niej szeroko, co ją podbudowało. -To jak będzie?
-Oo! Chodź tu! - krzyknął ponownie Niall, ale tym razem ciszej, przytulając mocno Kim. -Wybaczam Ci wszystko, co tam chcesz, tylko zacznijmy już jeść, bo to pachnie fantastycznie... - wyznał, a wszyscy wybuchli śmiechem.
                                                            
                                                                    ~*~
Wróciłam. : ) Pamięta ktoś z Was historię Hope, czy już zapomnieliście? Mam nadzieję, że nie.
Nie było mnie tu.. troszkę długo. Za długo. ;< Mam usprawiedliwienie. Miałam brak weny i chodź wiedziałam co chcę napisać, nie umiałam sklecić żadnego zdania... Pisałam też testy i to na nich musiałam się skupić bardziej niż na czymkolwiek.

Bardzo jest mi miło czytać wszystkie te miłe komentarze. To mnie na prawdę motywowało i jak widać zmotywowało. :) Mam nadzieję, że i teraz się nie poddacie i dalej będziecie tak pięknie komentować. Dziękuję!
Bardzo przepraszam jeżeli nie było mnie u kogoś. Mogłam nie zauważyć, starałam się odwiedzać każdy blog i robić co do mnie należy. ;)


Mam do Was wielką prośbę:
Każdy kto chciałby być informowanym o nowych notkach na Twitterze, niech zostawi swój nick w komentarzu, niezależnie od tego czy go j u ż informuję czy n i e. Nie chcę spamować komuś kto np. przestał czytać, czy coś takiego. ;) Możecie to dla mnie zrobić?
Kontakt ze mną:
Twitter: @HotStuffNiall
Ask.fm : http://ask.fm/HotStuffNiall
Piszcie i pytajcie śmiało, nie gryzę. :)

Do następnego! ;*